Zmarł znany aktor Maciej Kozłowski
Zmarł znany aktor Maciej Kozłowski. Artysta miał 53 lata, od kilku lat cierpiał na zapalenie wątroby typu C.
11.05.2010 | aktual.: 11.05.2010 14:33
Urodził się 8 września 1957 r. w miejscowości Kargowa w Zielonogórskiem. W 1984 r. ukończył studia na Wydziale Aktorskim łódzkiej PWSFTviT.
Rok wcześniej rozpoczął pracę w Teatrze Nowym w Poznaniu, gdzie występował do 1988 r. Na poznańskiej scenie zagrał m.in. Dedala w "Zorzy" Bogusława Schaeffera w reżyserii Izabelli Cywińskiej i Kaspra w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Janusza Nyczaka.
Był aktorem teatrów: Nowego w Poznaniu (1983-88), Studio w Warszawie (1988-91), Zespołu J. Wiśniewskiego (1991-93), od 1998 roku był członkiem zespołu Teatru Narodowego w Warszawie.
Maciej Kozłowski to jednak aktor znany przede wszystkim z wielu ról serialowych i filmowych. Często był obsadzany w rolach czarnych charakterów. Współpracował m.in. z Juliuszem Machulskim, Jerzym Hoffmanem czy Maciejem Dejczerem.
Debiutował jeszcze jako student w serialu "Królowa Bona" (1980). Jedną z pierwszych filmowych ról Macieja Kozłowskiego był Benko w serialu telewizyjnym "Przyłbice i kaptury" w 1985 r. (reż. Marek Piestrak). Dwa lata później Kozłowski zagrał Wasia, groźnego krasnala działającego na rozkaz Kilkujadka, w komedii Juliusza Machulskiego "Kingsajz".
Kolejne role Kozłowskiego to m.in.: major von Seebohm w serialu "Pogranicze w ogniu" (1988-1991) reż. Andrzej Konic), aktor amerykański w filmie "Ucieczka z kina Wolność" Wojciecha Marczewskiego (1990), kapitan w "Krollu" (1991) i Barański w "Psach" Władysława Pasikowskiego (1992), żołnierz niemiecki w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga (1993), "Ali" w "Mieście prywatnym" Jacka Skalskiego (1994).
Maciej Kozłowski znany był także z głośnych ekranizacji polskiej literatury. W 1999 r. wcielił się w Krzywonosa w "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana, w 2001 r. w Gwida w "Wiedźminie" Marka Brodzkiego, a w 2003 r. w Smerdę, dowódcę wojsk Popiela w "Starej Baśni" Hoffmana.
W ostatnich latach zagrał m.in. "Szybkiego" - lidera grupy pruszkowskiej w "Świadku koronnym" Jarosława Sypniewskiego i Jacka Filipiaka (2007) oraz sędziego w "Janosiku. Prawdziwej historii" Agnieszki Holland (2009).
Od 1997 r. był aktorem Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie grał w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego i Kazimierza Dejmka. Publiczność oglądała go na narodowej scenie m.in. w rolach: generała Józefa Chłopickiego w "Nocy listopadowej" w reż. Grzegorzewskiego (1997), Kata w przedstawieniu Dejmka "Dialogus de Passione" (1998), Wojtka w "Weselu" w reż. Grzegorzewskiego (2002), Izaaka Widmowera w "Kurce wodnej" w reż. Jana Englerta (2002), Don Juana w "Wiele hałasu o nic" w reż. Macieja Prusa (2008).
Szerszej publiczności Maciej Kozłowski znany był jednak głównie z seriali. Wystąpił m.in. w serialach "Ekipa", "Matki, żony i kochanki", "M jak Miłość", "Na dobre i na złe", "Oficer" czy ostatnio w "39 i pół" oraz "Trzecim oficerze".
W 2006 r. w wywiadzie dla "Gazety Poznańskiej" Maciej Kozłowski podkreślił, że od najmłodszych lat przejawiał "nieodpartą chęć w dążeniu do wolności osobistej", "miał swoje zdanie".
Aktor przyznał, że w latach szkolnych wagarował, często też zmieniał szkoły - uczył się m.in. w liceum i w szkole zawodowej. - Rzucając szkoły, (...) wciąż grałem w piłkę. Na jeden z turniejów dzikich drużyn przyszedł Kazimierz Głowacki, trener trzecioligowej Borty Zgierz i zapytał po meczu, co robię. "Nic nie robię, w piłkę gram i tak sobie chodzę". Spytał czy zacząłbym się uczyć i chodzić do szkoły, gdyby załatwił mi miejsce w klubie. Zgodziłem się. Dyrektor szkoły, do której mnie zaprowadził, przyjął mnie pod warunkiem, że w ciągu roku zaliczę dwa lata szkoły zawodowej. Udało się i jako 16-latek zadebiutowałem w III lidze. Piłce w życiu wiele zawdzięczam - wspominał Kozłowski.
Pytany, co spowodowało, że zainteresował się aktorstwem, odparł: - Nie wierzę w przypadki, ale tutaj zadziałał pewien splot okoliczności. Mój kolega z technikum, próbował dostać się do szkoły filmowej i pojechałem z nim do Łodzi na spotkanie konsultacyjne przed właściwymi egzaminami. On wszedł na spotkanie, a ja siedziałem na korytarzu i przyglądałem się tej menażerii, która tam się poruszała. Doszedłem do wniosku, że to ciekawe miejsce, że może warto byłoby spróbować i być może będzie to moje miejsce w życiu. Okazało się, że przeczucie mnie nie myliło.
W innym wywiadzie (2004, "Viva"), przyznał: - Urodziłem się z poczuciem humoru. I zwykle starcza mi inteligencji, żeby się z siebie śmiać i je ocalić. To pomaga zachować równowagę i dystans. (...) lepiej jest śmiać się z siebie, niż gryźć paluszki z bólu.
W 2005 r. minister kultury Waldemar Dąbrowski odznaczył grupę pracowników Teatru Narodowego. Wśród uhonorowanych znalazł się Maciej Kozłowski - otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi.
Aktor był piłkarzem Reprezentacji Artystów Polskich, z jego inicjatywy polska ekipa wzięła udział w Mistrzostwach Świata w Piłce Ulicznej Ludzi Bezdomnych.
"Jestem ogromnie przybity tą smutną wiadomością. Maciek był pierwszym kolegą, którego poznałem w szkole filmowej. Zresztą to dla niego wszyscy byli "pierwsi". Był bowiem niezwykle ciepłą osobą. Fantastycznym człowiekiem i znakomitym aktorem. Nie możemy o nim zapomnieć" - napisał we wspomnieniu przekazanym PAP Cezary Pazura, prezes Stowarzyszenia Aktorów Filmowych i Telewizyjnych (SAFT), do którego należał Kozłowski.
Więcej informacji o Macieju Kozłowskim na www.film.wp.pl