Zatrzymanie w związku z katastrofą w kopalni "Halemba"
Na polecenie gliwickiej prokuratury policja zatrzymała pierwszą osobę, podejrzaną w związku z listopadową katastrofą w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej, w której zginęło 23 górników. Zatrzymany to odpowiedzialny za sprawy bhp nadsztygar z prywatnej firmy. Prokuratura chce jego aresztowania.
13.02.2007 11:43
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/warszawa-spowita-mgla-6038673971405953g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/warszawa-spowita-mgla-6038673971405953g )
Tragedia w kopalni Halemba
56-letniego nadsztygara Stanisława B. policja zatrzymała w miejscu pracy. Stamtąd został przewieziony do prokuratury. Za zarzucane mu przestępstwa grozi do ośmiu lat więzienia. Po południu Szułczyński poinformował, że jeszcze we wtorek do sądu trafi wniosek o aresztowanie nadsztygara. W czasie przesłuchania zatrzymany nie przyznał się do winy.
Stanisław B. jest pracownikiem firmy "Mard" - która na zlecenie kopalni wykonywała prace przy likwidacji ściany wydobywczej 1030 metrów pod ziemią. W tej firmie pracowało 15 spośród 23 zabitych górników. Rzecznik gliwickiej prokuratury Michał Szułczyński zaznaczył, że mężczyzna nadzorował pracę górników na zmianie A - porannej - która wyjechała na powierzchnię. Zginęli ci górnicy, którzy zjechali pod ziemię później.
Zdaniem prokuratury, Stanisław B. nie dopełnił obowiązków dotyczących bhp w kopalni - dopuścił do prowadzenia prac w warunkach zagrożenia wybuchem pyłu węglowego, nie wyprowadził załogi z zagrożonego rejonu, mimo przekroczonych stężeń metanu. W ten sposób - uznali śledczy - sprowadził niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób i straty materialne w wielkich rozmiarach.
Stanisław B. nie dopełnił ciążących na nim obowiązków w warunkach szczególnie niebezpiecznych - w wysokim zagrożeniu metanowym, pyłowym i zagrożeniu tąpaniami - zaznaczył Szułczyński.
Jak wynika z ustaleń postępowania, w czasie zmiany A przekroczone stężenia metanu kilkakrotnie doprowadzały do wyłączenia prądu w rejonie prowadzonych prac, mimo to Stanisław B. nie wycofał załogi.
Prezes i właściciel firmy "Mard" Marian Długosz od początku stał na stanowisku, że jego pracownicy prowadzili roboty w "Halembie" zgodnie z wszelkimi regułami. Ciągle tak uważam. Co więcej, prace te były prowadzone przy wzmożonym nadzorze ze strony kopalni - powiedział Długosz. Jak dodał, informacja o zatrzymaniu Stanisława B. była dla niego zaskoczeniem.
Prokuratorzy i policjanci przewidują kolejne zatrzymania w prowadzonym śledztwie. Ciągle trwają przesłuchania świadków i inne czynności. Poza prokuraturą wszelkie okoliczności wypadku bada komisja powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG). Kolejne posiedzenie komisji ma się odbyć w czwartek.
O tym, że w rejonie kopalni "Halemba" prowadzono roboty górnicze mimo przekroczenia dopuszczalnych stężeń metanu komisja WUG informowała już w styczniu w opublikowanym sprawozdaniu. Prezes WUG Piotr Buchwald mówił wówczas, że w toku prac komisji potwierdzają się sygnały o nieprawidłowościach w kopalni, a ich skala może być większa, niż sądzono. W sytuacji, kiedy stężenia metanu są przekroczone, załoga powinna zostać wycofana z zagrożonego rejonu, a prace przerwane. Z ustaleń komisji wynika, że tak się nie stało.
Komisja potwierdziła też fakt wybuchu pyłu węglowego, poprzedzonego zapaleniem i wybuchem metanu w części ściany 1. Wstępnie wykluczono możliwość zapalenia metanu wskutek iskier, powstałych w wyniku tarcia liny o metalowe elementy wyposażenia wyrobiska. Wykluczono też możliwość zapalenia metanu przez używane w rejonie ściany lampy osobiste górników.
Po pojawieniu się w mediach informacji o zatrzymaniu Stanisława B. oświadczenie w tej sprawie przesłał związek zawodowy "Sierpień'80". Związkowcy wyrazili w piśmie zadowolenie z podjętych przez prokuraturę działań. "+Sierpień'80+ wyraża nadzieję, że działania prokuratury doprowadzą w niedługim czasie do zatrzymań i postawienia zarzutów osobom z kierownictwa kopalni 'Halemba', które z mocy obowiązujących przepisów i procedur są w pierwszej kolejności odpowiedzialne za stan bezpieczeństwa w kopalni" - napisał szef związku Bogusław Ziętek.