Zamach w Londynie skończy "politykę naiwności"?
Mam nadzieję, że 7 lipca 2005 r. przejdzie do historii jako koniec polityki naiwności. Nie możemy już dłużej mylić otwartego podjudzania do terroryzmu z wolnością słowa - najwyższą wartością demokracji"
- powiedział "Trybunie" Magdi Allam, redaktor dziennika "Corriere
della Sera" i znawca problematyki terroryzmu islamskiego.
09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 10:51
Jego zdaniem "problemem są trzecie pokolenia emigrantów wyznania islamskiego, które żyją w całej Europie. Niejednokrotnie są to osoby, które urodziły się i wychowały w krajach europejskich. W pewnym momencie negują one całkowicie ten system wartości, szukając alternatywy w ekstremistycznej ideologii islamu radykalnego".
"Ten problem nie jest nowy" - twierdzi Magdi Allam. "Bierze się z systematycznej indoktrynacji religijnej, mającej za zadanie zaszczepienie gotowości do oddania własnego życia w celu zamordowania innych, w zamian za obietnicę życia pozaziemskiego u boku Allaha. Niestety ten fenomen rozprzestrzenia się prawie we wszystkich krajach Europy - w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i we Włoszech."
Rozmówca "Trybuny" przypomniał, że w styczniu br. jeden z najbardziej radykalnych prowokatorów londyńskich Omar Bakri w wywiadzie dla "Timesa" wezwał, aby młodzi muzułmanie angielscy przyłączali się do Al-Kaidy. "Londyn w ciągu ostatnich lat przekształcił się w >węzeł europejski<, gdzie żyją i działają tysiące mudżahedinów, którzy jechali walczyć w Bośni, Czeczenii, Afganistanie i Iraku, zdobywać tam doświadczenie bojowe. Teraz odpłacili się Anglii" - powiedział Magdi Allam. (PAP)
Więcej: Trybuna - Jesteśmy na muszce