Zamachowca "zdradził" brat - dostał milion dolarów
W swojej krucjacie przeciwko współczesnej cywilizacji nie cofał się przed niczym – zabijał i okaleczał ludzi, terroryzując cały kraj. Przez blisko 20 lat był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w USA. Kilka dni temu Ameryka przypomniała sobie o Theodorze Kaczynskim, Unabomberze.
23.02.2010 | aktual.: 23.02.2010 16:32
W zeszłym tygodniu w budynek urzędu podatkowego w Austin w Teksasie uderzył niewielki samolot (czytaj więcej)
. Stany Zjednoczone wstrzymały oddech; odżyły demony 11 września – czy to kolejny zamach terrorystyczny?
Wszystko wskazuje jednak na to, że był to po prostu desperacki akt człowieka pragnącego zemsty za swoje niepowodzenia, za które winą obarczał amerykański system podatkowy. Przed śmiercią Joseph Stack opublikował w internecie długie pismo. Wymienia w nim m.in. swoje zarzuty wobec kapitalizmu. Atak, którego dokonał, wywołał falę zainteresowania tym dokumentem, który można znaleźć w wielu miejscach w sieci. To, co zrobił pilot-samobójca, kojarzy się z inną zbrodnią sprzed lat.
W podobnym manifeście opisał swoje poglądy Theodor Kaczynski, a uwagę do swoich teorii przyciągnął w niemniej szokujący sposób. Przez kilkanaście lat terroryzował USA, rozsyłając paczki zawierające bomby własnej produkcji. Mimo ogromnego śledztwa FBI pozostawał nieuchwytny. Gdy cały kraj usłyszał już o niebezpiecznym zamachowcu, Kaczynski wysunął ultimatum – nie przerwie swojej działalności, dopóki jego liczący 35 tysięcy słów manifest na temat współczesnego społeczeństwa nie zostanie opublikowany w wielkim dzienniku. Żądanie spełniono. W ten sposób jego poglądy stały się znane milionom ludzi.
Wtedy go złapano. Historia, jak do tego doszło, mogłaby być scenariuszem filmu kryminalnego.
Geniusz i odludek
Kaczynski, potomek emigrantów z Polski, urodził się w Chicago w 1942 roku. Od najmłodszych lat wyróżniał się ogromną inteligencją, której iloraz oszacowano na 167 punktów. Przeskakując kolejne klasy, ukończył liceum już w wieku 15 lat. Z tego okresu zapamiętał, że był szykanowany przez starszych kolegów i trzymał się z daleka od innych dzieci, z którymi nie potrafił znaleźć wspólnego języka.
Mając 16 lat zaczął studiować matematykę na Harvardzie. Jego zdolności robiły wrażenie - rozwiązywał zadania zbyt trudne nawet dla swoich profesorów. W 1967 roku był już wykładowcą prestiżowego uniwersytetu w Berkeley. W roli profesora nie czuł się jednak dobrze i po dwóch latach zrezygnował z tego stanowiska.
W 1973 roku zdecydował się na życie pustelnika. Wybudował malutką chatę w lesie w okolicach Lincoln w stanie Montana. Egzystencja bez bieżącej wody, elektryczności i pieniędzy miała zapewnić mu niezależność. Z czasem nabył umiejętności potrzebne do przeżycia w naturalnych warunkach – potrafił m.in. śledzić zwierzynę i rozpoznawać jadalne rośliny. Nie mógł pogodzić się jednak z faktem, że otaczająca go przyroda niszczona była przez przemysł. Widział w tym odbicie sytemu, który poprzez rozwój technologiczny coraz bardziej dewastuje świat i zniewala człowieka.
Początkowo próbował sabotować pracę firm działających w okolicy. Z wielkim zaangażowaniem przyswajał też wiedzę o socjologii i poznawał polityczne teorie lewicowych myślicieli-anarchistów. Coraz bardziej wierzył, że sytuację zmienić mogą tylko zdecydowani rewolucjoniści, nie reformiści. Jedynym sposobem miało być podkopanie systemu, tak, aby sam zaczął się rozpadać. Sabotaż nie wystarczał.
Kaczynski, wyposażony w dwie potężne bronie – fanatycznie oddanie sprawie i niespotykaną inteligencję – rozpoczął swoją krucjatę. Wybrał drogę, która zgubiła wielu przed nim.
Bomby w paczkach
25 maja 1978 roku na parkingu Uniwersytetu Illinois w Chicago znaleziono paczkę, która rzekomo została zwrócona do nadawcy, profesora inżynierii materiałowej, Buckley’a Crista. Naukowcowi wydało się jednak podejrzane, że wróciło do niego coś, czego nie wysyłał. Zawiadomił kampusowego policjanta. Gdy ten otworzył pakunek, pokojem wstrząsnął wybuch. Na szczęście, bomba była na tyle amatorsko skonstruowana, że eksplozja tylko lekko zraniła mu rękę.
Atak w Chicago był pierwszym z 16 przeprowadzonych przez Kaczynskiego. Z czasem konstruowane przez niego ładunki stawały się coraz bardziej niebezpieczne. Nieznany terrorysta zyskał chwytliwy pseudonim – Unabomber (University and Airline Bomber). Jego początkowymi celami byli bowiem ludzie związani z uniwersytetami i liniami lotniczymi. Potem do tej grupy dołączyli właściciele sklepów z komputerami i specjaliści od PR.
Kaczynski nie zawsze jednak atakował pojedyncze osoby. W 1979 roku umieścił bombę w ładowni jednego z Boeingów 727 lecącego z Chicago do Waszyngtonu. Na szczęście zapalnik czasowy nie zadziałał prawidłowo i ładunek, zamiast eksplodować, zaczął dymić. Samolot lądował awaryjnie. Ilość materiału wybuchowego, gdyby wszystko zadziałało, mogłaby rozsadzić maszynę w powietrzu.
Po tym wydarzeniu tropieniem terrorysty zajęło się FBI. W 1985 roku bomba Kaczynskiego zabiła pierwszą osobę. Śledczy tworzyli rozmaite profile psychologiczne terrorysty; zaangażowanych było coraz więcej specjalistów. Dochodzenie nie przynosiło jednak rezultatów. Unabomber zachowywał ostrożność, nie atakował też zbyt często. Między 1987 a 1993 rokiem nie uderzył ani razu, więc liczono, że zrezygnował ze swojej kampanii albo zmarł. Nadzieje okazały się płonne. Kolejne cztery ataki przyniosły dwie ofiary śmiertelne. Manifest szaleńca
Po ostatnim zabójczym wybuchu w kwietniu 1995 roku matematyk-terrorysta wysłał do rozmaitych redakcji i urzędów listy, w których żądał, by jeden z głównych dzienników opublikował jego manifest „Industrial Society and Its Future” („Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość”). Wtedy miał zaprzestać swojej działalności.
Kaczynski przedstawia tam swoje psychologiczne i historyczne teorie, głównie na temat rozwoju technologicznego i jego wpływu na ludzkość. Do najważniejszych z postawionych tez należy ta, iż „społeczeństwo zmusza ludzi do życia w warunkach całkowicie odmiennych od tych, w których rasa ludzka wyewoluowała i do zachowywania się w sposób sprzeczny z wzorcami zachowań, które ludzkość stworzyła, żyjąc we wcześniejszych warunkach”.
Unabomber uważał też, że technologia doprowadziła do rozleniwienia. Krytykował naukowców za to, że w swoich badaniach „nie zważają na prawdziwe dobro ludzkości”, lecz dążą do „zaspokojenia własnych ambicji i zadowolenia urzędów i korporacji, które ich sponsorują”. Jest to oczywiście tylko drobna część myśli zawartych w liczącym około 35 tysięcy słów manifeście.
Po konsultacji z władzami, „The New York Time” i „The Washington Post” wydały dokument nazywany dziś „Manifestem Unabombera”. Za tym ustępstwem ze strony FBI i prokuratury kryły się dwie motywacje – troska o bezpieczeństwo obywateli i nadzieja, że ktoś rozpozna styl autora.
Za pomoc w znalezieniu zamachowca oferowano milion dolarów.
Koniec krucjaty
Wśród osób, które przeczytały esej był David Kaczynski. W poglądach i sposobie pisania słynnego już na całą Amerykę mordercy zidentyfikował myśli i pióro swojego starszego brata, Theodore’a. Wstrząśnięty swoim odkryciem, wynajął prywatnego detektywa, aby ten porównał manifest z listami, które rodzeństwo pisało do siebie w czasach, gdy jeszcze utrzymywali ze sobą kontakt. Wynik analizy potwierdził obawy Davida.
Poprzez znajomego prawnika skontaktował się z FBI i zdradził swoje rewelacje, jednak wymusił na oficerach obietnicę, że aresztowanie zostanie poprzedzone dokładnym zbadaniem dowodów. Mieli także postarać się pojmać Unabombera bez użycia siły.
3 lipca 1996 roku Theodore Kaczynski został wyprowadzony ze swojej leśnej chaty w kajdankach. W jego domku znaleziono m.in. materiały wybuchowe i pierwszą wersję manifestu. Jedno z najdroższych śledztw w historii FBI zostało zakończone po 17 latach.
Krótko potem do mediów przedostała się wiadomość, że przestępca został rozpoznany przez własnego brata.
Psycholog sądowy stwierdził, że Kaczynski cierpi na schizofrenię paranoidalną. W maju 1998 roku matematyk został skazany na wyrok dożywocia bez możliwości wcześniejszego opuszczenia aresztu. Z początkowo sugerowanej kary śmierci zrezygnowano z powodów sprzeciwu jego brata i faktu, że Unabomber przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów.
Milion dolarów, które FBI wypłaciło Davidowi Kaczynskiemu za pomoc w rozwiązaniu sprawy, przekazał on rodzinom ofiar ataków Theodora.
Zamachowiec do dzisiaj przebywa w więzieniu federalnym w stanie Colorado. Nie wywołał upadku systemu.
Michał Staniul, Wirtualna Polska
Zobacz blog autora: Blizny Świata