ŚwiatZamach w Hajfie - Izrael oskarża Arafata

Zamach w Hajfie - Izrael oskarża Arafata

(AFP)

W wyniku środowego zamachu na autobus na północy Izraela, najkrwawszego od czasu rozpoczęcia przez Izrael ofensywy na terytoriach palestyńskich zginęło osiem osób, a kilkanaście odniosło poważne obrażenia.

10.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Do zamachu przyznała się islamska organizacja Hamas, która w wydanym oświadczeniu zapewniała, że również okupowane przez Izrael miasta palestyńskie staną się "koszmarem" dla jej skazanej na porażkę armii.

Hamas zapowiedział przeprowadzenie dalszych zamachów.

Izrael natychmiast obarczył lidera Palestyńczyków Jasera Arafata pełną odpowiedzialnością za zamach, stwierdzając też, że zgoda rządu na spotkanie - pod koniec tygodnia - Arafata z sekretarzem stanu USA Colinem Powellem była tragicznym błędem.

Sekretarz generalny rządu palestyńskiego Ahmed Abdelrahman odrzucił zdecydowanie izraelskie oskarżenia.

W środę rano eksplodował ładunek wybuchowy, umieszczony w autobusie ekspresowym z Hajfy do Jerozolimy. Izraelska wojskowa rozgłośnia radiowa podaje, powołując się na informacje policji na miejscu, że wybuch nastąpił na trasie, w środku autobusu.

Izraelska policja uważa, że był to zamach samobójczy bądź też wybuch bomby. Rozpatrywana jest również hipoteza, że eksplodował samochód przejeżdżąjący koło autobusu.

Zdaniem świadków, eksplozja była na tyle silna, że wyrzuciła autobus w górę na wysokość 2-3 metrów i zniszczyła go całkowicie. Uszkodzone zostały też przejeżdżające w pobliżu samochody. Kilku kierowców i pasażerów jest rannych. Na miejsce przybyły karetki pogotowia i służby ratunkowe.

Rzecznik rządu izraelskiego powiedział, że zamach dowodzi przede wszystkim, że ekstremiści palestyńscy zamierzają zakłócić misję pokojową sekretarza stanu USA Colina Powella.

Przedstawiciel biura premiera Izraela, cytowany przez agencję France Presse, obarczył przywódcę Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata pełną odpowiedzialnością za zamach. Dodał też, że zamach jedynie uzasadnia izraelską operację na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Jednocześnie określił zgodę izraelskiego rządu na spotkanie arafata z amerykańskim sekretarzem stanu jako "tragiczną pomyłkę". Cytowany przedstawiciel rządu izraelskiego dodał jednak, iż mimo takiej oceny, rozmowa Powella z Arafatem dojdzie do skutku i Izrael nie wycofa swej zgody na takie spotkanie.

Sekretarz generalny rządu palestyńskiego Ahmed Abdelrahman twierdzi jednak, że zamach był naturalną odpowiedzią na brudną wojnę prowadzoną przez Ariela Szarona. Sekretarz generalny dodał, że to Szaron jest odpowiedzialny za zamach. To Szaron wysłał 2 tysiące czołgów, aby zniszczyły nasze obozy uchodźców, miasta i instytucje - powiedział sekretarz. Przywódca Autonomii jest od kilkunastu dni całkowicie izolowany przez wojska izraelskie w swojej siedzibie w Ramallah.

Środowa eksplozja jest pierwszym zamachem samobójczym od 1 kwietnia, kiedy to palestyński zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze zabijając izraelskiego policjanta.

Izraelscy wojskowi twierdzili, że rozpoczęta 12 dni temu ofensywa na terenie Zachodniego Brzegu Jordanu powstrzyma zamachowców. (PAP/IAR/mag, ck, an)

izraelpalestynazamach
Zobacz także
Komentarze (0)