Zamach bombowy na autobus w Izraelu

24 osoby zostały poszkodowane w wybuchu w autobusie w Tel Awiwie - poinformowały służby ratunkowe. Według policji był to atak terrorystyczny.

Jak podaje izraelski dziennik "Haarec", do eksplozji doszło na skrzyżowaniu ulic Shaul Hamelech i Henrietta Szold. Pięć osób doznało poważniejszych obrażeń, pozostałe są lekko ranne. Izraelska telewizja pokazuje zdjęcia wypełnionego dymem autobusu, z którego powypadały szyby.

Jest to pierwszy poważny zamach w finansowej stolicy Izraela od ponad sześciu lat. Ostatni znaczący atak terrorystyczny miał miejsce w kwietniu 2006 roku, kiedy palestyński zamachowiec-samobójca wysadził się zabijając 11 osób - przypomina izraelski dziennik "Haarec".

(PAP, haaretz.com, WP.PL/tbe)

W rejonie zdarzenia przyjechały służby ratunkowe, rozmieszczono też liczne siły bezpieczeństwa.

Policja twierdzi, że zamachowców było dwóch. Świadkowie mówią, że widzieli terrorystę, który podłożył ładunek wybuchowy i uciekł.

Funkcjonariusze rozpoczęli obławę na sprawców zamachu. Według arabskiej telewizji Al-Arabija jedna z poszukiwanych osób to kobieta.

Izrael podjął 14 listopada ofensywę powietrzną przeciwko Strefie Gazy, by wyeliminować zagrożenie, jakie stanowią wystrzeliwane stamtąd rakiety.

Od tygodnia trwa intensywna wymiana ognia, w której zginęło ponad 120 Palestyńczyków, wśród nich wielu cywilów. Zostało też zabitych pięciu Izraelczyków, w tym jeden żołnierz.

USA zasygnalizowały we wtorek że doprowadzenie do rozejmu w Strefie Gazy może wymagać dni w sytuacji, gdy kontrolujący to terytorium palestyński radykalny ruch Hamas wycofał się z zapewnienia, iż wraz z Izraelem wstrzyma w ciągu kilku godzin wymianę ognia.

Wcześniej Hamas oświadczył, że wynegocjowane przy mediacji Egiptu porozumienie rozejmowe, które według oczekiwań miało wejść w życie we wtorek wieczorem, doznało opóźnienia, gdyż Izrael nie odpowiedział na przedłożone mu propozycje.