ŚwiatZwolennicy i przeciwnicy wojny dyskutowali w Monachium

Zwolennicy i przeciwnicy wojny dyskutowali w Monachium

Międzynarodowa Konferencja na temat Polityki Bezpieczeństwa w Monachium uwypukliła po raz kolejny głębokie różnice zdań pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami zbrojnej interwencji przeciwko irackiemu reżimowi Saddama Husajna.

Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld nie wykluczył pokojowego rozwiązania irackiego konfliktu. "Nikt nie pragnie wojny" - powiedział Rumsfeld w sobotę na otwarcie obrad dwudniowego spotkania 250 polityków i ekspertów z 40 krajów. Jednak zdaniem Rumsfelda, jedyną szansą na uniknięcie konfliktu jest wykazanie, że "wolne narody" są gotowe w razie konieczności do użycia siły.

Bez naszej determinacji nie ma szans na to, że Husajn dobrowolnie zrezygnuje ze swoich systemów broni lub że ucieknie - uważa amerykański polityk. "Trzeba wyważyć ryzyko wojny i ryzyko bezczynności" - dodał Rumsfeld. Jedną z możliwości pokojowego rozwiązania konfliktu byłoby - jego zdaniem - udanie się irackiego dyktatora na wygnanie.

Kandydat na wiceprezydenta USA z ramienia Demokratów w ostatnich wyborach, Joseph Libermann, poparł twarde stanowisko amerykańskiego rządu. "Fakty mówiące o zagrożeniu ze strony Husajna są jednoznaczne - powiedział. - Wszystkie pozostałe opcje zostały wyczerpane".

Niemiecki minister spraw zagranicznych Niemiec, Joschka Fischer, polemizował ze stanowiskiem amerykańskiej administracji. Irak jest obecnie kontrolowany "tak dokładnie, jak nigdy przedtem". "Nie wyczerpaliśmy jeszcze wszystkich środków politycznych" - powiedział, apelując o to, aby dać inspektorom rozbrojeniowym ONZ więcej czasu.

Fischer powiedział, że Niemcy zgadzają się z amerykańską oceną Husajna jako "strasznego" dyktatora. "Decydujące pytanie brzmi: czy zagrożenie ze strony Iraku jest tak duże, że uzasadnia rozpoczęcie wojny? Niemcy nie podzielają tego punktu widzenia" - wyjaśnił Fischer. Zwracając się po angielsku do Rumsfelda, powiedział: "Przepraszam, ale nie jestem przekonany".

Fischer odrzucił zarzuty amerykańskich polityków, sugerujących zaniedbywanie przez Niemcy obowiązków sojuszniczych. Przypomniał, że rząd Gerharda Schroedera wyraził trzykrotnie zgodę na użycie Bundeswehry w operacjach poza obszarem NATO: w Kosowie, Macedonii i Afganistanie. W operacjach pokojowych uczestniczy dziewięć tysięcy niemieckich żołnierzy.

Rumsfeld zaatakował wcześniej Niemcy, Francję i Belgię za blokowanie w Radzie NATO decyzji o przekazaniu Turcji systemów antyrakietowych Patriot. Odkładanie na termin późniejszy decyzji o zapewnieniu ochrony członkowi sojuszu jest postępowaniem, którego "nie można usprawiedliwić" i które grozi "podminowaniem" NATO - ocenił Rumsfeld. Fischer wyjaśnił, że Niemcy nie chciały podejmować decyzji przed ubiegłotygodniowym posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Minister obrony Peter Struck zapewnił, że do czasu decydujacego posiedzenia Rady NATO w najbliższy poniedziałek w Brukseli kraje NATO znajdą rozwiązanie, które "zapobiegnie poważniejszym problemom". "To jasne, że Turcja ma prawo domagać się traktowania zgodnie z statutem sojuszu" - dodał.

Minister obrony Francji pani Michele Alliot-Marie podkreśliła, że jej kraj nigdy nie wykluczał możliwości zbrojnej interwencji. "Wojna musi jednak pozostać środkiem ostatecznym" -wyjaśniła.

Alliot-Marie nie wypowiedziała się na temat doniesień prasowych dotyczących niemiecko-francuskiego planu całkowitego rozbrojenia Iraku. Struck nie zaprzeczył, że taki plan istnieje. Odesłał jednak zainteresowanych szczegółami do wystąpienia kanclerza Schroedera w Bundestagu w najbliższy czwartek. Jak podał tygodnik "Der Spiegel", Berlin i Paryż pracują nad planem, przewidującym wysłanie do Iraku oddziałów ONZ, które przejęłyby kontrolę nad całym krajem.

Podczas trwania konferencji na ulicach Monachium demonstrowało pokojowo ponad 20 tys. przeciwników wojny w Iraku. (aka)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)