Znamy harmonogram wizyty Trumpa. W Warszawie będzie już 5 lipca
Donald Trump spędzi noc w Warszawie, ale wyjedzie wczesnym popołudniem następnego dnia - dowiedziała się Wirtualna Polska. Spotka się też m.in. z liderami partii politycznych w Polsce. Oto szczegółowy plan wizyty.
13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 14:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według informacji jednego z organizatorów wizyty, prezydent USA przyleci do Polski już 5 lipca ok. godziny 22. Stamtąd prawdopodobnie uda się do tradycyjnego miejsca pobytu amerykańskich prezydentów, hotelu Marriot w centrum miasta. Następny dzień Trump rozpocznie od śniadania z parą prezydencką w pałacu, po czym uda się na rozmowy z przywódcami szczytu inicjatywy Trójmorza. Według pierwotnej koncepcji Trump miał pojechać w tym celu do Wrocławia, który miał być gospodarzem szczytu, ale zgody na to nie wydała Secret Service, ze względu na problemy z zabezpieczeniem terenu w tak krótkim czasie. Ostatecznie rozmowy odbędą się w Pałacu Prezydenckim. Mają dotyczyć głównie tematów energetyki i bezpieczeństwa.
W gmachu przy Krakowskim Przedmieściu ma potem dojść także do spotkania z liderami polskich partii politycznych - w tym z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim - oraz uczestnikami konferencji Wrocław Global Forum, które w tym roku ze względu na wizytę Trumpa zostanie przeniesione do stolicy.
Kluczowym punktem wizyty Trumpa ma być zapowiadane przez Biały Dom ważne przemówienie, które wygłosi na placu Piłsudskiego, jednym z najważniejszych miejsc Warszawy. Według założeń organizatorów, Trumpa mają przywitać entuzjastyczne i przyjaźnie nastawione tłumy. Ten apsekt miał mieć kluczową wagę w przekonaniu nieskorego do podróży polityka do przyjazdu do Warszawy.
Po przemówieniu, ok. godziny 13:30 amerykański prezydent ma udać się do Hamburga na szczyt G20, gdzie atmosfera będzie zapewne dużo mniej przyjazna.
Według jednego z organizatorów wizyty, kluczową rolę w zapewnieniu przyjazdu Trumpa do Polski miały działania prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego, a nie - jak wynikało z wcześniejszych doniesień - ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.