Zjazd SPD wybrał Sigmara Gabriela ponownie na szefa partii
Zjazd SPD wybrał w Lipsku Sigmara Gabriela ponownie na szefa partii, mimo słabego wyniku socjaldemokratów w wyborach do Bundestagu. Polityk SPD zabiegał o poparcie delegatów dla koalicji z CDU/CSU; potwierdził otwarcie na postkomunistyczną lewicę.
14.11.2013 | aktual.: 14.11.2013 19:27
Za pozostaniem Gabriela na stanowisku szefa partii głosowało 478 z 572 delegatów, którzy oddali ważne głosy, czyli 83,6 proc. 76 uczestników zjazdu głosowało przeciwko Gabrielowi, 18 wstrzymało się od głosu.
- W tej sytuacji jest to szczery wynik. To dobry prognostyk dla zjazdu - powiedział Gabriel. W minionych tygodniach był on krytykowany za nieudaną kampanię wyborczą, słaby wynik w wyborach i zbyt ugodową postawę wobec partii chadeckich CDU/CSU.
- Nie ma co owijać w bawełnę, wynik, jaki osiągnęliśmy w wyborach do Bundestagu, jest rozczarowaniem - przyznał szef partii w przemówieniu wygłoszonym przed głosowaniem.
W wyborach parlamentarnych 22 września SPD uzyskała 25,7 proc. głosów, co jest jej drugim z najgorszych wyników w powojennej historii. Od trzech tygodni socjaldemokraci prowadzą negocjacje koalicyjne ze zwycięzcą wyborów - partiami chadeckimi CDU i CSU. Szczególnie szeregowi członkowie SPD mają poważne zastrzeżenia wobec współpracy z partią kanclerz Angeli Merkel, obawiając się, że chadecy zdominują wspólny rząd. Uważają oni, że SPD powinna pozostać w opozycji.
Gabriel zapewnił, że socjaldemokraci nie wejdą do koalicji z chadekami "za wszelką cenę". To nie będzie "ślub z miłości, ani partnerstwo z musu", lecz "ograniczona czasowo koalicja z rozsądku" - wyjaśnił. - Kompromis jest istotą polityki, ale nie zgodzimy się na zgniłe kompromisy - zapewnił.
Wśród tematów, które bezwarunkowo muszą znaleźć się w umowie koalicyjnej, wymienił płacę minimalną, podwójne obywatelstwo dla osób o korzeniach imigranckich, równe płace dla kobiet i mężczyzn oraz ograniczenie umów śmieciowych.
Gabriel ostrzegł równocześnie, że SPD nie będzie w stanie przeforsować w całości swego programu, w tym podwyżki podatków dla najbogatszych. - Kto stawia takie żądania, ten wymaga zbyt wiele - powiedział.
Wśród przyczyn słabego wyniku swojej partii Gabriel wymienił "kulturową przepaść" pomiędzy kierownictwem SPD a obywatelami. - Panuje opinia, że przestaliśmy być partią zwykłych ludzi, że nie traktujemy ich problemów poważnie - mówił szef partii, wskazując na liczne przykłady świadczące o tym, że społeczeństwo traktuje polityków jako "tych tam na górze". - Od przezwyciężenia tej bariery zależy los SPD - mówił Gabriel.
Przyznał, że wielu wyborców kojarzy sprawiedliwość społeczną nie z SPD, lecz z CDU Angeli Merkel. Większość niemieckiego społeczeństwa była zadowolona z sytuacji ekonomicznej i nie chciała zmian - dodał.
Szef SPD potwierdził przyjętą dzień wcześniej uchwałę zarządu o otwarciu się w przyszłości na współpracę także z postkomunistyczną lewicą Die Linke. Dotychczas socjaldemokraci wykluczali z definicji taki sojusz w skali całego kraju ze względu na kontrowersyjne postulaty lewicy w polityce zagranicznej, w tym hasło likwidacji NATO.
Gabriel zaznaczył, że współpraca z Die Linke rozbijała się dotychczas o nierealne postulaty polityków lewicy, zajmujących czasami "tak zwariowane stanowisko, że żaden socjaldemokrata nie mógłby na trzeźwo z nimi współpracować". SPD, Lewica i Zieloni mają w obecnym parlamencie więcej mandatów niż CDU/CSU i mogłyby teoretycznie utworzyć większościowy rząd.
Zjazd SPD zakończy się w sobotę.