Lublin: ciała uduszonych dzieci w domu. Wstrząsająca relacja sąsiadów
W czwartek w jednym z lubelskich mieszkań znaleziono ciała trójki dzieci. Tragedię komentowali w rozmowie z mediami sąsiedzi rodziny. - Była dziś u mnie policja. Jestem przerażona - mówiła jedna z sąsiadek. - Nie wyobrażam sobie, jak można zrobić coś takiego - dodawał mężczyzna, mieszkający kilka posesji dalej od budynku, w którym doszło do zbrodni.
Do dramatu doszło w Lublinie. W czwartek w jednym z jednym z domów przy ulicy Nadbystrzyckiej w centrum miasta znaleziono zwłoki trójki dzieci. Z ustaleń policji wynika, że zadusiła je 26-latka. - Nie żyje trójka dzieci w wieku czterech, dwóch lat i jedno około ośmiomiesięczne. Trwają czynności z udziałem prokuratora, policjantów i lekarzy - przekazała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie prok. Agnieszka Kępka.
Według nieoficjalnych informacji, zwłoki dzieci odnalazła babcia, która przyszła do 26-letniej córki w odwiedziny.
Lublin. Zwłoki trójki dzieci w domu. Wstrząsająca relacja sąsiadów
Bezpośrednie przyczyny tragedii obecnie są wyjaśniane przez policję i prokuratora. Polskiej Agencji Prasowej udało się pozyskać relację sąsiadów rodziny, którzy nie kryją poruszenia. Jak mówią, rodzina wynajmowała jednopokojowy lokal z łazienką od kilku-kilkunastu miesięcy. - Pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji w okolicy. Była dziś u mnie policja. Jestem przerażona - relacjonowała w rozmowie z PAP pani Katarzyna, która wynajmuje mieszkanie w pobliżu.
- To straszna tragedia. Ja też mam trójkę dzieci. Nie wyobrażam sobie, jak można zrobić coś takiego - powiedział z kolei mieszkający kilka posesji dalej pan Tomasz. Sąsiad przyznał, że widywał 26-latkę, spacerującą z dziećmi po okolicy. - Policja tutaj bywała, ale nie wiem, czy u nich, czy w sąsiedztwie - dodawał.
"Różne rzeczy się działy". Zwłoki trójki dzieci w lubelskim mieszkaniu
- Czasami, jak szłam z dziećmi do sklepu, to coś się słyszało. Pies ujadał non stop, słychać było kłótnie i odgłosy dziecka w tle. Policja przyjeżdżała. Różne rzeczy się działy - mówiła inna sąsiadka, pani Ewelina.
Przy uliczce, przy której doszło do tragedii, znajduje się dużo opuszczonych mieszkań, rozpadających się i zaniedbanych drewnianych domów. Tu nikt z zewnątrz nie wchodzi, bo myśli, że to slumsy. Nie można powiedzieć, że tu mieszka patologia - stwierdziła cytowana sąsiadka.
Według nieoficjalnych doniesień portalu RMF FM matka miała być uzależniona od narkotyków, na miejscu już wcześniej prowadzone były interwencje, a jej partner przebywa w więzieniu.
Przeczytaj także: