Złe wiadomości dla Dudy. Polacy w większości są przeciw
Polacy zabrali głos ws. tego, kto powinien mieć większy wpływ na obsadzanie i odwoływanie polskich dyplomatów. Respondenci uważają, że racja jest po stronie rządu Donalda Tuska - wynika z sondażu do "Rzeczpospolitej".
IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej" zapytał, kto ma rację w sporze w związku z zamiarem odwołania przez rząd 50 ambasadorów, na co nie zgadza się prezydent RP Andrzej Duda. Prezydent tłumaczy, że można ich odwoływać przed upływem kadencji tylko z powodów merytorycznych, nie zaś politycznych.
- Uważam, że pochopne odwoływanie polskich ambasadorów jest sprzeczne z interesami Rzeczpospolitej. Żadnej takiej pochopnej decyzji nie podejmę. Zawsze tak było i jest, że następuje cykliczna rotacja ambasadorów na placówkach - deklarował już w marcu Andrzej Duda.
Blisko 40 proc. badanych (37,7 proc.) zgadza się z prezydentem i uważa, że to on ma rację w tym sporze. Jednak aż 46,6 proc. respondentów jest zdania, że rację ma rząd. Prawie 10 proc. ankietowanych (9,8 proc.) twierdzi, że racji nie ma ani prezydent, ani rząd. Z kolei 5,9 proc. nie potrafi zająć stanowiska w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sondaż IBRiS przeprowadzono w dniach 26-27.07 na 1067 osobowej grupie respondentów.
Spór o ambasadorów. Napięcie na linii Duda-Sikorski
Konflikt pomiędzy Andrzejem Dudą a Radosławem Sikorskim w sprawie wymiany ambasadorów trwa od pierwszych miesięcy funkcjonowania rządu Donalda Tuska. Kuluarowe próby uzgodnienia zmian personalnych nie powiodły się.
Szef MSZ podkreśla, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną i może wskazywać swoich przedstawicieli. Z kolei prezydent domaga się uzgodnień i przypomina, że według konstytucji to głowa państwa powołuje i odwołuje ambasadorów.
Jednym z głównych symboli sporu na linii Pałac Prezydencki-MSZ jest placówka w Waszyngtonie. Ambasador Polski w USA Marek Magierowski został wezwany do Warszawy po 15 lipca.
Przeczytaj również: