Donald Tusk: było wiele polskich inicjatyw dot. sprowadzenia wraku Tu 154M do Polski
W sejmie doszło do ostrej awantury w związku z projektem PiS o zobowiązaniu Rosjan do przekazania wraku tupolewa. Tusk powiedział m.in., że Rosja nie postępuje ws. śledztwa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Uznał jednak, że projekt uchwały PiS ws. wraku jest szkodliwy dla Polski. - Wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną - powiedział m.in. premier. - To jest hańba, która przejdzie do historii Polski - powiedział po wystąpieniu premiera prezes PiS Jarosław Kaczyński. Projekt PiS został odrzucony. Za wprowadzeniem projektu pod obrady głosowało 145 posłów, 263 było przeciw, 8 wstrzymało się od głosu.
13.04.2012 | aktual.: 13.04.2012 16:24
Tego typu działania przeszły do historii zdrady narodowej w Polsce - oświadczył w sejmie premier Donald Tusk, odnosząc się do projektu uchwały, autorstwa PiS, dotyczącego zobligowania rządu Rosji do przekazania Polsce wraku Tu 154M.
Tusk ocenił, że zaproponowana przez PiS uchwała to "kolejny krok dla tych, dla których państwo polskie w obecnej postaci jest nie do zaakceptowania". Jak mówił, w tej uchwale czytamy, że Sejm RP zwraca się do władz Federacji Rosyjskiej, "ponieważ polskie władze nie podejmują zdecydowanych kroków prawnych"
- W historii Polski tego typu działania przeszły do historii zdrady narodowej, tylko ludzie opętani nienawiścią do własnego państwa, pogardą do swoich oponentów, pozbawieni naturalnego szacunku do ojczyzny, w której żyją tu i teraz, dzisiaj, są gotowi wnosić projekt uchwały, adres do władz Federacji Rosyjskiej, adres do Dumy, adres do cara, po to, by stwierdzić, że państwo polskie źle działa - oświadczył Tusk.
Co z wrakiem?
Tusk powiedział, że polskie władze podejmowały wielokrotnie inicjatywy na najwyższym szczeblu, także w sprawie jak najszybszego ściągnięcia wraku Tu-154M do Polski. Przyznał, że "mamy do czynienia z partnerem, który w tej sprawie - delikatnie mówiąc - nie jest konsekwentny".
- Chcę przypomnieć państwu, że było to przedmiotem rozmów, także publicznych, nawet na tak wysokim szczeblu jak rozmowa polskiego premiera z rosyjskim prezydentem w grudniu 2010 - powiedział. Jak dodał, Dmitrij Miedwiediew publicznie zadeklarował wtedy, że wciągu kilku miesięcy wrak wróci do Polski.
- Podejmujemy na poziomie prokuratury, ministra spraw zagranicznych, rządu, prezydenta Rzeczypospolitej, podejmujemy te inicjatywy ze świadomością, że odpowiedź rosyjska, że wrak musi pozostać w Rosji do czasu zakończenia śledztwa, jest odpowiedzią, z której dla Polski niewiele wynika - mówił premier.
Zdaniem Tuska, "trzeba mieć bardzo dużo dobrej woli, żeby uznać, że zapowiedź władz rosyjskich sprzed kilkunastu godzin, że są gotowi podjąć właściwie natychmiast rozmowy o technicznych warunkach przekazania wraku (...)., żeby potraktować to jako zapowiedź szybkich decyzji ze strony Moskwy".
- Ale my nie ustąpimy. Wiem, że ci, którzy chcą wygrać wybory na katastrofie smoleńskiej potrzebują atrakcyjnych haseł, potrzebują "zdrady", "kłamstwa", potrzebują krzyku. Państwo polskie potrzebuje skutecznego, cierpliwego, które będzie prawdopodobnie trwało latami, wyjaśniania każdego szczegółu katastrofy - powiedział szef rządu.
Przyznał, że w dość powszechnym przekonaniu, "nie wszystkie elementy, nie wszystkie przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione a niektóre tajemnice być może ofiary smoleńskie wzięły ze sobą do grobu". Jak zaznaczył, "choć sam ma poczucie, że kilka spraw być może nie będzie nigdy do końca wyjaśnionych", to jednak z tego powodu nie formułuje "politycznej intrygi, żeby uderzyć w politycznego oponenta".
"Smoleńskie kłamstwo"
Tusk powiedział, że "w imię prawdy o Smoleńsku buduje się polityczne kłamstwo: tym kłamstwem jest codziennie formułowany zarzut pod adresem władz Rzeczpospolitej i polskiego państwa".
- Tak, rzeczywiście, mamy dziś w Polsce do czynienia z wielkim kłamstwem smoleńskim. Tym kłamstwem smoleńskim jest codziennie formułowany zarzut pod adresem władz Rzeczpospolitej, państwa polskiego, obywateli, którzy mają dosyć tej agresji, zarzutu o zdradę i o kłamstwo. To jest to kłamstwo - zaznaczył.
W opinii premiera "jedyną drogą dla Polaków, aby Polska nie wyszła osłabiona z katastrofy smoleńskiej, jest rzetelna i uczciwa budowa wspólnoty wokół tej katastrofy".
Premier podkreślił, że rozumie cierpienie tych, którzy w katastrofie utracili najbliższych. - Ale na tej sali swoich najbliższych utracili i ci z prawej, i z lewej, i ci w centrum. 10, 11, 12 kwietnia 2010 roku nikt nie miał wątpliwości, że ta katastrofa dotknęła wszystkich Polaków niezależnie od tego, jakie poglądy polityczne prezentują - powiedział.
"Chcemy prawdy o Smoleńsku"
- Część z nas 10 kwietnia, tak jak nakazuje nasza dobra tradycja, rodzinna i narodowa, klękała przy pomnikach, grobach, kładła znicze i z narastającym zdumieniem obserwowaliśmy - ci, którzy z katastrofy smoleńskiej nie robią wiecu politycznego tylko dla których katastrofa jest powodem do autentycznej, głębokiej zadumy nad naszą historią, nad naszą przyszłością, nad kondycją naszego państwa - z coraz większym zdumieniem patrzyliśmy na tych, dla których katastrofa smoleńska i pamięć o zmarłych jest przede wszystkim polityczną drogą do domniemanego zwycięstwa w przyszłości - powiedział Tusk. Jak podkreślił, w ostatnich dniach usłyszał wiele wezwań do zabrania głosu ws. katastrofy. - Według niektórych milczenie rządu 10 kwietnia było niezrozumiałe lub zaskakujące, ale powiem otwarcie - kiedy zaplam znicze, kiedy myślę o zmarłych, jestem na grobie mojej matki czy na grobach lub pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej uważam milczenie, skupienie i chwilę modlitwy za właściwsze zachowanie niż krzyki, wrzaski,
przekleństwa i polityczne transparenty - podkreślił szef rządu.
Wystąpienie szefa rządu przerywały okrzyki posłów PiS: - Chcemy prawdy o Smoleńsku.
- Tej prawdy o Smoleńsku nie zagłuszy ani skandowanie pod Pałacem Prezydenckim, nie zagłuszy krzyk PiS, ani innych radykalnych polityków, którzy z tej katastrofy robią machinę polityczną - odpowiedział Tusk.
- Możecie krzyczeć 10 kwietnia, 11 (kwietnia), przez cały rok, nie zakrzyczycie prawdy - mówił premier.
"To hańba, przejdzie do historii Polski"
Po wystąpieniu premiera Jarosław Kaczyński wszedł na mównicę sejmową i poprosił o zwołanie Konwentu Seniorów .- Padły bardzo potężne słowa - powiedział Kaczyński.
- To jest panie premierze pańska wina - mówił wzburzony Kaczyński. - W sensie politycznym ponosicie stuprocentową odpowiedzialność za tę katastrofę - przyznał prezes PiS. I zaznaczył: - To jest hańba, która przejdzie do historii Polski.
Prezes PiS oświadczył, że nie doszłoby do katastrofy smoleńskiej, gdyby nie zostały rozdzielone wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Katyniu w kwietniu 2010 roku.
Kaczyński mówił, że zastępcą Tuska w PO był Janusz Palikot, który "w sposób zupełnie niebywały obrażał najpierw żyjącego prezydenta, a później zmarłego prezydenta".
- Przypomnę "kaczkę po smoleńsku" i "krwawą Mary". To jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, ta wojna, rozdzielenie wizyt, z pańskiej winy. Nie byłoby katastrofy, gdyby nie było rozdzielenia wizyt. To jest wynik waszej polityki - oskarżał prezes PiS.
Jego zdaniem wystąpienie Tuska w sejmie przypominało "wystąpienia z bardzo niedobrych czasów, z czasów, w których można było kontrfaktyczność posunąć do najbardziej radykalnej wersji". Chodzi o czasy, kiedy "można było mówić całkowicie wbrew faktom".
- To tylko początek historii - ponosicie stuprocentową odpowiedzialność za to, że w kilka dni po tym rzeczywistym zjednoczeniu bardzo dużej części narodu rozpoczęliście kampanię po to, by go podzielić, by spotwarzyć tych, którzy zginęli, w tym prezydenta Rzeczypospolitej - powiedział szef PiS.
- Rozpoczęliście kampanię, której haniebny charakter nie ma po prostu precedensu w dziejach niepodległego państwa polskiego - oświadczył Kaczyński. Zwracając się do Tuska, prezes PiS powiedział: - I to pan osobiście za to odpowiada i prezydent Komorowski.
Jak mówił, obaj politycy odpowiadają za "profanowanie krzyża, za bicie ludzi na oczach policji, za to wszystko, co doprowadziło rzeczywiście do zaostrzenia sytuacji".
- Jeżeli pan dzisiaj ośmiela się łgać tutaj w ten sposób, to powtarzam - to jest hańba, która przejdzie do historii Polski i pan się zapisze w tej historii razem z tymi, którzy są na polskiej liście hańby - oświadczył Kaczyński.
"To będzie koniec PO"
Kaczyński w rozmowie z dziennikarzami w sejmie zaznaczył, że przemówienie premiera, które nastąpiło przed głosowaniem, "nie po raz pierwszy, ale wpisuje go na tę listę, która niestety w polskiej historii jest długa - listę hańby i kłamstwa na zasadzie, że białe nazywa się czarnym, a czarne nazywa się białym".
- Prawda o Smoleńsku, jeśli wyjdzie na jaw, oznacza koniec tej elity politycznej, być może nawet Platformy Obywatelskiej - powiedział prezes PiS. - Stąd ta próba obrony, (...) przygotowanej najwyraźniej - ocenił Kaczyński wystąpienie premiera.
Jak zaznaczył, natężenie "kłamstwa i łgarstwa" w przemówieniu Tuska było "zupełnie niebywałe".
- Oni wywołali wojnę z prezydentem, oni odpowiadają za to rozdzielenie wizyt, oni, przynajmniej w sensie politycznym, odpowiadają za katastrofę, oni wywołali (...) wojnę wokół Smoleńska, oni odmawiają uczczenia pamięci prezydenta, pamięci ofiar. Ponoszą stuprocentową odpowiedzialność za te emocje, które się w Polsce w związku z tym obudziły - wyliczał prezes PiS.
Odnosząc się do przebiegu samej katastrofy smoleńskiej Kaczyński powiedział: - Była mgła, oficerowie rosyjscy, którzy byli na lotnisku, wyraźnie mówili, że trzeba samolot odesłać. Dostali polecenie z Moskwy, że mają go sprowadzać, wydali polecenie obniżania wysokości (...), wydali polecenie schodzenia do 100 metrów, nawet nie jest pewne czy nie do 50 (metrów) i dali następnie polecenie "wolny pas", którego zresztą polska załoga już nie wykonywała, bo "wolny pas" to znaczy "lądujcie".
Jak zaznaczył, "to wszystko były decyzje rosyjskie, a nie polskie". - Mówienie tutaj o czymkolwiek po polskiej stronie (błędach-przyp.red.) jest po prostu niczym innym, jak próbą realizacji w Polsce rosyjskiego interesu, (tego) kto to robi, trzeba tylko zapytać, czy on to robi ze strachu, czy dlatego, że po prostu jest zwerbowany - powiedział Kaczyński.
Do ostrej dyskusji doszło w związku przedstawionym przez PiS projektem uchwały o zobowiązaniu rosyjskiego rządu do przekazania Polsce wraku tupolewa. W głosowaniu sejm zdecydował, że na obecnym posiedzeniu nie zajmie się projektem uchwały PiS w sprawie wraku Tu154M. Za wprowadzeniem projektu pod obrady głosowało 145 posłów, 263 było przeciw, 8 wstrzymało się od głosu.