"Pilnował, żebyśmy się nie urżnęli"
"Do niedawna, co roku urządzaliśmy z żoną hucznie moje urodziny, 50-60 gości - wspominał Czesław Kiszczak. - Ale Jaruzelski na takie przyjęcia z wódką się nie nadaje. Każdy pił, ile mógł. Generał nie pije i nie znosi, kiedy piją wokół niego. Dawniej, kiedy zbliżały się jego urodziny, koledzy mnie delegowali, żebym dzwonił i zapowiedział, że chcemy przyjść z życzeniami. Sami faceci, bez kobiet. Mruczał, ale się zgadzał. Kiedyś się ośmieliłem i powiedziałem, że mógłby dobrą wódkę postawić. Obruszył się. Gdy przyszliśmy, wyciągnął z kredensu nalewkę, wlał do naparstków i schował butelkę. Chyba po to, żebyśmy się nie urżnęli".
Przykład szedł z oddziałów "bratniej" Armii Czerwonej stacjonujących w PRL. Jej oficerowie w większości byli alkoholikami, a podczas spotkań z polskimi "towarzyszami broni" przekraczano wszelkie normy spożycia wódki. Do legendy przeszły wyczyny dowódcy wojsk pancernych, Iwana Suchowa, który wprawdzie posiadał "wszechstronną znajomość spraw, do jakich go wyznaczono", ale bez alkoholu nie potrafił funkcjonować - czytamy w "Życiu towarzyskim PRL".
"(...) Już z rana, przed śniadaniem - opisywał Pióro - wychylał szklaneczkę czystej, a potem co kilka godzin wlewał w siebie jeszcze po szklaneczce, do wieczora pół litra, może i więcej, i tak codziennie, choć nigdy nie wydawał się być pijany. Nie dorównywał jednak pod tym względem swemu poprzednikowi, Iwanowi Mierzycanowi, który dzień zaczynał od półlitrówki i zmarł w wieku czterdziestu lat, wywołując zdumienie dokonujących sekcji lekarzy, że udało mu się przeżyć tak długo".
Wspólne manewry, spotkania czy narady były doskonałym pretekstem do hucznych imprez. Polscy oficerowie występowali w rolach gospodarzy i starali się odpowiednio ugościć sowiecką generalicję. "Przed pałacem na łące rozbijano namiot - relacjonował Gotówko - rozstawiano stoły, szykowano frykasy i transportery wódki. Dziewczyny wymyte w strojach regionalnych, gotowe do usług. Obżarstwo, pijaństwo, politykowanie, poklepywanie. Dziewczyny pozwalały na wiele, chętnie siadały na kolanach utrudzonym (...) marszałkom, generałom... wiedziały zresztą, komu i jak siadać".