Zaginione akta. Sędziemu Zaradkiewiczowi grożą poważne konsekwencje
Przez jednoosobowe orzeczenie Kamila Zaradkiewicza z Sądu Najwyższego zniknęły ważne akta. Jak ustalił nieoficjalnie "Dziennik Gazeta Prawna" sprawa sędziego może trafić pod lupę prokuratury.
Postanowienie o przedłożeniu sprawy TK Zaradkiewicz wydał 1 lipa. Ze względu na brak reakcji sędziego Dariusza Zawistkowskiego (prezes Izby Dyscyplinarnej SN), który ma ostateczne zdanie co do sformułowania pytań do TK, Zaradkiewicz na niejawnym, jednoosobowym posiedzeniu wydał decyzję. Tym razem o zabezpieczeniu.
Chodzi o dokumenty przekazane Trybunałowi Konstytucyjnemu. Sędzia Zaradkiewicz swoim wnioskiem - jak informuje "DGP" chciał podważyć dokonane po 2000 roku powołania sędziów Sądu Najwyższego. Zawnioskował jednocześnie o wstrzymanie do czasu rozstrzygnięcia Trybunału toczących się obecnie postępowań ws. zeszłorocznych powołań sędziów SN m.in. do nowych izb Sądu Najwyższego.
Jak zaznaczył sędzia Zaradkiewicz, w uzasadnieniu tej decyzji "pytania prawne bezpośrednio wiążą się z ustaleniem statusu prawnego osób pełniących funkcje organów SN, w tym prezesa SN kierującego pracami Izby Cywilnej" i w związku z tym dalsze czynności w sprawie "powinny być dokonane z pominięciem udziału tych osób (...) a zatem drogi wewnętrznej w Izbie Cywilnej".
Gazeta zwraca uwagę, że gdyby TK przyznał rację Zaradkiewiczowi, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym "prawnym armagedonem", bo pod znakiem zapytania stanęłaby legalność wszystkich orzeczeń wydanych przez takich sędziów.
Według doniesień portalu wpolityce.pl akta spornej sprawy, na mocy decyzji Kamila Zaradkiewicza, najpierw trafiły do Izby Dyscyplinarnej, a stamtąd, jak głosi komunikat na stronie SN, zostały przekazane do TK.
"Akta przekazane niezgodnie z prawem"
- Oficjalnie, jako prezes Izby Cywilnej SN, co się stało z tymi aktami, nie wiem. Opierając się na doniesieniach medialnych, w czwartek skierowałem pismo z żądaniem zwrotu akt do prezesa kierującego Izbą Dyscyplinarną. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. W piątek wysłałem podobne pismo także do TK. Naszym zdaniem bowiem akta zostały przekazane niezgodnie z prawem - mówi "DGP" Dariusz Zawistowski, prezes kierujący Izbą Cywilną SN, z której to właśnie izby akta zostały wyniesione.
Jeśli akta nie zostaną zwrócone do Sądu, to - jak ustaliła nieoficjalnie gazeta - władze SN będą rozważać złożenie zawiadomienie do prokuratury. W grę może wchodzić art. 276 Kodeksu Karnego, który mówi o "odpowiedzialności za niszczenie lub ukrywanie dokumentu przez osobę, która nie ma prawa rozporządzać nim". Za takie przestępstwo prawo przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat.
Kamil Zaradkiewicz w rozmowie z PAP stwierdził, że obecnie nie będzie się odnosił do tej sprawy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"