Zamachowiec powinien uderzyć w dziennikarzy? Szokująca sugestia Trumpa
Podczas niedzielnego wiecu wyborczego w Pensylwanii były prezydent Donald Trump przyznał, że żałuje opuszczenia Białego Domu. Sugerował również, że nie byłoby mu żal, gdyby potencjalny zamachowiec zamiast niego zabił stojących na linii ognia dziennikarzy.
03.11.2024 | aktual.: 04.11.2024 06:11
- W dniu, którym odszedłem, mieliśmy najbezpieczniejszą granicę w historii naszego kraju. Nie powinienem był odchodzić, mówię poważnie - powiedział Trump w Lititz, w Pensylwanii. Miał na myśli domniemane fałszerstwa wyborcze z 2020 r., wracając do nich bez kończenia poprzedniego wątku.
Podczas swego wystąpienia Trump skupił się na kwestiach dot. rzekomych oszustw wyborczych, stwierdzając, że należy je zgłaszać tuż po zamknięciu urn wyborczych. Zasugerował, że przedłużające się liczenie głosów sprzyja nadużyciom.
- To ci, którzy oszukują, powinni iść do więzienia, nie ja. Zgraja skorumpowanych ludzi - mówił, określając swoich przeciwników jako "demoniczną" grupę. Zwrócił także uwagę na negatywne sondaże. Autorkę szokującego sondażu sugerującego porażkę Trumpa w jego bastionie w Iowa nazwał "wrogiem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące stwierdzenie Trumpa
W późniejszej części wystąpienia Trump wskazał na chroniące go szkło pancerne oraz trybunę prasową naprzeciwko mównicy i stwierdził, że gdyby zamachowiec miał do niego strzelać, musiałby przestrzelić się przez dziennikarzy.
- Nie przeszkadzałoby mi to - dodał z przekąsem.
Niedzielny wiec w Lititz był jednym z trzech zaplanowanych tego dnia przez Trumpa. Kolejne miały miejsce w Kinston w Karolinie Północnej oraz w Macon, w Georgii. Ostatnie sondaże wskazują na umacniającą się pozycję Kamali Harris w tych stanach.
Demokratyczna kandydatka, podczas swojej wizyty w Michigan, odbyła spotkania w kościele afroamerykańskim w Detroit, wzywając do jedności narodu. Przytoczyła księgę Jeremiasza, podkreślając potrzebę działań wspierających boży plan zrzeszenia Amerykanów jako jednego narodu.
Harris odpowiedziała także na pytania mediów dotyczące konfliktu w Strefie Gazy, skierowane m.in. przez arabskich wyborców w Michigan. Podkreśliła tragiczne straty wśród Palestyńczyków i zapewniła, że jako prezydent dążyłaby do zakończenia wojny oraz do rozwiązania dwupaństwowego, by zapewnić bezpieczeństwo w regionie.