PolskaZiobro nie chce, by głosować na Kamińskiego?

Ziobro nie chce, by głosować na Kamińskiego?

- Nie ma obowiązku głosowania na kandydata nr 1 na liście. Ważne, żeby w Warszawie ludzie głosowali na Arka Mularczyka, nie na Michała Kamińskiego - mówi Wirtualnej Polsce Zbigniew Ziobro, jedynkowy kandydat PiS w Krakowie.

Ziobro nie chce, by głosować na Kamińskiego?
Źródło zdjęć: © wp.pl | Konrad Żelazowski

05.06.2009 | aktual.: 05.06.2009 11:26

WP: Dominika Leonowicz: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?

Zbigniew Ziobro: Zamierzam przede wszystkim walczyć o interes Polski. Po pierwsze czekać nas będzie wielki bój o nowy budżet unijny na lata 2013-2019 oraz o strategię wspólnej polityki rolnej. Od tego zależeć będzie bilans finansowy naszego członkostwa. Chodzi o to, jak wielką sumą wsparty zostanie rozwój Polski. Walka o unijne pieniądze będzie głównym zajęciem każdego polskiego europosła. Po drugie, będę aktywnie działał w sprawach związanych z III Filarem Unii Europejskiej, a więc współpracą między państwami w zakresie wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Tu bardzo przydatne będzie doświadczenie, które zdobyłem jako minister sprawiedliwości. Chciałbym na przykład przeforsować na grunt polski konfiskatę majątków gangsterów i członków mafii. Po trzecie, sprawą fundamentalną jest by Unia rozwijała się w kierunku Europy Ojczyzn, z szacunkiem dla wartości chrześcijańskich oraz naszej suwerenności i tradycji.

WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?

- Jeżeli chodzi o znajomość języków obcych to nie jest ona gorsza od premiera Donalda Tuska czy pełniącego ten urząd wcześniej Kazimierza Marcinkiewicza. Natomiast stawiam sobie wysoko poprzeczkę i codziennie intensywnie szlifuję język.

WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?

- Działalność publiczną rozpocząłem jako współtwórca Stowarzyszenia Katon, udzielającego bezpłatnej pomocy prawnej ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Od samego początku cele moich działań były jasne. Uważałem i uważam, że państwo powinno zapewnić obywatelom większą dostępność usług prawniczych. Aby było to możliwe, konieczne jest otwarcie zawodów prawniczych. Ponadto, doświadczenie wyniesione z pracy z ofiarami przestępstw utwierdziło mnie w przekonaniu, że należy dążyć do lepszej ochrony praw ofiar i do zaostrzania kodeksu karnego.

W 2000 roku pełniłem przez kilka miesięcy funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Po raz pierwszy zostałem posłem w 2001 roku i od tego czasu nieprzerwanie sprawuję mandat poselski. Już po nieco ponad roku pracy w parlamencie zostałem członkiem pierwszej w historii polskiego Sejmu komisji śledczej. Wyjaśnianie tzw. ”afery Rywina” zmieniło polską scenę polityczną. Byłem autorem raportu z prac komisji, przyjętego przez Sejm RP. W 2005 roku objąłem urząd ministra sprawiedliwości.

Jako minister w rządzie RP byłem członkiem Rady UE ds. wymiaru sprawiedliwości. A zatem byłem odpowiedzialny za formułowanie stanowiska Polski w związku ze współpracą w ramach tzw. trzeciego filaru UE, czyli spraw związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości oraz zwalczaniem przestępczości. Można zatem powiedzieć, że byłem w samym środku spraw unijnych.

WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?

- Parlament Europejski jest instytucją, która ma coraz większe uprawnienia w tworzeniu prawa europejskiego. I moją rolą właśnie będzie aktywne uczestniczenie w procesie prawotwórczym, ażeby uchwalone dyrektywy i rozporządzenia nie godziły w interesy narodowe Polski.

WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?

- W prawie wspólnotowym, czyli tzw. pierwszym filarze, zasada prymatu prawa europejskiego nad prawem polskim nie wynika z traktatów tworzących Unię Europejską, ale z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, w szczególności z wyroku w głośnej sprawie Costa vs E.N.E.L. Trybunał orzekł w 1964 roku, że prawo wspólnotowe tworzy autonomiczne - niezależne od krajowych systemów prawnych - źródło prawa. Kiedy jednak przyjrzeć się w jaki sposób do tej zasady odnosiły się poszczególne Trybunały Konstytucyjne w poszczególnych krajach Unii, trzeba zauważyć daleko posuniętą ostrożność przed zaakceptowaniem w pełni prymatu prawa unijnego m.in. w Niemczech. Chodzi o to, że prawo unijne nie może ingerować i zmieniać porządku konstytucyjnego danego państwa. Podobnie zresztą do tej sprawy odniósł się nasz Trybunał Konstytucyjny. Jestem przeciwnikiem daleko idącej ingerencji prawa UE w nasz porządek prawny. W szczególności mam tu na myśli dążenie do zmian w zakresie spraw obyczajowych oraz tradycyjnych wartości.
Ponadto, w interesie polskich przedsiębiorców należy, w Parlamencie Europejskim oraz innych instytucjach, tworzyć takie prawo, które nie doprowadzi do zbytniego zwiększenia obciążeń i kosztów w zakresie regulacji podatkowych czy też środowiskowych. Polska gospodarka musi rozwijać się, inwestować, a bardzo często wskutek nadmiernych regulacji unijnych oraz biurokracji w Polsce procesy te trwają zbyt długo i są zbyt kosztowne.

WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?

- Jestem zwolennikiem Europy Ojczyzn, w której szanowana będzie nasza suwerenność, chrześcijańskie wartości i tradycja. Taki sposób myślenia leżał zresztą u podstaw formowania się Wspólnot Europejskich. Warto wrócić do źródeł, bo ostatnie lata to czas swoistej próby sił wewnątrz Unii. Niektórzy politycy próbują na siłę wprowadzać na forum Unii różnego rodzaju ideologiczne eksperymenty, całkowicie obce duchowi Europy. Kultura europejska i europejska tożsamość została ufundowana na wartościach i tradycjach chrześcijańskich. Zapominanie o tej oczywistej prawdzie prowadzi do relatywizacji przenoszącej się także na inne sfery, np. polityki historycznej. Jesteśmy często świadkami sytuacji kuriozalnych, jak na przykład wyprodukowanie przez Komisję Europejską spotu na dwudziestolecie upadku komunizmu, w którym całkowicie pominięto roli „Solidarności”. W tym samym czasie opiniotwórczy niemiecki tygodnik stawia fałszywą i krzywdzącą Polskę tezę o współodpowiedzialności innych narodów, w tym Polaków, za zbrodnię
Holokaustu. Na naszych oczach powstaje alternatywna wersja historii, w której Polacy współodpowiadają za Holocaust, a Niemcy samodzielnie obalili komunizm w Europie, przewracając mur berliński. Na tego rodzaju manipulacje nie możemy się godzić.

WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?

- Kryzys gospodarczy na świecie udowodnił, iż zasada solidarności w Unii Europejskiej nie jest dana raz na zawsze i należy walczyć o jej przestrzeganie. Ostatnie badania np. Banku Światowego pokazują, iż kraje bogate wprowadziły szereg rozwiązań promujących ich gospodarki często o charakterze protekcjonistycznym. Polska jest krajem zbyt biednym aby ścigać się z naszymi partnerami w Unii o to kto mocniej będzie w warunkach kryzysu wspierał poszczególne branże. Z kolei w warunkach uczciwych i równych dla wszystkich jestem przekonany, że polscy przedsiębiorcy, w tym eksporterzy będą sobie radzić dobrze. W Parlamencie Europejskim będziemy zwracać uwagę, aby poprzez różne regulacje polskie przedsiębiorstwa nie były obarczane zbyt dużymi kosztami.

Podział na stare i nowe kraje unijne istnieje w codziennej praktyce. Wielkie kraje mają skłonność do podejmowania decyzji bez uwzględniania interesów krajów średnich i małych. Polska winna przeciwstawiać się dyktatowi dużych państw unijnych.

WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?

- W ciągu ostatnich lat linia podziału w UE na pewno jest także linią podziału związaną ze stosunkiem do Rosji. Polsce oraz rządowi Premiera Kaczyńskiego zależało zawsze na tym, aby Rosja traktowała Polskę jako suwerenne państwo oraz pełnoprawnego członka Unii Europejskiej. Na tym polegała istota sporu w sprawie tzw. embargo na polskie mięso. Mam sygnały od naszych partnerów w Unii Europejskiej, iż ostatni spór gazowy Rosji z Ukrainą otworzył oczy wielu politykom w krajach takich jak Niemcy, Francja, czy Włochy i że będą oni w sposób mocniejszy wspierać działania Unii w zakresie dywersyfikacji środków energii dla Europy, głównie gazu. Cieszę się, iż tempa nabrały prace nad przygotowaniem budowy oraz finansowaniem gazociągu Nabucco, który ma na celu dywersyfikację dostaw gazu znad Morza Kaspijskiego. Oczekiwałbym od władz polskich oraz spółek państwowych takich jak PGNiG większego zaangażowania się w te prace. Mam nadzieję, iż przyszły Przewodniczący Komisji Europejskiej oraz Komisarz do spraw energii będą
kontynuować te działania, a naszą rolą w PE będzie bieżące ich wspieranie oraz monitorowanie.

WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?

- Procedury związane w przyjmowaniem nowych członków są znane, choć oczywiście każda decyzja dotycząca otwarcia się Unii jest decyzją polityczną wszystkich państw członkowskich. Z punktu widzenia Polski, każde otwarcie się na nowe kraje powoduje, iż Unia staje się w pewnym sensie bogatsza i silniejsza. Polska powinna mocniej budować koalicje z nowymi członkami Unii zarówno z naszego rozszerzenia, jak i ostatniego, gdyż mamy wiele wspólnych interesów, podobną wizję stosunków zewnętrznych Unii oraz wizję gospodarki mniej zbiurokratyzowanej i bardziej konkurencyjnej. Uważam, iż jest poważną porażką rządu fakt, iż nie byliśmy reprezentowani podczas obrad G-20 największych gospodarek świata, gdzie decydowano między innymi o regulacjach banków oraz instytucji finansowych na świecie, sprawie bardzo ważnej dla wszystkich Polaków. Mam nadzieję, iż w przyszłości Polska jako lider w tej części Europy będzie mogła w tego typu decyzjach uczestniczyć i o to będziemy walczyć w Strasburgu. Ponadto myślę, iż powinniśmy
popierać starania o uczestnictwo w Unii krajów takich jak Ukraina, czy też Chorwacja i Serbia. Turcja zaczyna w polityce światowej odgrywać poważną rolę, dzięki sile swojej gospodarki oraz strategicznemu położeniu. Świadczy o tym między innymi fakt, iż Prezydent USA odwiedził Turcję podczas swojej niedawnej wizyty w Europie. Polsce powinno zależeć na dobrych stosunkach z tym krajem. WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?

- Polityka państw członkowskich w tej sprawie nie jest jednolita. Obecnie rząd polski jest przychylny uprawie i sprzedaży produktów GMO. Ja w tej sprawie jestem bardziej sceptyczny. Na pewno należałoby wprowadzić pewne ograniczenia: np. określić strefy uprawy i dobrze oznakować te produkty, aby konsumenci mieli rzeczywiste prawo świadomego wyboru.

WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?

- Na pewno chciałbym zajmować się zagadnieniami, w których mam doświadczenie jako Minister Sprawiedliwości, czyli współpracą w Unii w zakresie zwalczania przestępczości, współpracy wymiarów sprawiedliwości oraz współpracy policyjnej. Stąd też chciałbym pracować w Komisji Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego. Ponadto sporym wyzwaniem będzie dla delegacji PiS w Parlamencie Europejskim stworzenie silnej grupy politycznej z brytyjskimi konserwatystami, którzy już niedługo - jak wynika z sondaży – mogą objąć rządy w Wielkiej Brytanii oraz Czechami z partii rządzącej ODS.

Jesteśmy otwarci na inne europejskie partie, które cenią wagę silnych państw narodowych w Unii wobec prymatu superpaństwa, wolną, konkurencyjną gospodarkę wobec wyzwań globalnych oraz odważną podmiotową politykę w stosunku do państw takich jak Rosja. W Parlamencie Europejskim będziemy tworzyć silną grupę, która zostawi swoim członkom prawo decyzji, a nie będzie ich im narzucać. Jestem przekonany, iż nasza nowa grupa będzie po prostu prowadzić lepszą politykę dla Polski i myślę, iż o to także chodzi w tych wyborach europejskich. Platforma Obywatelska jest w jednej grupie politycznej z partiami, które popierają np. gazociąg Nordstream oraz bezdyskusyjnie przyjmują wszelkie zapisy Traktatu Lizbońskiego.

WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?

- W nadmiernym zachwalaniu siebie jest zawsze coś niestosownego. Myślę jednak, że zdałem egzamin w polskiej polityce – począwszy od komisji Rywina, przez inicjatywy legislacyjne związane np. ze ściganiem korupcji w piłce nożnej, po moją działalność w resorcie sprawiedliwości. Właśnie jako minister podejmowałem skuteczne działania na rzecz lepszej pracy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. W tym czasie w Polsce przestępczość kryminalna spadła o 21 procent. Wyraźnie poprawiło się bezpieczeństwo Polaków. Aż o 100 procent zwiększyła się liczba wykrytych przestępstw korupcyjnych, a ludzie władzy uwikłani w afery przestali czuć się bezkarnie. W Parlamencie Europejskim będę starał się działać równie skutecznie.

WP: Dlaczego odmawia Pan poparcia liderowi PiS w okręgu warszawskim Michałowi Kamińskiemu?

- Nie ma obowiązku głosowania na osobę numer jeden na liście. Dotyczy to okręgu warszawskiego, ale też Małopolski, z której kandyduję. Na naszych listach jest wielu wartościowych ludzi, których można popierać zamiast tzw. liderów list. Arek Mularczyk jest doświadczonym prawnikiem i parlamentarzystą i w mojej ocenie najlepszym kandydatem PiS do Europarlamentu z okręgu warszawskiego. Z Arkiem zresztą znam się od lat, przyjaźniliśmy się już w okresie studiów, wiem więc, że jest on przyzwoitym i uczciwym człowiekiem i dlatego jest naturalne, że go popieram i mogę z pełnym przekonaniem rekomendować jego osobę.

WP:

Czy to wyłamanie się nie świadczy o pewnym rozłamie w PiS-ie?

W żadnym razie. Po to są inni kandydaci na listach, by każdy mógł dokonać najlepszego wyboru. Ostatnio w Nowym Sączu Pan Prezydent na przykład wskazywał Pawła Kowala, który jest też bardzo dobrym kandydatem z Małopolski – nie jest to świadectwo jakichkolwiek nieporozumień. Po prostu na listach PiS-u jest wielu wartościowych i dobrych kandydatów, tak w Warszawie jak i Małopolsce i każdy może wybierać. Jedni będą głosować na liderów listy a drudzy na pozostałych kandydatów. Ważne żeby głosowali, a w Warszawie na numer 3 na liście, czyli Arkadiusza Mularczyka.

Zobacz także
Komentarze (222)