Ziemkiewicz zatrzymany na lotnisku. Ekspert: to jak najbardziej zrozumiałe
Sprawa zatrzymania Rafała Ziemkiewicza w Wielkiej Brytanii nie milknie. W niedzielę prawicowy publicysta nagrał film, w którym opowiedział o kulisach incydentu, podkreślając raz jeszcze, że na Wyspy nie został wpuszczony z powodu swoich przekonań. - Brytyjczycy postępują zgodnie z literą prawa, które nie pozwala na głoszenie tego typu przekonań - tłumaczy w rozmowie z WP dr Janusz Sibora, ekspert protokołu dyplomatycznego.
W sobotę publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz poleciał do Wielkiej Brytanii. Wraz z żoną towarzyszył córce, która ma rozpocząć naukę na Uniwersytecie Oksfordzkim. Obie panie bez żadnych problemów przeszły przez kontrolę graniczną na lotnisku Heathrow, jednak Ziemkiewicz został zatrzymany.
"Wnioskował pan o pozwolenie na wjazd do Wielkiej Brytanii jako gość na dwa dni. Jednakże uważam, że wykluczenie pana ze Zjednoczonego Królestwa sprzyja interesowi publicznemu. Wynika to z pańskiego zachowania oraz głoszonych poglądów, które są sprzeczne z brytyjskimi wartościami i mogą być obraźliwe dla innych, a tym samym sprawiają, że uzyskanie możliwości wjazdu (na teren Wielkiej Brytanii - red.) jest niepożądane" - czytamy w dokumencie Home Office, brytyjskiego departamentu ds. polityki imigracyjnej, bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Doniesienia potwierdził też sam Rafał Ziemkiewicz, który na temat swojego zatrzymania nagrał specjalny film. - Po dłuższym oczekiwaniu pojawił się urzędnik imigracyjny. (…) Powiedział, że chce mi udzielić dobrej rady, że z moimi poglądami politycznymi to i tak nie zostanę wpuszczony do Wielkiej Brytanii. Więc on mi chce dobrze radzi, żebym po prostu zabrał ten paszport, po dobroci przebukował samolot na najbliższy lecący do Polski i nie będzie sprawy - opowiada publicysta na opublikowanym w sieci nagraniu.
Zobacz też: Młodzież ma dość religii w szkole. Ksiądz odpowiada
Zatrzymanie Ziemkiewicza. Ekspert: Jest na liście osób persona non grata
O komentarz do sprawy sobotniego aresztowania Rafała Ziemkiewicza poprosiliśmy dr. Janusza Siborę, eksperta protokołu dyplomatycznego. Zdaniem historyka działanie brytyjskich służb nie jest niczym nadzwyczajnym.
- Urzędnik wziął jego paszport, sprawdził, że nie ma wjazdu na teren Wielkiej Brytanii i po prostu poprosił go o opuszczenie kraju. Dla mnie to jest jak najbardziej zrozumiałe. Sam widziałem takie sytuacje, ale akurat na innej granicy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dr Sibora zaznacza, że "jak widać, pan Ziemkiewicz jest na liście osób persona non grata". - Może głosić swoje poglądy w Polsce, ale nie może ich głosić w Wielkiej Brytanii. Można powiedzieć, że służby brytyjskie działają bardzo precyzyjnie i skrupulatnie. Bardzo precyzyjnie kontrolują, chapeau bas dla Brytyjczyków. - przekonuje ekspert.
- Ten urzędnik, funkcjonariusz nie mógł nic innego zrobić, tylko odesłać zainteresowanego. Nie była to jakaś samowolna decyzja. - Chodzi o poglądy, które Brytyjczycy klasyfikują jako nieakceptowalne. Oni postępują zgodnie z literą prawa, które nie pozwala na głoszenie tego typu przekonań - tłumaczy Sibora, podkreślając jednak, że słuchacze i czytelnicy w Polsce "powinni dowiedzieć się, jaki dokument brytyjski reguluje kwestię wkraczania na teren Wielkiej Brytanii oraz jaki reguluje kwestię głoszenia lub zabraniania konkretnych poglądów".
Reakcja MSZ przesadzona? "Zupełnie niepotrzebna nadbudowa"
Dr Janusz Sibora odniósł się również do wpisu rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasiny, który szybko po pojawianiu się informacji o zatrzymaniu Ziemkiewicza na lotnisku Heathrow wydał komunikat. "Trwają odpowiednie czynności wyjaśniające polskich służb konsularnych. Będziemy informować o rozwoju zdarzeń w miarę rozwoju sytuacji" - napisał na Twitterze rzecznik MSZ.
- Ten wpis odebrałem jako lekko histeryczny. Można by nawet zadać pytanie, czy ranga wydarzenia jest na tyle duża, aby tak to nagłaśniać, żeby aż rzecznik prasowy MSZ musiał się wypowiadać. Moim zdaniem nie. To była zupełnie niepotrzebna nadbudowa - mówi nam Sibora.
Ekspert zauważa, że polskie MSZ dobrze zna przepisy obowiązujące w Wielkiej Brytanii i jest świadome, że "listy niepożądanych osób funkcjonują". - Jeśli MSZ by nalegało, to Brytyjczycy na pewno podadzą podstawę prawną i przytoczą dokument. To by rozwiązywało sprawę od strony brytyjskiej - dodaje.
Córka Ziemkiewicza może mieć problemy? Ekspert uspokaja
Czy istnieje taka możliwość, że Rafał Ziemkiewicz już nigdy nie wjedzie na teren Wielkiej Brytanii? - Być może będzie jakaś procedura odwoławcza i pan Ziemkiewicz to wyjaśni. Uważam, że jeśli uważa, że to jest niesłuszne i uznaje to za pewien rodzaj szykany, to powinien podjąć kroki u władz brytyjskich - stwierdził dr Sibora.
W nagranym przez siebie filmie Ziemkiewicz zastanawiał się też, czy jego zatarg z Brytyjczykami może mieć wpływ na sytuację jego córki, która do Wielkiej Brytanii udała się na studia. Zdaniem dr. Sibory publicysta nie powinien się martwić. - Ta sprawa nie ma z nią związku. To dotyczy jednej osoby - wyjaśnił ekspert protokołu dyplomatycznego.
Przeczytaj również: Ziemkiewicz odpowiada Sikorskiemu. Ostre starcie w sieci