Zbigniew Brzeziński kończy 80 lat
Zbigniew Brzeziński kończy 80 lat. Często
idzie pod prąd - był pierwszym, dalekowzrocznym i konsekwentnym
krytykiem prezydenta Busha. Wielu jego ówczesnych adwersarzy
przyznaje mu dziś rację - pisze Adam Michnik w imieniu własnym i
przyjaciół z "Gazety Wyborczej".
Powinienem napisać, że to wielki Polak, ale Zbig tak nie cierpi oficjalnej pompy, że powiem tylko - Bardzo Fajny Człowiek. Człowiek wielkiego znaczenia i wielkich zasług. Znakomity kreator polityki amerykańskiej i analityk wybitny tejże - czytamy w dzienniku.
Życiorys Brzezińskiego jest znany: syn dyplomaty II RP, spędził w Polsce zaledwie kilka lat w dzieciństwie. Studiował w USA i tam zrobił karierę akademicką. Jego książka "The Soviet block" ("Jedność czy konflikty") zmieniła amerykańską sowietologię. Brzeziński, zrywając ze schematami, wskazał na zróżnicowanie bloku sowieckiego i konflikty pomiędzy poszczególnymi krajami.
To właśnie Brzeziński jako najbliższy współpracownik prezydenta Cartera był twórcą nowej polityki amerykańskiej wobec Związku Sowieckiego i Europy Centralnej. Polegała na wspieraniu sił demokratycznych w tych krajach. To on bronił Radia Wolna Europa, które chcieli zlikwidować amerykańscy entuzjaści polityki "detente". Powtarzał: "Detente - tak, ale detente z ludzką twarzą".
Zbig był demonizowany przez sowiecką propagandę i sowieckie służby specjalne, które jego potędze składały hołd nazbyt już przesadny - przypisywano mu decydującą rolę w wyborze kardynała Karola Wojtyły na tron papieski. A także utworzenie NSZZ Solidarność. Były to oczywiste brednie, ale sowieccy kagebiści i propagandyści poza nędzną informacją wykazali się niezłą intuicją. Brzeziński był ważnym destruktorem imperium komunizmu - przez swoje czyny i książki. Jego książki cechuje jasność myśli, a także niezwykła przenikliwość - pisze w "Gazecie Wyborczej" Adam Michnik. (PAP)