Zmęczeni polityką nie chcą kandydować
Gmin, w których nikt nie chce konkurować w wyborach z wójtem czy burmistrzem, jest już ok. 300. Ta liczba od lat rośnie - akcentuje "Rzeczpospolita".
Skąd ta zmiana? - Bywa, że w małych gminach ludzie nie chcą konkurować z wójtem czy burmistrzem, bo albo się do niego przyzwyczaili, albo boją się konsekwencji. Urząd jest nie tylko decydentem w wielu sprawach, ale często też największym pracodawcą - podkreśla dr Jarosław Och, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. I dodaje: - Niepokojący jest fakt, że liczba gmin z jednym kandydatem wzrosła. Moim zdaniem to efekt zmęczenia polityką, a co za tym idzie - demokracją. Na co dzień widzą w telewizji kłótnie i bezsensowne spory. Niechęć jest tak duża, że przenosi się także na samorząd.
Ten efekt dostrzega też Przemysław Radwan ze Stowarzyszenia Szkoła Liderów, jednego z uczestników kampanii "Masz głos, masz wybór". Zwraca jednak uwagę na inną kwestię. - Ostatnia kadencja samorządu to czas przypływu pieniędzy z unijnych funduszy, inwestycji i w związku z tym docenianie obecnych włodarzy - podkreśla. Tak czy inaczej, brak konkurencji nie jest dobry. - Elity w małych gminach i tak są nieliczne. Kiedy wójt czy burmistrz odejdą, mogą nie mieć dobrych następców - zaznacza Radwan.