Zaradkiewicza czeka dyscyplinarka? Prezes Gersdorf wysłała wniosek
- Prezes Gersdorf skierowała do rzecznika dyscyplinarnego SN żądanie podjęcia czynności wyjaśniających w związku z postanowieniami podjętymi przez sędziego Kamila Zaradkiewicza 1 i 9 lipca - poinformował w środę zespół prasowy SN.
17.07.2019 | aktual.: 17.07.2019 13:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wniosek Małgorzaty Gersdorf motywowany jest "podejrzeniem popełnienia przez sędziego Zaradkiewicza przewinienia służbowego przy wydawaniu postanowień 1 i 9 lipca". To ciąg dalszy głośnej sprawy, która może mieć swój finał nawet w prokuraturze.
Zaginione akta
Sędzia Kamil Zaradkiewicz, sędzia Izby Cywilnej SN, na początku lipca skierował cztery pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Ze względu na brak reakcji sędziego Dariusza Zawistowskiego (prezes Izby Cywilnej SN), który ma ostateczne zdanie co do sformułowania takich pytań, Zaradkiewicz na niejawnym, jednoosobowym posiedzeniu wydał decyzję. Tym razem o zabezpieczeniu.
We wniosku wyraża wątpliwość co do powołań sędziów do SN na podstawie uchwał poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa oraz uprawnień do pełnienia funkcji I prezesa i prezesów SN przez takich sędziów. Jednocześnie prawnik wnioskował o wstrzymanie do rozstrzygnięcia Trybunału toczących się postępowań ws. zeszłorocznych powołań sędziów SN m.in. do nowych Izb tego sądu.
Sprawę jako pierwszy opisał "Dziennik Gazeta Prawna". Dziennikarze gazety zwrócili uwagę, że gdyby TK przyznał rację Zaradkiewiczowi, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym "prawnym armagedonem", bo pod znakiem zapytania stanęłaby legalność wszystkich orzeczeń wydanych przez takich sędziów.
Zawistowski po doniesieniach medialnych stwierdził, że "akta wysłane do TK zostały przekazane niezgodnie z prawem". - Skierowałem pismo z żądaniem zwrotu akt do prezesa kierującego Izbą Dyscyplinarną. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. W piątek wysłałem podobne pismo także do TK - mówił sędzia Izby Cywilnej SN.
Według "DGP" Sąd Najwyższy, jeśli akta nie wrócą do należnej Izby, może skierować sprawę do prokuratury. W grę może wchodzić art. 276 Kodeksu Karnego, który mówi o "odpowiedzialności za niszczenie lub ukrywanie dokumentu przez osobę, która nie ma prawa rozporządzać nim". Za takie przestępstwo prawo przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat.
Od początku sprawy sędzia Kamil Zaradkiewicz nie komentuje doniesień medialnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl