"Hańba", "Skandal". Sieć zalały reakcje po zatrzymaniu żołnierzy
Trzem polskim żołnierzom, którzy ochraniając polską granicę oddali strzały ostrzegawcze w stronę migrantów, postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień. W sieci posypała się lawina krytyki na decyzję prokuratury i żandarmerii. Opozycja nie zostawia też suchej nitki na premierze Donaldzie Tusku i szefie MON Władysławie Kosiniaku-Kamyszu.
Jak przekazało w środę MON, zarzuty dotyczą narażenia życia i zdrowia człowieka oraz przekroczenia uprawnień. Żołnierze zostali też zawieszeni w czynnościach służbowych.
Do zdarzenia doszło w okolicy Dubicz Cerkiewnych. Według Onetu, gdy grupa agresywnych migrantów przekroczyła polską granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię. Niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Onet cytuje też relację żołnierza, według którego "trzech chłopaków z kompanii wyprowadzono w kajdankach jak bandytów", wobec dwóch wszczęto postępowanie, a z aresztu wyszli dzięki zbiórce kolegów z batalionu na opłacenie prawnika. Zarzuca dowódcom, że nie są zainteresowani, aby pomóc żołnierzom.
Jak poinformowało MON, żołnierze przebywają na wolności. Postawiono im zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, który za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przewiduje karę do trzech lat więzienia. Prokurator zawiesił żołnierzy w czynnościach służbowych do 27 czerwca i oddał pod dozór przełożonego.
Działania żandarmerii i prokuratury ws. żołnierzy wywołały lawinę oburzenia w sieci.
Według byłego szefa MON Mariusza Błaszczak "mamy do czynienia z absolutnym skandalem". "Państwo Polskie ma obowiązek stać murem za obrońcami granic. Żołnierze nie mogą być z jednej strony narażeni na ataki fizyczne ze strony migrantów, a z drugiej na prawne konsekwencje ze strony prokuratury Bodnara" - skomentował polityk PiS.
"Trudno to jakkolwiek skomentować bez myślenia jak bardzo negatywnie wpłynie to na morale żołnierzy i strażników..." - napisała Anna Maria Dyner, analityczka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
"Bulwersujący temat i bazradność... Będzie i jest wykorzystywany przez Rosję... Już pokazują się tam komentarze negujące lojalność Państwa Polskiego do swojego żolnierza..." - skomentował ppłk rez. Maciej Korowaj.
"Na temat aresztowania żołnierzy ze świętym oburzeniem zareagował już niemal każdy od kibica, po męża stanu. Ale gdy od roku, już drugi raz wnoszony był krytycznie ważny dla bezpieczeństwa narodowego (a więc "nudny i trudny"), projekt ustawy pozwalającej żołnierzom wykonywać naszą pracę, to parzył w rączki" - skomentował szef BBN Jacek Siewiera.
Poseł KO Roman Giertych chciałby poznać nazwisko prokuratora, który podjął decyzję o zatrzymaniu żołnierzy.
"Kompromitacja to mało powiedziane. To jest po prostu hańba" - napisał poseł PiS Paweł Jabłoński.
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler oferuje pomoc prawną i finansową dla zatrzymanych żołnierzy.
"Okazuje się, że wzrost liczby ataków nielegalnych imigrantów na polskich mundurowych na granicy w ostatnim czasie to nie przypadek. Zastraszeni zatrzymaniem kolegów po prostu nie mogli skutecznie nawet oddawać strzałów ostrzegawczych" - uważa poseł PiS Kosma Złotowski.
Do informacji na temat zatrzymania żołnierzy odniósł się w środę wieczorem szef MON.
"Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy" - napisał Władysław Kosiniak-Kamysz na X.
Na wpis szefa MON zareagował reporter WP Patryk Słowik. "Dlaczego politycy reagują dopiero po publikacjach mediów? Prokuratura się budzi po tekstach prasowych (kazus prokuratora Romelczyka), minister obrony informuje o sprawie po tekście. Polacy nie zasługują na rzetelne informacje od funkcjonariuszy publicznych?" - spytał Słowik.
"Albo Władysław Kosiniak-Kamysz przez dwa miesiące nie dowiedział się o tak bulwersującej sprawie i jest tylko figurantem u nadministra Tomczyka, albo teraz ściemnia po tym, jak nie wyszło zamiatanie pod dywan. Obie opcje dyskwalifikujące dla lidera, któremu mają ufać nasi żołnierze" - skomentował poseł PiS Janusz Cieszyński.
"Na biurko szefa MON regularnie powinny trafiać raporty o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej przygotowywane przez Ośrodek Monitorowania i Analiz MON. Ministrowie Kosiniak-Kamysz i Tomczyk MUSIELI wiedzieć o zatrzymaniu żołnierzy. Prawda o tym zdarzeniu była ukrywana przez około 2 miesiące. Żądamy natychmiastowych wyjaśnień i oczyszczenia żołnierzy z zarzutów!" - to z kolei słowa b. szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Czytaj także: