Zawieruchy w LPR
Według wiceszefa klubu Ligi Polskich Rodzin, Romana Giertycha, prezydium klubu Ligi pozostanie pięcioosobowe - nikt nie zajmie miejsc Antoniego Macierewicza i Jana Łopuszańskiego. W czwartek wystąpili oni z prezydium LPR.
19.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Łopuszański i Macierewicz zrezygnowali w czwartek, bez podania przyczyn, z funkcji wiceprzewodniczących klubu Ligi. W prezydium zasiadają teraz szef klubu Marek Kotlinowski, wiceszefowie: oprócz Giertycha - Gabriel Janowski i Anna Sobecka oraz sekretarz Zygmunt Wrzodak.
Giertych powiedział w piątek, że siedmioosobowe prezydium jak na liczbę członków klubu było dosyć spore. W tej chwili liczy pięciu członków i myślę, że to jest dobra liczba - dodał.
Macierewicz, mimo, że nie jest już wiceprzewodniczącym klubu, pozostanie jego rzecznikiem prasowym. Wczoraj ta kwestia była przedmiotem pewnych rozważań i (Macierewicz) jest nadal rzecznikiem prasowym klubu LPR- powiedział Giertych. Dodał, że nie słyszał o propozycji innego kandydata na rzecznika.
Giertych zapewnił, że zmiany w prezydium nie oznaczają "żadnego rozłamu" w klubie, jest to raczej "zmiana organizacji pracy".
Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP od jednego z członków klubu, w Lidze panuje "triumwirat" - w partii i klubie rządzą trzy osoby: szef partii i klubu - Kotlinowski, przewodniczący kongresu partii - Giertych, i szef rady politycznej partii, a jednocześnie sekretarz klubu Zygmunt Wrzodak.
Według anonimowego członka klubu, 7-osobowe formalnie prezydium klubu, wielokrotnie podejmowało decyzje w 3-osobowym składzie, było zwoływane niezgodnie z regulaminem klubu - członkowie prezydium byli nieterminowo zawiadamiani o posiedzeniach, a decyzje podejmowane przez prezydium przy braku kworum, ogłaszano jako prawomocne.
Czasami w prezydium decyzje zapadają w drodze głosowania i czasami zdarzało się tak, że pewne decyzje nie miały jednomyślności - tak te informacje skomentował Giertych. Dodał, że "nie przypomina sobie takiej sytuacji", by w prezydium klubu zapadały decyzje bez wymaganego kworum.
Przyznał, że - zgodnie z informacją podaną PAP przez anonimowego członka klubu Ligi - rzeczywiście 26 stycznia odbył się kongres partii LPR, podczas którego zmieniono jej statut i on sam został wybrany na szefa kongresu partii. Nie odpowiedział jednak na pytanie, ile osób uczestniczyło w kongresie.
To był kongres czysto wewnętrzny, zamknięty. Chodziło o uporządkowanie pewnych spraw. Nie było spraw politycznych, a tylko czysto wewnętrzne - wybrano nowe prezydium partii - tak Giertych odpowiedział na pytanie, dlaczego o kongresie nie wiedziały media. Nie zależało nam na tym, a państwo nie pytaliście o żaden kongres. Myśmy to zrobili po cichu - powiedział.
Według Giertycha, kolejne zmiany w statucie nastąpią na kolejnym kongresie zaplanowanym na 6 lipca - planowane jest "wzmocnienie" w strukturze partii stanowisk zajmowanych przez Giertycha, Kotlinowskiego i Wrzodaka.
Z list LPR startowali w wyborach przedstawiciele różnych formacji katolicko-narodowych. W klubie LPR jest wielu posłów nie będących członkami partii. Z partią związanych jest 17 na 36 posłów klubu Ligi.
Przed warszawskim sądem rejestrowym toczy się proces w związku z wnioskiem o wznowienie postępowania rejestracyjnego partii LPR.
Z wnioskiem kwestionującym prawomocność uchwał przekształcających Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne w Ligę Polskich Rodzin, wystąpił do sądu jeden z członków byłego zarządu SN-D, Konrad Rękas. Zarzuca on LPR, że w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych "ominęła" całą procedurę rejestracji partii politycznej i bezprawnie "zajęła" miejsce SN-D.
Uchwały przekształcające SN-D w LPR miały być podjęte na Kongresie Stronnictwa w maju 2001 roku. Wtedy też wybrano nowy zarząd partii.
Rękas twierdzi, że uchwały zostały sfałszowane, a kongres nie mógł się - w świetle prawa - odbyć, bo jeszcze w grudniu 1999 roku SN-D podjęło decyzję o samorozwiązaniu i połączeniu się ze Stronnictwem Narodowym. SN-D nie zostało jednak nigdy wykreślone z sądowego rejestru partii politycznych.
Według Giertycha, sprawa została zdjęta z wokandy i nie jest takie pewne, czy zostanie wznowiona.
Rękas poinformował PAP w piątek, że "ma informacje" iż "jego adwersarze" złożyli w sądzie wniosek o wyłączenie z postępowania sędzi prowadzącej je do tej pory. Potwierdził, że "mimo różnych próśb ze strony przeciwnej", nie wycofał z sądu swojego wniosku kwestionującego rejestrację Ligi.
Politycy Ligi sugerują wycofanie. To jest jeden z powodów, dla których zostałem sam z sześciu skarżących, którzy byli na początku - powiedział Rękas. Część osób chciała to przeliczyć na pieniądze i na różne inne korzyści polityczne, ale nie wycofałem i nie noszę się z takim zamiarem - mówił.
Poinformował też, że chce wystąpić do sądu z kolejnym wnioskiem - tym razem o zakaz sądowy używania nazwy Liga Polskich Rodzin. Skoro sprawa jest przeciągana, to zabezpieczmy przedmiot sporu - wyjaśnił. (mk)