Fritz Haber - gaz trujący cyklon B
Einstein nazwał go ofiarą nieodwzajemnionej miłości do własnego kraju.
"- Pamiętajcie numerki, na których wieszacie swoje ubrania. Im szybciej się umyjecie, tym szybciej dostaniecie jedzenie. Na każdego czeka miska ciepłej zupy - członkowie Sonderkommando, specjalnego oddziału złożonego z więźniów Auschwitz, przekonują nowo przybyłych, by szybko rozbierali się i szli do łaźni. Nowi to ludzie, których lekarze z SS uznali na rampie za niezdolnych do pracy. Gdy wszyscy znikają za hermetycznymi drzwiami komory gazowej, której wnętrze wygląda jak łaźnia, esesmani przez otwory w suficie wrzucają tabletki cyklonu. Cztery puszki wystarczały, by zabić tysiąc osób. Po 20 minutach jest po wszystkim. Członkowie Sonderkommando wyciągają wówczas pokryte ekskrementami ciała, w ruch idą kleszcze, którymi wyrywane są złote zęby. W końcu ofiary cyklonu znikają w czeluściach pieców krematoryjnych.
Jeszcze podczas pierwszej wojny zespół Fritza Habera zajmował się zwalczaniem szkodników: gryzoni i owadów, które pustoszyły magazyny z żywnością. Naukowiec znalazł antidotum - cyjanowodór, prostą, ale niezwykle toksyczną substancję, blokującą oddychanie komórkowe. Po wojnie eksperymentami zajmowało się założone przez Habera Niemieckie Towarzystwo do Walki ze Szkodnikami. Już rok po założeniu opatentowało ono cyklon A, mieszaninę cieczy, które w kontakcie z zawartą w powietrzu parą wodną uwalniają cyjanowodór.
W 2000 r. prestiżowy miesięcznik naukowy 'Nature' zaliczył Habera do najważniejszych naukowców ubiegłego stulecia. 80 proc. azotu znajdującego się w tkankach każdego żyjącego na Ziemi człowieka pochodzi z roślin, które zasilano nawozami wytworzonymi dzięki procesowi odkrytemu przez Fritza Habera.
W Auschwitz tylko w 1943 r. zużyto 13 ton cyklonu" - dowiadujemy się z książki.
Można by długo wymieniać nazwiska Niemców, którzy w historii ludzkości zapisali się złotymi zgłoskami: naukowców, pionierów lotnictwa i motoryzacji, artystów, politycznych wizjonerów, męczenników, takich jak Sophie i Hans Schollowie. O nich napisano już - i słusznie - grube tomy. Mnie zafascynowali ludzie, którzy pogubili się w zaułkach XX-wiecznej historii - mówi Bartosz T. Wieliński.
(evak)