Załoga krążownika "Moskwa" składała się w większości z poborowych? Nowe ustalenia
- Aż dwie trzecie z 500-osobowej załogi zatopionego rosyjskiego krążownika "Moskwa" mogli stanowić poborowi – ustalili dziennikarze śledczy serwisu "Agencja", na który powołuje się Ukraińska Prawda. Mają na to wskazywać informacje z dwóch źródeł.
Dziennikarze śledczy "Agencji", na których informacje powołuje się Ukraińska Prawda, dotarli do dwóch źródeł, które twierdzą, że załoga zatopionego 14 kwietnia rosyjskiego krążownika "Moskwa" składała się w dwóch trzecich z poborowych odbywających na okręcie zasadniczą służbę wojskową.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Pierwszy z informatorów "Agencji", osoba będąca w stałym kontakcie z rodzicami zaginionych marynarzy z "Moskwy", uważa, że około 300 z 500 członków załogi okrętu stanowili poborowi. - Marynarze bez doświadczenia, tzw. pomywacze, zawsze są potrzebni na okrętach. Poborowych zawsze rozdzielano pomiędzy statki rosyjskiej marynarki wojennej - mówił.
Natomiast drugie źródło w osobie weterana rosyjskiej marynarki wojennej w randze kapitana powiedziało dziennikarzom "Agencji", że na krążowniku była spora rotacja poborowych. - Gdy wykonywaliśmy misje bojowe, to nigdy nie mogliśmy odesłać szybko poborowych do ich matek, by zastąpić ich żołnierzami zawodowymi - zaznaczył.
Utrata krążownika Moskwa. "Katastrofa, klęska i porażka Putina"
Ile osób zatonęło z "Moskwą"?
Rosyjskie ministerstwo obrony oficjalnie przyznało, że na zatopionym krążowniku śmierć poniósł jeden marynarz, a 27 jest uznanych za zaginionych.
Z kolei według informacji niezależnego rosyjskiego serwisu Meduza, powołującego się na źródła w dowództwie Floty Czarnomorskiej, na krążowniku oprócz 37 zabitych było także około 100 rannych.
Jak dotąd media dotarły do rodzin 13 "zaginionych" marynarzy.
Czytaj też:
Źródło: Agencja/Ukraińska Prawda/Meduza
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski