Zarzuty dla Błażeja Spychalskiego. Nieoficjalne kulisy akcji CBA

Były rzecznik prezydenta Polski i jego doradca społeczny Błażej Spychalski został zatrzymany przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego i usłyszał zarzuty w aferze Collegium Humanum. Razem z nim zarzuty usłyszała jego żona. Wirtualnej Polsce udało się dotrzeć do nieoficjalnych kulis akcji służb.

Błażej Spychalski po zakończonym przesłuchaniu w Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Katowicach (amb) PAP/Jarek Praszkiewicz
Błażej Spychalski po zakończonym przesłuchaniu w Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Katowicach (amb) PAP/Jarek Praszkiewicz
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Jarek Praszkiewicz
Sylwester Ruszkiewicz

Błażej Spychalski (zgodził się na podawanie pełnych danych) wraz z rodziną mieszka od kilku lat w podwarszawskiej Wiązownie. W latach 2018-2021 był sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta i pełnił funkcję rzecznika prasowego prezydenta Andrzeja Dudy. Po odejściu z Pałacu pracował w Orlenie jako doradca zarządu, a później został wiceprezesem państwowej spółki Gaz System. Po odwołaniu go z zarządu, od niedawna prowadzi firmę doradczą.

- Agenci CBA pojawili się przed domem Spychalskiego o 6 rano. Było ich sześciu, ubrani byli po cywilnemu. Mieli nakaz od prokuratora przeszukania pomieszczeń, od razu zabezpieczyli telefon. Spychalski od początku czynności zadeklarował współpracę z funkcjonariuszami. Szukali dyplomów uczelni, dokumentów z jego pracy i pracy żony - mówi nam anonimowo osoba z Pałacu Prezydenckiego, znająca kulisy sprawy. Czynności w domu Spychalskich trwały ok. dwóch godzin.

Według naszych ustaleń CBA zabezpieczyło telefon, bo w jednym z komunikatorów miały znajdować się rozmowy z rektorem Collegium Humanum Pawłem Cz.

"Żona nie podpisała dokumentu"

- Funkcjonariusze przyszli do domu także z decyzją o zatrzymaniu doradcy prezydenta i przewiezieniu jego oraz żony do prokuratury w Katowicach. Były rzecznik prezydenta dokument podpisał, ale żona już nie. To dlatego, że w domu razem ze Spychalskimi była ich trójka małych dzieci, które nie miały z kim zostać - relacjonuje nam informator z Pałacu Prezydenckiego.

I jak dodaje, podczas dalszych czynności, zarządzono, że żona musi przyjechać sama na przesłuchanie.

- Zanim do domu przyjechali bliscy Spychalskiego, ten z agentami CBA był w drodze do Katowic. Żona razem z jednym z członków rodziny pojawiła się tam kilka godzin później - mówi nasz rozmówca.

Były rzecznik prezydenta Polski został w asyście funkcjonariuszy przewieziony ok. 13.00 na przesłuchanie do katowickiej prokuratury. Do akcji doszło na polecenie Śląskiego Wydziału Zamiejscowego do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Zatrzymanie miało związek ze śledztwem w sprawie nieprawidłowości wokół Collegium Humanum. Prokuratura Krajowa zapowiadała wcześniej, że przedstawi zatrzymanemu zarzuty i przesłucha go w charakterze podejrzanego. Zarzuty postawiono także jego żonie Sandrze S. 

"Błażejowi Spychalskiemu prokurator przedstawił cztery zarzuty dotyczące wręczenia byłemu rektorowi Collegium Humanum Pawłowi Cz. korzyści majątkowych oraz osobistych, a także obietnicy udzielenia korzyści osobistej w zamian za uzyskanie poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci świadectwa ukończenia przez Błażeja Spychalskiego oraz Sandrę S. studiów podyplomowych Executive Master of Business Administration bez ich faktycznego odbycia" – przekazała Prokuratura Krajowa.

Zarzuty dla byłego rzecznika Dudy i jego żony

Wyjaśniła, że korzyści te polegały na dokonaniu wpłaty w kwotach 9500 zł i 7430 zł na rachunek Collegium Humanum, a także na udzieleniu obietnicy poparcia kandydatury Pawła Cz. na członka Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz pomocy w uzyskaniu odznaczenia państwowego.

Nadto Błażej Spychalski udzielił Pawłowi Cz. korzyści osobistej w postaci poparcia imieniem sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP u szefa Państwowego Inspektoratu Nadzoru Jakości Edukacji przy Gabinecie Ministrów Republiki Uzbekistanu i u ambasadora tej republiki akredytacji na prowadzenie filii Collegium Humanum w Uzbekistanie — poinformowała PK.

Były rzecznik prasowy prezydenta podejrzany jest również o to, że starając się o zatrudnienie w spółce Orlen S.A., posłużył się poświadczającym nieprawdę dokumentem potwierdzającym ukończenie studiów podyplomowych Executive Master of Business Administration.

Z kolei żonie Sandrze S. prokurator przedstawił trzy zarzuty. Jeden dotyczący użycia w czasie ubiegania się o przyjęcie do pracy w Banku Gospodarstwa Krajowego poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci świadectwa ukończenia studiów podyplomowych Executive Master of Business Administration, mimo że studiów takich faktycznie nie odbyła.

"Pokazówka, by zrobić ze mnie gangstera"

Pytany przez Wirtualną Polskę Błażej Spychalski krytykuje działania służb i prokuratury.

- Nie przyznałem się do stawianych zarzutów. Uważam je za absurdalne i niemające pokrycia w rzeczywistości. Prokuratura najwyraźniej nie chciała w normalny sposób wezwać mnie na przesłuchanie, a CBA celowo pojawiło się o 6 rano pod domem. Tylko po to, by zrobić pokazówkę, a mnie przedstawić jako bandytę i gangstera - mówi nam Spychalski.

Pytany o szczegóły studiów na Collegium Humanum i odniesienie się do szczegółów zarzutów zasłania się tajemnicą śledztwa. - Toczy się śledztwo, więc nie chcę wychodzić poza te ramy i odnosić się do innych kwestii - mówi były rzecznik prezydenta.

Z naszych informacji wynika, że przesłuchanie Spychalskich w prokuraturze odbyło się z udziałem adwokata mec. Krzysztofa Wąsowskiego. Jest on także pełnomocnikiem księdza Michała O. z Fundacji Profeto podejrzanego w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.

- Ta sprawa wypłynęła teraz, bo w moim odczuciu obecnemu rządowi "wisiałem na agendzie". I warto moją sprawę było wyciągnąć, jak tylko coś będzie się dziać wokół mojej osoby. Wystarczyło, że ostatnio, po dłuższej przerwie, pojawiłem się w mediach, więc stwierdzono, że to dobry moment, żeby zrobić polityczny cyrk. Dodatkowo — pośrednio — uderzono w prezydenta Polski. I nie zapominajmy o kampanii wyborczej -ocenia Spychalski.

"Domniemanie niewinności"

Do sprawy odniósł się w piątek prezydent Polski Andrzej Duda. - Patrzymy na tę sytuację z uwagą. Nie ukrywam, że było to dla nas zaskoczenie. Rozumiem, że prokuratura prowadzi swoje czynności i dokonała przesłuchania - mówił prezydent Andrzej Duda. I jak ujawnił, Spychalski jako doradca społeczny nie będzie w najbliższym czasie reprezentował w żaden sposób urzędu prezydenta Polski.

- Czy to na jakichś uroczystościach, czy wydarzeniach — do czasu, kiedy ta sprawa nie będzie jakoś bardziej rozjaśniona i dopóki prokuratura nie pokaże, jakie zamierza podjąć decyzje. Pamiętajmy o tym, że to, że prokuratura teraz działa, to jest jeszcze moment, kiedy panu ministrowi przysługuje pełne domniemanie niewinności - poinformował prezydent.

Z kolei pytany przez WP o odniesienie się do zarzutów w sprawie czynności CBA rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Jacek Dobrzyński powiedział: - W związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Collegium Humanum warto przypomnieć o klauzuli niekaralności.

- Ci, którzy chcą skorzystać z tego prawnego "dobrodziejstwa" ,powinni sami przyjść do CBA i ujawnić wszystkie okoliczności przestępstwa, zanim CBA przyjdzie po nich. Szczerze zachęcam, żeby później nie było żalu i narzekania na działanie służb - mówi WP Jacek Dobrzyński.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
błażej spychalskiAndrzej Dudacollegium

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (12)