Ocenił wystąpienie Ziobry. "Mowa ciała nie kłamie"
We wtorek w Sejmie przemówił Zbigniew Ziobro. W trakcie swojego wystąpienia minister sprawiedliwości nie tylko podnosił głos, a nawet krzyczał. Dodatkowo też gestykulował. Zachowanie szefa resortu sprawiedliwości w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski ocenił ekspert ds. wizerunku dr Mirosław Oczkoś, który już na początku stwierdził, że ten wizerunek Ziobry "dużo mówi". - Mowa ciała najczęściej nie kłamie. Nad tym ciężko jest zapanować - trzeba być bardzo dobrze wyszkolonym agentem służb, np. FBI - powiedział gość WP. - Pierwsze wrażenie, jeśli się ogląda pana Ziobrę - pokazuje strach. Jest to jedno z czterech podstawowych stanów, które odczytuje się najszybciej: krótkie gesty, ściśnięte gardło. Jeżeli o mowę ciała jeszcze chodzi, to krótkie ekspresje mimiczne np. poruszanie brwiami i oczami, urywane gesty, szerokość gestu nieadekwatna do postury i ogólna nerwowość wewnętrzna - lęk, który się przebija i ciężko nad nim zapanować - kontynuował ekspert. Dodał, że "minister Ziobro po prostu się boi". - Być może boi się wystąpień, bo do tej pory występował w otoczeniu ludzi w Ministerstwie Sprawiedliwości i w sposób lekceważący wypowiadał jakieś sądy, nie było pytań i interakcji. To odzwyczaja - dodał Oczkoś i zaznaczył, że minister Ziobro nigdy nie należał do dobrych mówców. - Nie myślę, że bał się sali sejmowej, bo tam spędził dużo czasu. Być może obawia się konsekwencji swoich działań - mówił rozmówca WP. Następnie ekspert zaczął omawiać głos szefa resortu sprawiedliwości. Wyjaśnił, że ten miał tendencje do piszczenia, co oznacza nerwowość. - To, że się śmiejemy z własnych dowcipów, oznacza, że nie czujemy się pewnie - powiedział Oczkoś. Ekspert ocenił też mowę ciała Donalda Tuska, gdy słuchał Ziobry. - Z mimiki można rozczytać, że raczej było to między pobłażaniem a takim uśmiechem, bo nie sądzę, że życzliwością - stwierdził Oczkoś.