Zbigniew Ziobro wczoraj bardzo głośno i wyraźnie kwestionował i narzekał na orzeczenie,
na opinie właściwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Słusznie
minister sprawiedliwości mówił, że to jest w zasadzie ingerencja w praworządność w Polsce, ingerencja
w polskie przepisy?
Taka stara śpiewka pana ministra Ziobry. Tu są dwa aspekty w tej sprawie. Pierwsza sprawa - ja się nie
dziwię, że minister Ziobro narzeka. W końcu to jest jego wielka porażka. Zresztą minister Ziobro, cała jego partia
to jest partia, która najchętniej widziałaby Polskę poza Unią Europejską, więc
dla nich wszystko co europejskie jest złe.
Ale minister Ziobro wczoraj przytaczał słowa Donalda Tuska, Bronisława
Komorowskiego, a także ministra Sikorskiego, którzy, jak twierdzi Ziobro, w stosownym momencie zdecydowanie
przyjmowali jednoznaczne stanowisko, mówiące o prymacie, czyli nadrzędności, polskiej Konstytucji nad prawem europejskim.
Panie redaktorze, ale jak minister Ziobro, człowiek, który regularnie polską Konstytucję i depcze polską
Konstytucję, dziś sobie przypomina o Konstytucji? To jest jedna wielka kpina. Przypomnę, że to pan minister Ziobro
jest jednym z odpowiedzialnych za to, co dzieje się z polskim wymiarem sprawiedliwości. Wie pan, to jest coś w ogóle nieprawdopodobnego,
bo ja słyszałem w 2015 roku polityków z tak zwanej Zjednoczonej Prawicy, w tym
ministra Ziobrę, którzy mówili: potrzebujemy więcej władzy, potrzebujemy prokuratury, potrzebujemy
silniejszego państwa, żeby pomóc Polakom. No i co, po pięciu latach nagle okazuje się, że oni tą prokuraturę przejęli,
sądy chcą przejmować, wsadzili odkrycie towarzyskie pana Kaczyńskiego do Trybunału Konstytucyjnego,
tylko efektów nie widać. Bo zwykły Polak na sprawę w sądzie czeka nadal bardzo,
bardzo długo. Zresztą ten czas się wydłużył. A prokuratura ściga wszystkich, tylko nie
polityków władzy. Najchętniej ściga polityków opozycyjnych czy ludzi, którzy z władzą się nie zgadzają, natomiast
niechętnie ściga, nie wiem, Obajtka, Kaczyńskiego czy innych ważnych polityków PiS-u.
Więc nagle z tej wielkiej władzy, którą oni skumulowali, okazuje się, że ta władza używana jest w
jednym celu - zapewniania sobie i swoim ludziom bezkarności. No i na to nie może być zgody. Ja rozumiem, że minister
Ziobro najchętniej byłby poza Unią Europejską, wyprowadzałby Polskę z Unii Europejskiej. No bo wtedy nikt nie mógłby
mu powiedzieć: łamiesz prawo, łamiesz polską Konstytucję. No ale niestety jeszcze minister Ziobro musi
liczyć się z tym, że jego poczynania będą krytykowane, będą krytykowane
i są krytykowane przez Trybunał Sprawiedliwości i tak naprawdę ten Trybunał Sprawiedliwości pokazuje
panu Ziobrze, że prawnikiem to jest marnym.
A myśli pan, że może zanim Zbigniew Ziobro
będzie chciał wyprowadzić czy wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej, to Jarosław Kaczyński wyprowadzi Zbigniewa Ziobrę z koalicji
rządzącej i na przykład zastąpi niektórych jego posłów, czy niektóre szable potrzebne przy głosowaniach, na przykład stronnikami
Pawła Kukiza? Bo mam wrażenie, że trochę o takich życzliwych relacjach wczoraj w TVN24 Paweł Kukiz, życzliwych
relacjach z Jarosławem Kaczyńskim oczywiście, opowiadał.
Na pewno trwa takie przeciąganie liny pomiędzy PiS-em a Solidarną Polską. Na
pewno te rozmowy z Kukizem, o których informują publicznie panowie, albo
przecież plotki o tym słyszymy od posłów PiS-u, wczoraj sam pan Kukiz o tym opowiadał. To jest rodzaj presji, która wywierana
jest na Solidarną Polskę. No widać, że tam już żadnej wspólnej agendy nie ma, jest tylko i
wyłącznie chęć trwania. Jeżeli pyta mnie pan, czy Kaczyński wyrzuci Ziobro z koalicji, to
powiem tak - jeżeli będzie miał alternatywne 17 głosów, którymi będzie mógł zastąpić Ziobrę,
jeżeli połamie partię Ziobry, wyciągnie kilku posłów i będzie mógł się pozbyć Ziobry, to zrobi to
bez mrugnięcia okiem. Natomiast dopóki nie jest pewny większości w parlamencie, to niezależnie
od różnic, niezależnie od głębokości konfliktu, panowie będą ze sobą współpracować. Przecież ta bezkarność
jest dla nich najważniejsza. Przecież każdy z nich, zarówno Kaczyński, jak i Ziobro wiedzą, że wtedy gdy przestaną
rządzić, to zamiast gabinetów i limuzyn czeka ich ława oskarżonych przed polskim sądem.