Zarząd Targów Katowickich: dach był odśnieżany
Dach hali Międzynarodowych Targów
Katowickich był odśnieżany, a wyjścia awaryjne otwarte -
zapewniają przedstawiciele zarządu MTK. Na konferencji
prasowej wyrazili ubolewanie i współczucie dla rodzin ofiar z
powodu tragedii, jaka wydarzyła się dobę wcześniej.
29.01.2006 | aktual.: 30.01.2006 08:14
Przyczyny nie są jasne na dziś, jest bardzo dużo spekulacji dotyczących potencjalnych przyczyn - powiedział członek zarządu firmy Bruce Robinson.
Zdaniem pełnomocnika zarządu Grzegorza Słyszyka, potencjalną przyczyną zawalenia się dachu nie musiał być zalegający na nim śnieg, ale np. błędy projektowe budynku, błędy konstrukcyjne, wady materiałowe, rezonans mechaniczny z uwagi na trwającą imprezę, różnica temperatur (wewnątrz mogło być 20 stopni, na zewnątrz minus 15 stopni Celsjusza). Przyczyną mogły być też szkody górnicze - uważa Słyszyk. Powołał się na relację Belga, który był na targach, a który miał zauważyć pęknięcie w podłodze hali.
Podkreślił, że dokumentacja dotycząca odśnieżania dachu pawilonu hali targowej, który w sobotę załamał się, została przekazana prokuraturze. Dopiero ostateczne analizy pozwolą postawić potencjalne hipotezy, a potem je ocenić i zweryfikować - zaznaczył Słyszyk.
Według innego członka zarządu, Stanisława Ziółka, śnieg był usuwany "od 30 grudnia do ostatnich opadów śniegu", które miały miejsce kilkanaście dni temu. Według szefów MTK, śnieg był zgarniany z dachu, ładowany na ciężarówki i wywożony.
Słyszyk zaprzeczył informacjom, że zrezygnowano z usunięcia całego śniegu w obawie o zniszczenie dachu. To jest nieprawda, bo nie można dokonywać wyboru pomiędzy zniszczeniem dachu a bezpieczeństwem budynku - oświadczył. Powiedział, że do zarządu nie docierały informacje, by dach się wyginał i przeciekał.
Słyszyk poinformował, że odśnieżaniem zajmowała się firma zewnętrzna, która usuwała śnieg pod nadzorem rzeczoznawcy. Z informacji osób, które bezpośrednio nadzorowały proces zatwierdzania i dokumentów finansowych i technicznych, gdzie znajdują się szczegółowe raporty na temat liczby osób pracujących na dachu, liczby godzin przepracowanych przez te osoby oraz ilości śniegu zrzuconego i wywiezionego, że to są tony, setki ton, nawet mogą to być tysiące - powiedział.
Minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek mówił kilka godzin wcześniej, że z oględzin na miejscu katastrofy wynika, iż na dachu zalegała 50-centymertowa warstwa śniegu. Słyszyk mówił, że były fragmenty, gdzie warstwa "była śladowa i tam gdzie była większa". Eksperci pobierali próbki śniegu z różnych części dachu.
Przedstawiciele zarządu zapewnili dziennikarzy, że z informacji przekazanych im przez obsługę hali wynika, że wyjścia awaryjne były otwarte i odśnieżone. W hali takich wyjść jest osiem.
Według Syszyka pawilon, w którym zginęło co najmniej 66 osób wybudowano w latach 1999-2000. Proces projektowy mógł się rozpocząć w 1998 roku. Nie wiadomo jeszcze, kto był konstruktorem. Wykonawcą była firma z Mysłowic, podwykonawcami były podmioty lokalne. Budynek był ubezpieczony. Przedstawiciele zarządu nie chcieli się wypowiadać na temat wysokości polisy. Nie chciałbym podawać informacji niezweryfikowanych - powiedział Słyszyk i obiecał, że te dane zostaną udostępnione "tak szybko, jak to będzie możliwe".
Coroczny przegląd hali był dokonany wiosną minionego roku - w kwietniu lub w maju. Wystawy odbywają się z trzech halach, dwie pozostałe także zostały dopuszczone użytku, ale po tragedii ich eksploatacja ma zostać wstrzymana, do czasu zbadana ich przez niezależnych ekspertów.
Jak mówił Ziółek, w dniu tragedii w pawilonie nr 1 odbywała się wystawa gołębi zorganizowana przez Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych, wystawa drobiu ozdobnego oraz ekspozycja akcesoriów związanych z gołębiami. O zwiedzających i ptaki dbało kilkadziesiąt osób ze Związku. Ze strony MTK było dwóch kierowników pawilonów i dwóch portierów, dyżurny strażak i pielęgniarka.
Członkowie zarządu wyrazili ubolewanie i współczucie dla rodzin ofiar z powodu tragedii. Zapewnili, że współpracują z odpowiednimi władzami w celu wyjaśnienia przyczyn zawalenia się dachu.
Pełnomocnik mówił, że wszyscy pracownicy MTK są bardzo przybici tragedią. Jest to tragedia dla poszkodowanych, dla nas i dla całego kraju - powiedział. Członkowie zarządu dziękowali służbom zaangażowanym w akcję ratowniczą oraz prezydentom Katowic i Chorzowa, których pomoc - jak mówili - umożliwiła ocalenie wielu ofiar. Zarząd rozważa udzielenie pomocy ofiarom. Uczestnicy konferencji mówili, że nas szczegóły jest zbyt wcześnie.
Nie chciałbym, aby ta konferencja i te wypowiedzi zabrzmiały jako próba usprawiedliwienia albo uchylania się od ponoszenia odpowiedzialności - zakończył Słyszyk.