Zamieszki w USA. Senat przyjął rezolucję potępiającą atak na Kapitol. PiS był przeciw
Dwie senackie komisje przygotowały rezolucję o współpracy z USA. W treści potępiono wydarzenia na Kapitolu, podczas których zginęło pięć osób. Przeciwko głosowali politycy PiS. Na komisji nie pojawili się przedstawiciele MSZ. "Skandal" - komentuje Marcin Bosacki z KO.
We wtorek w Senacie zebrały się komisje Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej oraz Ustawodawcza.
Na posiedzeniu odczytano projekt uchwały ws. wzmocnienia współpracy z USA. W rezolucji Senat wyrażał solidarność z Amerykanami po zamieszkach związanych z atakiem na Kapitol. W treści wyrażono ubolewanie z powodu próby zamachu na procedury demokratyczne sojusznika Polski. Potępiono również tych, którzy do tego podżegali.
Zamieszki w USA. Senator PiS: nie są znane wszystkie uwarunkowania wydarzeń
Projekt uchwały przywołał również bliskie więzi między naszym krajem i USA, a także wyraził gotowość do współpracy z nowymi władzami Stanów Zjednoczonych. Senator PiS Jan Maria Jackowski stwierdził jednak, że nie należy pracować nad tym projektem, bo nie było w tej sprawie opinii Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jego partyjny kolega Jerzy Czerwiński dodał, że nie są znane wszystkie uwarunkowania wydarzeń na Kapitolu.
Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bogdan Klich (KO) podkreślił, że przedstawiciele MSZ mimo zaproszenia nie zdecydowali się pojawić na posiedzeniu, odwołując swoją obecność.
Marek Borowski z KO ocenił to zachowanie jako "lekceważenie senatorów". Ostatecznie rezolucja została przyjęta, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości głosowali przeciw. "Kolejna obstrukcja przełamania" - skomentował sytuację Klich.
Rezolucja o współpracy z USA. PiS przeciwny. Senator KO: skandal
Senator Marcin Bosacki z KO uważa, że doszło do skandalu. Słowa Czerwińskiego o tym, że atak na Kapitol "był jedną z form wewnętrznej walki politycznej" ocenił jako "haniebne i groźne".
"PiS próbując odrzucić rezolucję Senatu o solidarności z narodem amerykańskim twierdzi, że 'to ingerencja w wewnętrzne sprawy USA' i w 'prerogatywy rządu i prezydenta'. Absurd" - podsumował polityk.
Przeczytaj również: USA. Groźba "zbrojnych protestów" w dniu zaprzysiężenia Bidena