Kiedy stanął na czele KC, zanikło picie alkoholu w miejscu pracy
W sprawach spożycia alkoholu pozostał idealistą wierzącym, że zarządzeniami administracyjnymi można zwalczyć skłonności dominujące w społeczeństwie. To właśnie za czasów jego kadencji na stanowisku premiera wprowadzono nakaz, aby alkohol sprzedawać od godziny 13. Wraz z objęciem przez Jaruzelskiego stanowiska pierwszego sekretarza KC PZPR zmianom uległo jednak życie towarzyskie w organizacjach partyjnych.
"Właściwie prawie zanikło picie alkoholu w miejscu pracy - wspominał jeden z urzędników KC, Wojciech Wiśniewski. - Zapanowała atmosfera lęku i wzajemnej podejrzliwości, co zniechęcało do śpiewów i tańców. (...) Byłem kiedyś na naradzie sekretarzy komitetów wojewódzkich w Poznaniu, gdzie po całodziennej, wielogodzinnej naradzie, w której uczestniczył gen. Jaruzelski, późnym popołudniem podano obfity obiad. Na drugie danie była tłusta golonka. Zgromadzeni sekretarze i inny centralny aktyw partii mieli nadzieję, że do popicia zostanie przynajmniej podane piwo. Niestety, do wyboru była tylko woda i coca-cola".
Zdaniem pisarza, Jaruzelski czuł się wyobcowany towarzysko w środowisku partyjnym i wojskowym, jednak rekompensował to sobie w życiu prywatnym. Wraz z Barbarą Jaskólską stworzyli udane małżeństwo, chociaż ich córka uważa, że "trudno sobie wyobrazić parę, która by bardziej do siebie nie pasowała". Pani Barbara pozostawała w cieniu męża, zrobiła doktorat z germanistyki i przez wiele lat pracowała zawodowo na Uniwersytecie Warszawskim.
"Poza dyskusją pozostaje za to jego erudycja - charakteryzował generała prof. Paweł Wieczorkiewicz. - Mając szerokie, choć dość konwencjonalne zainteresowania humanistyczne i wyjątkowy szacunek dla słowa, potrafił zaskakiwać nawet wytrawnych rozmówców, np. oświadczając (jeszcze w czasach PRL!), choć oczywiście w zamkniętym gronie, że za najwybitniejszego współczesnego pisarza i publicystę historycznego uważa Józefa Mackiewicza, zażartego antykomunistę, autora znajdującego się na czele listy integralnych zapisów cenzuralnych. Innym razem, podczas jednej z rzadkich wizyt u przyjaciół, zachwycił się wystawionym tam na sprzedaż płótnem Ireny Dylewskiej w stylu ultrapatriotycznym, przedstawiającym wspartego na szabli Józefa Piłsudskiego i alegoryczną dziewczynę, wyciągającą do swego zbawcy ręce skute kajdanami. Podziwiając dzieło, zauważył: 'Chętnie kupiłbym ten obraz, ale jeszcze nie teraz'".