Zarzuty po tragedii w Łęce. 10-latka straciła całą rodzinę. "Kierowca z rozproszoną koncentracją"
Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowych usłyszał kierowca ciężarówki, która w środę w Łęce w Małopolsce staranował trzy osobówki. Zginęła ciężarna, jej mąż i 6-letni syn. Jak ustaliła Wirtualna Polska, rozproszenie koncentracji 48-latka to najbardziej prawdopodobna przyczyna dramatu.
- Podejrzany stwierdził, że nie wie, dlaczego ciężarówka zjechała na lewy pas drogi. Podkreślił, iż nie nastąpiło to z jego winy - informuje Wirtualną Polskę Leszek Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Mężczyźnie za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób grozi kara nawet 8 lat więzienia.
Śledczy nie chcą oficjalnie potwierdzić, czy na rozproszenie uwagi kierowcy miał wpłynąć fakt, że tuż przed wypadkiem spoglądał na ekran telefonu. Według innej wersji, 48-latek sięgał po butelkę z wodą, leżącą na podłodze kabiny cysterny z mlekiem. Miał o tym mówić świadkom tuż po wypadku.
Rozproszenie koncentracji
- Zeznania kierowcy są tylko częściowo zbieżne z tym, co powiedzieli mieszkańcy i ze wstępnymi opiniami biegłych oraz techników - mówi nam Jarosław Łukacz z Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu, która prowadzi postępowanie.
- Nie możemy ujawnić szczegółowo, co powiedział mężczyzna ze względu na jego prawo do obrony - dodaje prokurator.
Śledczy poproszą biegłych o opinię ws. stanu technicznego ciężarówki. Nieoficjalnie udało nam się jednak ustalić, że wersja dotycząca rozproszenia koncentracji jest najbardziej prawdopodobna. Kierowca cysterny przed zderzeniem z autami osobowymi miał wcale nie obserwować drogi.
Sąd zdecydował o dwóch miesiącach tymczasowego aresztu dla 48-latka.
W Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w piątek odbywają się sekcje zwłok ofiar karambolu.
Nie było śladów hamowania
Tragedia wydarzyła się w środowe popołudnie w miejscowości Łęka pod Nowym Sączem. Kierowca ciężarówki zjechał na przeciwległy pas ruchu i staranował trzy samochody. Na jezdni nie było śladów hamowania. 48-latek był trzeźwy.
Przeczytaj też: Mandaty na nich nie działają. Czekają, aż ktoś zginie
W wypadku zginęło młode małżeństwo (oboje w wieku 32 lat) i ich 6-letni syn. Przeżyła 10-letnia córka, która poważnie ranna trafiła do szpitala. Lekarze nie ujawniają informacji o jej zdrowiu. W ciężkim stanie jest 19-latek, kierowca innego auta, który był transportowany śmigłowcem do szpitala w Krakowie.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl