Afera ze zdjęciami Ewy Kopacz po katastrofie smoleńskiej. Dr Maciej Lasek punktuje TVP
- TVP stawia się w roli najgorszego brukowca. Grzeją temat, bo budzi emocje. A Ewie Kopacz należy się szacunek - mówi Wirtualnej Polsce były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek.
Od maja 2010 do lipca 2011 r. dr Lasek - dziś poseł Koalicji Obywatelskiej - wchodził w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, utworzonej do zbadania przyczyn katastrofy Tu-154 w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r.
Dziś dr Lasek z niechęcią mówi o kolejnych teoriach, które przedstawia Antoni Macierewicz, a za nim - reżyserka Ewa Stankiewicz.
Przypomnijmy: w niedzielę wieczorem TVP zaprezentowała film Ewy Stankiewicz "Stan zagrożenia" dotyczący katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Telewizja przekazała, że "na specjalne życzenie widzów" pokaże materiał jeszcze raz, w poniedziałek.
Zdjęcia Ewy Kopacz. Dr Maciej Lasek: Na teorie Macierewicza wydaliśmy 10 mln zł
Największe kontrowersje wywołały zdjęcia ówczesnej minister zdrowia, a późniejszej premier Ewy Kopacz. W swoim filmie Stankiewicz prezentuje fotografie, które - jej zdaniem - zostały wykonane podczas prac w rosyjskim prosektorium po katastrofie. Kopacz pozuje na nich z Rosjanami pracującymi przy sekcjach zwłok.
- Ten film nie różni się niczym od "dzieł" Antoniego Macierewicza. Żaden z tych filmów nie odnosi się do faktów i wydarzeń, jakie miały miejsce w Smoleńsku. A dlaczego jest emitowany? Bo temat budzi emocje. Jak się okazuje, już nawet nie swoją treścią, ale opublikowanymi zdjęciami. I teraz TVP będzie grzać ten film. Epatować emocjami. Telewizja państwowa stawia się dziś w roli najgorszego brukowca - mówi Wirtualnej Polsce dr Maciej Lasek, ekspert od badań katastrof lotniczych.
- Proszę zwrócić uwagę: o czym my w tej chwili rozmawiamy? Film miał przedstawić rzekomo wstrząsające fakty. Miał udowodnić, że były wybuchy, zamach. I co? Gdzie jest reakcja MSZ? Gdzie jest premier, gdzie jest prezydent? Co robi państwo? Nic, bo PiS woli rozmawiać o wyrwanych z kontekstu zdjęciach pani Ewy Kopacz. Nawet prokuratura kontrolowana przez Zbigniewa Ziobro ignoruje członków podkomisji Macierewicza i nie traktuje jego teorii poważnie. Teorii, za które polscy podatnicy zapłacili 10 mln zł albo i wielokrotnie więcej - uważa były przewodniczący PKBWL.
Dr Maciej Lasek broni Ewy Kopacz. - Rozmawiałem z panią premier Kopacz o tamtym czasie. Kiedy ona, z własnej woli, pojechała do Moskwy. Zapytałem ją: dlaczego pani chce tam jechać? „Bo chcę w jakiś sposób tym ludziom, tym rodzinom, pomóc” - powiedziała. Za to należy jej się szacunek. Ona opowiadała mi, co tam widziała. Tego nawet nie powinno się publicznie opisywać. I teraz wyciąganie jakichś wniosków na podstawie dwóch wyjętych z kontekstu zdjęć jest po prostu niegodne i nieuczciwe - przekonuje ekspert.