"Żałosne". Były działacz opozycji uderza we Frasyniuka
Jedni go bronią, inni wieszają na nim psy. Tak wygląda sytuacja po zatrzymaniu Władysława Frasyniuka. W ocenie Krzysztofa Wyszkowskiego Frasyniuk "stracił nad sobą kontrolę" i "jest na pograniczu szaleństwa".
Jak donosiliśmy w WP, czterech policjantów zabrało Władysława Frasyniuka z domu po godz. 6 rano. Założono mu kajdanki. Nie stawiał oporu. Przesłuchanie trwało 10 minut. - Mamy do czynienia z państwem bezprawia, państwem opresyjnym, które niszczy każdego obywatela, stającego w obronie państwa prawa - komentował. Murem stanęła za nim duża część opozycji i opinii publicznej.
Zobacz także: Frasyniuk dla WP relacjonuje zatrzymanie i przesłuchanie:
Ale nie wszyscy. - To biedny człowiek. On wyreżyserował tę sytuację, napisał scenariusz - wydaje mi się, że nie sam, tylko z jakimiś "fachowcami". I go realizuje. Bardzo łatwo łamać prawo i później mówić, że represyjne siły reżimu będą próbowały egzekwować to "bezprawie" - ocenił były opozycjonista Krzysztof Wyszkowski.
- Myślę, że każdy satyryk potrafi taki scenariusz napisać, a że to jest satyryczne, to biedak niestety popadł sam już w taką sytuację, że nie ma lepszego wyjścia. Na powagę go nie stać, pozostaje mu udawanie, że satyra jest rzeczywistością - dodał w rozmowie z portalem niezalezna.pl.
To nie koniec. Wyszkowski nazwał działanie Frasyniuka "żałosnym" i stwierdził, że "stracił on nad sobą kontrolę". - To jest już na pograniczu jakiegoś szaleństwa (...) Jakieś uwikłanie psychologiczne głębokie powoduje, że on nie zdaje sobie sprawy z własnej śmieszności - stwierdził.
W ocenie Wyszkowskiego, "Władek jest przykrym przykładem człowieka, który chce odcinać kupony od dawnych zasług" i "pisze brzydki komentarz do historii Solidarności".
- Wziął wypłatę za swoją odwagę przy okrągłym stole, brał chętnie właśnie tę wypłatę za swój patriotyzm w latach 90-tych, kiedy brylował na warszawskich salonach. Teraz biedak został na lodzie i musi te mydlane opery pisać i sam w nich uczestniczyć. To bardzo smutne (...) Był to kiedyś dzielny człowiek - podsumował.
Protestował podczas miesięcznicy
Zatrzymanie Frasyniuka miało związek z wydarzeniami z czerwca 2017 r. Podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej na warszawskim Krakowskim Przedmieściu kilkadziesiąt osób próbowało zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki, siadając na jezdni. Wśród nich był właśnie Frasyniuk.
Na początku lipca opozycjonista usłyszał zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia". Nie wezwania prokuratury się nie stawił.