Zbigniew Ziobro: reakcja agresywna potwierdza trafność dociekań
Reakcja agresywna ze strony premiera jak i SLD potwierdza trafność tych dociekań. Nie może być tak jak to było w ostatnich latach, że w klasie politycznej istnieje tzw. zmowa milczenia, że przedstawiciele jednych grup politycznych przymykają oko na nieprawidłowości, jakie mają miejsce w innej grupie politycznej - powiedział Zbigniew Ziobro, członek sejmowej komisji śledczej i poseł PiS, gość TOK FM.
Dorota Gawryluk: Czy musiał Pan to panie pośle robić przez 7 godzin?
Zbigniew Ziobro: Nie, nie musiałem tylko zasada jest taka, że świadek ma obowiązek odpowiadać na pytania, natomiast pan premier wielokrotnie uchylał się od odpowiedzi. Pan premier mówił to, co chciał mówić zupełnie nie na temat, w sądzie przewodniczący zwraca uwagę świadkowi, że uchyla się od odpowiedzi na pytania i nawet grozi mu sankcjami w takiej sytuacji, niestety pan premier miał tu pełna swobodę, kiedy ja zwracałem się z prośbą o interwencję do przewodniczącego, byłem sam niejako karcony. To w konsekwencji doprowadziło do pewnej monotonii przesłuchań, istota dociekań procesowych często jest monotonna, żmudna. Jeżeli uznać, że dochodzenie prawdy przed komisja śledczą jest przede wszystkim spektaklem medialnym, i rozstrzyga tu opinia publiczna to być może popełniłem błąd powtarzając wielokrotnie pytania, na które premier nie odpowiadał.
Dorota Gawryluk: Czy dzisiaj nie powtarzałby Pan tych samych pytań?
Zbigniew Ziobro: Powtarzałbym, bo być może ja się mylę. Zastanawiam się czy rację mają ci, którzy uważają ze sądem jest w tej chwili opinia publiczna, czy rację mają ci, którzy mówią, że sąd się kiedyś tą sprawą zajmie, zer kiedyś będzie niezależny prokurator, który weźmie ten materiał procesowy i w oparciu o niego będzie mógł stworzyć akt oskarżenia. Jeżeli wyjść z tego drugiego założenia z którego i ja wychodzę tzn. moje wielokrotne pytanie miało głęboki sens dlatego że zmusiły premiera Leszka Millera do złożenia zeznań, a tylko w oparciu o jego zeznania można budować decyzję procesową np. przedstawić zarzut czy napisać akt oskarżenia.
Dorota Gawryluk: Ale sytuacja wygląda tak, że przez Pana liderzy PiS mają problemy, bo gdyby Pan nie dręczył premiera to może nie wyciągnięta została by sprawa telegrafu, warto było?
Zbigniew Ziobro: Oczywiście, że warto było i ta reakcja agresywna ze strony premiera jak i SLD potwierdza trafność tych dociekań. Nie może być tak jak to było w ostatnich latach, że w klasie politycznej istnieje tzw. zmowa milczenia, że przedstawiciele jednych grup politycznych przymykają oko na nieprawidłowości, jakie mają miejsce w innej grupie politycznej.
Dorota Gawryluk: Czy PiS potrzebna jest ta wojna na górze?
Zbigniew Ziobro: Nie PiS nie jest potrzebna ta wojna na górze, PiS potrzebne są standardy, które będą obowiązywać na górze, potrzebna jest jawność i prawda, prawda w sprawie Rywina, ale tez prawda w innych sprawach.
Dorota Gawryluk: Leszkowi Millerowi puściły nerwy przed komisją śledczą czy Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy, gdy nazwał SLD organizacją przestępczą.
Zbigniew Ziobro: SLD w odwecie za przesłuchanie Leszka Millera, które zostało negatywnie odebrane przez opinię publiczną i zapewniam państwa, że są to materiały bardzo niekorzystne dla Pana Leszka Millera, jeśli czytać te 7 godzin protokołów poniedziałkowych a nie sobotnich. SLD w ramach odwetu wprowadził w życie polityczne nową jakość odwołując się do nieformalnych informacji jednego ze świadków.
Dorota Gawryluk: Mówi pan o wiedzy nieformalnej, o której zacznie mówić Jarosław Kaczyński, „kiedy przyjdzie na to czas”. A kiedy przyjdzie na to czas?
Zbigniew Ziobro: Jest zapowiedziane postępowanie prokuratorskie w tej sprawie. Ja mam nadzieję, że będzie komisja śledcza powołana, aby zbadać finansowanie partii politycznych. Nie tylko Porozumienia Centrum, ale wszystkich partii politycznych. Ja nie byłem członkiem Porozumienia Centrum, ale znając braci Kaczyńskich nie mam cienia wątpliwości, że mówią prawdę, że w tej sprawie nie ma żadnego związku. Że telegraf nie finansowała Porozumienia Centrum. Są na to dokumenty, są na to dowody. I Prawo i Sprawiedliwość cieszy się, że taka komisja powstanie. Tylko mamy nadziej, że będą badane również takie sprawy jak: „Moskiewska pożyczka”, jak niejasne związki Sojuszu Lewicy Demokratycznej z różnymi tak zwanymi, nomenklaturowymi przedsięwzięciami z początku lat dziewięćdziesiątych. I że będą badane związki Sojuszu Lewicy Demokratycznej z FOZZem. Bo tak naprawdę za FOZZ odpowiadają ludzie związani dzisiaj środowiskowo z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. To są też fakty. Myślę, że jest rzeczą niezwykle nikczemną, i
nie waham się użyć tego słowa, kiedy usiłuje się obciążyć odpowiedzialnością za FOZZ, czy związać z FOZZem ludzi, którzy z nim nie mieli nigdy nic wspólnego, a dążyli, kiedy tylko mogli, aby ten FOZZ wyjaśnić i pociągnąć do odpowiedzialności karnej winnych w tej sprawie.
Dorota Gawryluk: SLD apeluje do Prawa i Sprawiedliwości o zawieszenie broni. Najpierw apelował Jarosław Kaczyński. Teraz apeluje SLD. Czy ten apel zostanie przyjęty?
Zbigniew Ziobro: Tak najpierw apelował Jarosław Kaczyński później Ludwik Dorn, słyszeliśmy z drugiej strony zapowiedzi polityków SLD, że są gotowi przyjąć ten apel. Oczywiście chodzi o zawieszenie broni do czasu referendum europejskiego. Niestety fakty świadczą o tym, że Sojusz Lewicy Demokratycznej nie ma takiej woli. Wczorajsze wezwanie Lecha Kaczyńskiego przed komisje śledczą, wezwanie wbrew oczywistym faktom, jest tego kolejnym dowodem.
Dorota Gawryluk: O co będzie pan pytał premiera w kolejnym wezwaniu przed komisją śledczą?
Zbigniew Ziobro: Jest jeszcze kilka wątków, które chciałbym wyjaśnić, tych pytań będzie wiele.
Dorota Gawryluk: Teraz oznacza to tyle, że premier będzie przesłuchiwany dopiero po referendum, a tak byłby przesłuchiwany wcześniej
Zbigniew Ziobro: To jest decyzja również polityczna, która obciąża również SLD. Jest rzeczą niebywałą, że premier w tak ważnej sprawie, w której od dawna miał stanąć przed komisją śledczą nagle nie mógł, choć na jeden dzień nie mógł pojawić się przed komisją. To jest decyzja polityczna. Zwalanie tego na długość przesłuchania jest rzeczą zupełnie niebywałą. Proszę sobie wyobrazić, że ja bym zadawał pytania tylko przez godzinę...Przecież poza mną było również siedmiu innych członków.
Dorota Gawryluk: a będzie pan zadawał pytania panu Kaczyńskiemy?
Zbigniew Ziobro: Jeżeli pan Lech Kaczyński stanie przed komisją to być może będę zadawał pytania. Nie potrafię odpowiedzieć, ponieważ w tej sprawie Lech Kaczyński nie ma żadnej wiedzy, która uzasadniałaby wezwanie jego przed komisję. Ja przypomnę, że Adam Michnik w tej sprawie rozmawiał z 200 – 300 osobami, między innymi z Lechem Kaczyńskim przy jakiejś okazji. Podkreślam jeszcze raz, że Lech Kaczyński nie ma w tej sprawie żadnej wiedzy. Jego wezwanie ma charakter czy to obstrukcji procesowej a więc jest działaniem zmierzającym do przedłużenia postępowania, no, bo skoro wzywa się Lecha Kaczyńskiego jako jednego z rozmówców Adama Michnika no to trzeba wezwać pozostałe dwieście czy trzysta osób, które się ustali. Po drugie Sojusz Lewicy Demokratycznej szuka jakiegoś odwetu za skuteczne w wymiarze procesowym przesłuchanie pana Leszka Millera. Sojusz Lewicy Demokratycznej będzie bardzo rozczarowany. Myślę, że jego funkcjonariusze będą jeszcze bardziej zdenerwowani po przesłuchaniu Lecha Kaczyńskiego niż po
przesłuchaniu pana Leszka Millera.