Znak firmowy "Al-Kaida"
Al-Kaida w tej chwili bardziej niż
organizacją stała się marką, partnerem dla terrorystów
pozwalającym stosować swoją nazwę, w zamian za podobną taktykę
działań - pisze w piątek w szerokiej analizie dotyczącej działań
terrorystycznego ugrupowania Osamy bin Ladena "Washington Post".
08.07.2005 | aktual.: 08.07.2005 14:05
Zapewne jest to odpowiedź organizacji na trwające od prawie czterech lat operacje USA i ich sojuszników w walce z komórkami Al-Kaidy - podkreśla amerykański dziennik. Organizacja w tym czasie jednak zajęła się rozprzestrzenianiem swej ideologii i technik przeprowadzania ataków na wielką skalę, a także zachęcaniem nowych ludzi do działania w jej imieniu - dodaje gazeta.
W tej chwili główni ideologowie Al-Kaidy: Osama bin Laden, jego zastępca Ajman al-Zawahiri oraz działający w Iraku Abu Musab al- Zarkawi, nawet jeśli pozostają w ukryciu, są w stanie bez przeszkód komunikować się ze swoimi zwolennikami - zauważa dziennik. W ciągu kilkunastu miesięcy udało im się przekonać dziesiątki młodych ludzi do zgromadzenia się i przeprowadzenia ataków bombowych w Iraku, Arabii Saudyjskiej, Katarze, Hiszpanii, Egipcie i prawdopodobnie również teraz, w Londynie - pisze dalej "Washington Post".
Ewolucja Al-Kaidy, od spisków kierowanych ze sztabu do rozpowszechniania swojej ideologii i wsparcia taktycznego ataków terrorystycznych, pokrywa się z długofalową strategią bin Ladena dla organizacji powołanej w Afganistanie latem 1988 roku - przypomina dziennik. - Od wielu lat bin Laden podkreślał, iż chciałby być pamiętany jako awangarda, inspirujący przywódca, którego iskra rozprzestrzeniłaby wśród muzułmanów ogień, nawołujący do masowego wystąpienia przeciw chrześcijanom, żydom i ich sojusznikom na Bliskim Wschodzie.
Dla wielu analityków wpływ bin Ladena na londyńskie zamachy jest oczywisty - zauważa "Washington Post".
Jednak cytowany przez gazetę jeden z dziennikarzy arabskiej telewizji Al-Dżazira, Josri Fouda twierdzi, że nie istnieje coś takiego jak organizacja Al-Kaida. Według niego, Al-Kaida to sposób myślenia.
Inni specjaliści, na których powołuje się "Washington Post" twierdzą, iż obecne zagrożenie dla Europy pochodzi od nowego pokolenia rekrutów, którzy w mniejszym stopniu powiązani są z Al- Kaidą, lecz częściej po prostu korzystają z internetu.