Żywe kurczaki w kontenerze z odpadami. "Awaria przy utylizacji"
Żywe kurczaki wśród odpadów i jajek przeznaczonych do utylizacji, znalazła w kontenerze mieszkanka Kiełpina na Kaszubach. Właścicielka fermy tłumaczy się błędem technologicznym, ale sprawę wyjaśniają służby.
Kobieta zwróciła uwagę na piski, które dochodziły z pojemnika na odpady przy ul. Raduńskiej w Kiełpinie pod Kartuzami. Kiedy zobaczyła żywe pisklęta, wyjęła telefon i wszystko nagrała. Kobieta umieściła nagranie w mediach społecznościowych, pisząc o bezdusznym podejściu do "żywych istot". Jednocześnie zawiadomiła policję.
- Na miejscu był nasz patrol. Właścicielka pobliskiej fermy twierdzi, że małe kurczaki znalazły się w kontenerach z powodu awarii urządzeń. Sprawdzamy procedury, które obowiązują w firmie oraz to, czy nie doszło do naruszenia przepisów - mówi Wirtualnej Polsce st. sierż. Daria Olchowik z policji w Kartuzach.
Mundurowi o sprawie powiadomili także Powiatowego Lekarza Weterynarii oraz wojewódzkie służby weterynaryjne.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Do utylizacji"
"Po ok. 5 godzinach oczekiwania i zabezpieczania dowodów, po przyjeździe pracownika OTOZ Animals w celu zabrania kurczaków na farmę, zastępca wojewódzkiego inspektora sanitarnego w porozumieniu z władzami zakazał wydania OTOZ piskląt. Zostały zamknięte w kontenerze w garażu. Dostałam informację, że zostaną zutylizowane po naprawieniu maszyny do utylizacji. Otrzymaliśmy informację, że to odpad z produkcji i że mogą nie przeżyć. Skoro nie było na miejscu weterynarza, nie mógł nikt stwierdzić, czy przeżyją..." - twierdzi autorka nagrania.
- Inspektorzy wciąż są na miejscu - słyszymy w biurze służb weterynaryjnych w Kartuzach, kiedy pytamy o to, co stanie się z kurczakami.
Urzędnicy zapowiadają wydanie komunikatu w tej sprawie.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl