Będzie pan patrzył ze smutkiem na ławę opozycji podczas zaprzysiężenia prezydenta, że tam będą pustki?
Z tego co wiemy, wszystkie partie opozycyjne będą obecne, będą miał swoich przedstawicieli. Tak, ale tylko przedstawicieli, bo wiele osób jednak się nie wybiera.
Między innymi nie wybiera się Rafał Trzaskowski, który mówi, że nie może się wybrać, bo się będzie zajmować dziećmi.
Jedyną partią, która próbuje bojkotować tę uroczystość, jest Platforma Obywatelska.
Rafał Trzaskowski osobiście i Platforma mają duży kłopot, żeby przepracować psychicznie, psychologicznie tę porażkę.
Przegrywać w polityce tak samo jak w sporcie - również trzeba umieć, trzeba pogratulować zwycięscy.
No i wziąć udział w tej jakże ważnej uroczystości z punktu widzenia państwa polskiego - to nie jest żadna impreza w związku ze zwycięstwem Andrzeja Dudy.
To jest zaprzysiężenie głowy państwa na kolejne 5 lat. Wszyscy politycy powinni być na tej uroczystości obecni.
A czy w czasie przysięgi dochowania wierności, postanowieniem Konstytucji, zachowa pan powagę? - Tak jak sugeruje Donald Tusk.
Donald Tusk 15 lat temu przegrał wybory prezydenckie.
Później w takim wspólnym wywiadzie powiedział, patrząc na zaprzysiężenie świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego.
Cały czas sobie wyobrażał, co by było gdyby te wybory w 2005 roku ze świętej pamięci Lechem Kaczyńskim wygrał.
I to on stał na miejscu pana prezydenta Kaczyńskiego. I on od 15 lat ma ewidentny problem z obecnością, bo ma traumatyczne wspomnienia po tej porażce, kiedy 15 lat temu Polacy go odrzucili.
Więc dzisiaj jest na politycznej emeryturze, którą publicznie ogłosił oficjalnie Rafał Trzaskowski w ostatniej kampanii wyborczej.
Myślę, że może być przykro z tego powodu, że jego własne środowisko polityczne się od niego odcina. Dajmy Donaldowi Tuskowi gdzieś w spokoju chlipać tam.