Heinz Reinefarth - morderca 60 tys. cywilów
Radni miasta Westerland długo debatowali nad tekstem na tablicy, która ma zawisnąć na ratuszu. Czy wyryć nazwisko generała SS Heinza Reinefartha, czy tylko bezosobowy napis, że odpowiedzialny za stłumienie powstania warszawskiego był w Werstland burmistrzem?
"Sierpień 1944 r. Z ogarniętej powstaniem Warszawy wychodzi kolumna kobiet i dzieci z podniesionymi rekami. - Mamy za mało amunicji, by ich wszystkich rozstrzelać - mówi 41-letni Heinz Reinfarth.
Na wojnę z Polską poszedł jako zwykły szeregowiec Wehrmachtu. Po walkach o Kutno dostał pierwszy awans i pierwszy order. W 1942 r., już jako porucznik, z powodu odmrożeń na froncie wschodnim został odesłany na tyły. Potem jego kariera nabrała prędkości.
Reinefarth najpierw działa w Protektoracie Czech i Moraw, w 1944 r. dostaje przydział do Poznania. Zostaje dowódcą SS i policji w kraju Warty. Podlegają mu lokalne jednostki SS, Gestapo i zwykli policjanci. A także obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem. Od 1941 r. w ciężarówkach przerobionych na komory gazowe mordowano tam Żydów i Romów z Wielkopolski, a w 1944 r. - mieszkańców łódzkiego getta, które wówczas likwidowano. W Chełmnie zginęło ok. 250 tys. ludzi.
Gdy 1 sierpnia w Warszawie wybucha powstanie, Reinefarth na rozkaz Himmlera formuje grupę szturmową i spieszy z odsieczą. 4 sierpnia jego ludzie, kryminaliści z oddziału Oskara Dirlewangera i mężczyźni zrekrutowani spośród jeńców z Armii Czerwonej pod komendą Bronisława Kamińskiego, zaczynają rzeź kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Ochoty i Woli, zachodnich dzielnic Warszawy. Nacierający w kierunku śródmieścia ludzie Reinefartha zgodnie z wydanym przez Hitlera rozkazem mordują każdego schwytanego Polaka. Część ofiar ginie na miejscu, część jest spędzana do fabryk czy parków, gdzie przeprowadzane są masowe egzekucje. Od 5 do 7 sierpnia z rąk jego ludzi ginie ok. 60 tys. cywilów" - czytamy.