ŚwiatŻółte kamizelki we Francji. Wandalizm, korki i potężny chaos

Żółte kamizelki we Francji. Wandalizm, korki i potężny chaos

W weekend protestujący wandale odziani w żółte kamizelki zdemolowali centrum stolicy. Ale także poza stolicą protesty doprowadziły do wielkiego chaosu. - Blokowali autostrady, wjazdy i zjazdy z dróg. Na przekroczenie granicy trzeba było czekać 24 godziny - mówi WP polski kierowca.

Żółte kamizelki we Francji. Wandalizm, korki i potężny chaos
Źródło zdjęć: © Mateusz Piegat
Oskar Górzyński

03.12.2018 | aktual.: 03.12.2018 15:42

Choć trwające od trzech tygodni protesty przeciwko podwyżkom akcyzy na paliwo do diesli gromadzą coraz mniej uczestników, z weekendu na weekend stają się coraz bardziej spektakularne. W Paryżu część protestujących odzianych w żółte kamizelki starła się z policją, a następnie zdewastowała aleje wokół Placu Gwiazdy, centralnego punktu stolicy. Palono samochody, wybijano witryny w sklepach, a Łuk Triumfalny został ozdobiony antyrządowym graffiti.

Ale protesty dały się odczuć także poza Paryżem. Jak doniósł nam nasz czytelnik Mateusz Piegat, protestujący sparaliżowali wiele z kluczowych dróg w całym kraju. Efektem były ogromne korki.

- "Żółte kamizelki" blokowały płatne autostrady, wjazdy oraz zjazdy płatnych dróg. Wjazd do Francji od strony Hiszpanii przejściem granicznym La Jonquera trwal 24 godziny - mówi kierowca ciężarówki. - W miejscowościach Montpellier oraz Nimes autostrada zamknięta Wjeżdżając na autostradę A75 żeby ominąć zamknięte drogi przepuszczane były cieżarowki jedna co 5 minut. Podobnie pozamykane drogi w Bordeaux. Protestujący dobrze się bawili blokując drogi, pijąc alkohol przy głośnej muzyce oraz paląc ogniska z palet i opon - relacjonuje.

Jak dodaje, wśród protestujących są ludzie w każdej grupie wiekowej.

- Kierowcy ciężarówek początkowo popierali protest, ale odkąd blokady zaczęły być bardziej uciążliwe, dominuje zdenerwowanie. Jedni podają kawę, drudzy podkładają pod koła deski z gwoździami - opisuje Piegat.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3] Źródło zdjęć: © Mateusz Piegat

O co chodzi kamizelkom

Przynajmniej do ubiegłego tygodnia, protest cieszył się też sympatią większości Francuzów. W sondażu opublikowanym w środę, aż dwie trzecie respondentów wyraziło swoje poparcie dla "żółtych kamizelek". Skala zniszczeń i rozmach demonstrantów zszokowała jednak wielu we Francji. Związany z lewicą komentator i filmowiec Raphael Glucksmann stwierdził wręcz, że "mamy do czynienia z punktem zwrotnym w historii" Francji; że kraj przeżywa "kryzys polityczny i społeczny", a Emmanuel Macron może okazać się "ostatnim prezydentem V Republiki", reprezentującym końcowe stadium neoliberalnej polityki. Korzystając z chaosu, skrajnie prawicowy Front Narodowy oraz skrajnie lewicowa Francja Niezłomna wezwały do utworzenia "VI Republiki" z systemem parlamentarnym i wcześniejszymi wyborami.

Jak mówi WP Martin Michelot, ekspert w brukselskim think-tanku Europeum, obecna sytuacja jest wynikiem zapaści francuskiej sceny politycznej.

- W pewnym sensie Macron pije to, co sam nawarzył, swoją walką przeciwko tradycyjnym partiom. Teraz jedyną opozycją jest skrajna prawica z Frontu Narodowego i skrajna lewica z Francji Niezłomnej - mówi WP analityk. Jak dodaje, to sprawia, że, protesty są tak radykalne, a demonstranci otwarcie nawołują do dymisji Macrona, nie chcąc wchodzić w dialog. Jego zdaniem w tym momencie na nic zdałoby się nawet odwołanie podwyżki akcyzy na olej napędowy.

Podobnego zdania jest John Lichfield, paryski korespondent dziennika "The Independent". Według niego, protest nie jest zwykłą demonstracją, lecz insurekcją wściekłych ludzi z prowincji. Weekendowe sceny ocenia jako wyraz nienawiści prowincjonalnej Francji wobec Paryża jako "symbolu bogactwa i sukcesu metropolitalnej Francji", którego owoce nie docierają do nich samych. Podwyżka akcyzy była tylko symbolem, bo w znacznie większym stopniu dotknęła wsi i przedmieść - gdzie samochód jest niezbędny - niż wielkich miast.

Problemem jest także fakt, że "żółte kamizelki" nie stanowią zwartego ruchu politycznego. Nie mają formalnego lidera, czy jasnych postulatów. Wśród protestujących są zwolennicy skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, jak zwykli wandale, którzy towarzyszą każdym protestom. Czynnikiem, który ich jednoczy, jest gniew.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (23)