Afera dioksynowa w Niemczech
Na początku stycznia 2011 r. Niemcami wstrząsnęła tzw. "afera dioksynowa". Skandal związany z wykryciem rakotwórczych dioksyn w paszach dla drobiu i trzody chlewnej dotyczył 11 krajów związkowych Niemiec. W landach tych czasowo wstrzymano zbyt z setek gospodarstw, zniszczono tysiące jaj, część zwierząt wybito. Z dystrybucji wycofano tony produktów - jaj i mięsa, które mogły być skażone niebezpieczną substancją. Wiele krajów zakazało importu wieprzowiny, drobiu i jaj z Niemiec. Nie wiadomo, czy toksyczne produkty trafiły do Polski. Straty niemieckich rolników oceniano na 40-60 mln euro tygodniowo.
Policyjne dochodzenie wykazało, że zanieczyszczoną dioksynami paszę wyprodukowała firma Harles & Jentzsch w Szlezwiku-Holsztynie. Jej zarząd tłumaczył, że przeznaczone tylko do celów technicznych kwasy tłuszczowe "w wyniku błędu człowieka" zostały dodane do składników pasz. Poziom dioksyn przekraczał w nich dopuszczalne normy co najmniej 77 razy. Jak się później okazało firma Harles & Jentzsch wiedziała o skażeniu karmy już kilka miesięcy przed wybuchem skandalu. Zdaniem prokuratury, firma ta latami przerabiała odpady z produkcji biopaliwa i z przemysłu spożywczego na paszę dla zwierząt. Wykorzystywała do tego kwasy tłuszczowe nadające się wyłącznie do celów technicznych.
Według ekspertów wykryte w niemieckim mięsie i jajach ilości dioksyn nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia ludzi. Niestety, substancje te trwale odkładają się w organizmie człowieka i mogą spowodować choroby nowotworowe nawet po wielu latach. (pp)