Zamieszanie wokół wyboru Małgorzaty Manowskiej na I prezes SN. Oświadczenie Aleksandra Stępkowskiego
Małgorzata Manowska, mimo że nie zdobyła największej liczby głosów Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, został I prezes SN. Od razu pojawiły się głosy krytyczne. Oświadczenie w sprawie wydał dotychczasowy p.o. I prezesa SN Aleksander Stępkowski.
Prezydent Andrzej Duda nominował Małgorzatę Manowską na I prezes SN. Choć zakończył tym samym impas związany z wyborem następcy Małgorzaty Gersdorf, jego decyzja spotkała się z negatywnymi komentarzami. Krytycy zwracają uwagę na to, że sędzia nie jest niezależna, przypominają, że była wiceministrem w resorcie sprawiedliwości i przede wszystkim nie zdobyła największej liczby głosów. Do zarzutów dotyczących ścieżki wyboru Manowskiej odniósł się sędzia Aleksander Stępkowski. "Nie mają żadnych podstaw w obowiązujących przepisach prawa" - zaznacza.
Jako dotychczasowy p.o. I prezesa SN przewodniczył obradom Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN. Sam przekazał nazwiska pięciu wybranych przez Zgromadzenie kandydatów prezydentowi. Według krytyków powinien to zrobić w drodze uchwały. "Wniosek o to, by dokonać przedstawienia kandydatów na stanowisko I prezesa SN w formie uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego, nie znajdował podstaw normatywnych" - odpowiada w oświadczeniu Stępkowski. Zaznacza, że nigdy wcześniej takiej uchwały nie podejmowano.
Sąd Najwyższy. Aleksander Stępkowski zapewnia, że działał zgodnie z przepisami prawa
Na poparcie swoich słów przytacza artykuł ustawy o SN.
Niezwłocznie po wybraniu kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego albo inna osoba wskazana przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przekazuje Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej listę kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Art. 13 § 7 ustawy o SN
"Wbrew twierdzeniom grupy sędziów Sądu Najwyższego przepis ten bynajmniej nie ustanawia obowiązku poddania pod głosowanie tego, kto przedstawia Prezydentowi RP listę kandydatów, choć dopuszcza, by była to inna osoba niż przewodniczący Zgromadzenia. Skoro przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego mógł osobiście przekazać listę kandydatów Prezydentowi RP, jak również z uwagi na konieczność uczynienia tego w sposób niezwłoczny, nie było podstaw do zarządzenia głosowania w przedmiocie tego wniosku" - podkreśla Stępkowski.
Zobacz także: Czarzasty o wyniku Biedronia w sondażu dla WP: musi niepokoić
W oświadczeniu zaznacza, że przed decyzję Małgorzaty Gersdorf Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN musiało zostać zwołane w trybie wyjątkowym. Pisze też o "szeregu rudości", z jakimi spotkał się przewodniczący Zgromadzenia. Zwraca uwagę, że sędziowie "usiłowali wymóc w drodze głosowania stosowanie innych procedur niż te, które przewiduje prawo".
Kiedy Stępkowski prowadził obrady, już nie Kamil Zaradkiewicz, obrady były transmitowane. "Społeczeństwo za pośrednictwem mediów mogło oglądać nie tylko obrady, ale też sam akt głosowania oraz pracę komisji skrutacyjnej. Dzięki temu uczciwość wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego nie może ulegać najmniejszej wątpliwości" - przypomina Stępkowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl