"Zależność wywiadu od sowieckich namiestników była bezpośrednia"
Pamiętam pana Bronisława Komorowskiego, który w 1992 roku, a także Onyszkiewicza, już nie mówiąc o komunistach, deklarowali, że polski wywiad i kontrwywiad nigdy nie były zależne - po 1956 roku - od sowieckich namiestników, zerwaliśmy zależności po 1956 roku, itd. To wszystko jest oczywiście nieprawda. Do ostatniego momentu, do 1989 roku ta zależność była bezpośrednia - powiedział Antoni Macierewicz w "Salonie Politycznym Trójki".
Michał Karnowski: Zacznijmy od tematu, który dziś pojawił się w "Dzienniku". Krewny Macierewicza został wiceprezesem firmy ochraniającej państwową spółkę paliwową. Tomasz Macierewicz jest wiceprezesem ochroniarskiej firmy Naftor, powiązanej z państwową Naftą Polską. Pan ma z tym coś wspólnego, Panie ministrze?
Antoni Macierewicz: Nie. Dowiedziałem się wczoraj, kiedy pan redaktor z "Dziennika" do mnie w tej sprawie zadzwonił. Mogę powiedzieć tylko tyle, że Tomasz Macierewicz jest rzeczywiście moim stryjecznym bratankiem. I z tego co wiem, dobrym fachowcem. Ale gdyby to miało być uznane za nepotyzm tylko dlatego, że ktoś z mojej rodziny jest gdzieś, gdziekolwiek w Polsce zatrudniony, to trzeba będzie całą rodzinę wysłać poza Polskę.
Nepotyzmem nazywa to poseł Aleksander Grad z PO. A robi to dlatego, że zatrudnił go pan Piotr Woyciechowski z którym Pan współpracował, dobrze się zna.
- Czyli, krótko mówiąc, nepotyzm jest nie dlatego, że ktoś z mojej rodziny gdzieś pracuje, tylko dlatego, że zatrudnił go ktoś, kto kiedyś ze mną pracował.
Ktoś, kto niedawno z Panem pracował. I blisko z Panem pracował.
- Dosyć śmieszne.
Czyli Pan nie miał z tym nic wspólnego?
- Nie. Nie miałem nic wspólnego.
Polecał Pan może pana Tomasza Macierewicza?
- W żadnym wypadku.
A to jest fachowiec? Osoba, która się nadaje do tej funkcji?
- Myślę, że to jest dobry fachowiec. Tomasz Macierewicz bardzo długo pracował w Centertelu. Ale z tego co wiem z panem Woyciechowskim znają się jeszcze od szkoły.
"Dziennik" nazywa tę karierę błyskawiczną. We wrześniu 2006 pojawił się w tej firmie.
- To jest śmieszne. Pan dzisiaj będzie w Sejmie?
- Będę. Jest posiedzenie Komisji ds. Służb Specjalnych. Będziemy się zajmowali m.in. problemem infiltracji rosyjskiej.
Ma Pan przedstawić jakieś nowe dokumenty w tej sprawie?
- Są nowe dokumenty i będą one prezentowane komisji, jeżeli komisja tego zażąda. Jestem do tego przygotowany.
Co te dokumenty mówią i skąd one są?
- Dokumenty są oczywiście z archiwów WSI, przecież nie skądinąd. A mówią o skali infiltracji - są to dokumenty dotyczące końca lat 80. - to w związku z tezą, że peerelowski wywiad wojskowy, zresztą kontrwywiad też, nie były zależne od Rosjan. Pokazują jak ścisła była to zależność, jak każdy krok był śledzony, a każda zdobyta informacja musiała być natychmiast przekazywana Rosjanom. Są wykazy mówiące o comiesięcznym przekazywaniu Rosjanom dokładnie każdej informacji i każdego szczegółu.
Czy to jest nowość? Czy fakt, że służby specjalne bloku wschodniego były podległe?
- Nie jest nowością dla Pana, dla mnie, ba - nie jest nowością dla trzydziestu kilku milionów Polaków, którzy świetnie pamiętają totalitarny komunizm i okupację sowiecką. Ale jest nowością dla olbrzymiej większości stacji telewizyjnych, radiowych, gazet, a także dla niektórych polityków. Pamiętam pana Bronisława Komorowskiego, który w 1992 roku, a także Onyszkiewicza, już nie mówiąc o komunistach, deklarowali, że polski wywiad i kontrwywiad nigdy nie były zależne - no, po 1956 roku - od sowieckich namiestników, zerwaliśmy zależności po 1956 roku, itd. To wszystko jest oczywiście nieprawda. Do ostatniego momentu, do 1989 roku ta zależność była bezpośrednia.
Dla każdego, kto chociaż chciał przeczytać na ten temat, jest oczywiste, że ta razwietka - te służby wojskowe, były w imperium sowieckim rdzeniem tego systemu.
- Absolutnie się zgadzam.
- To jest dobre pytanie. Nie dam głowy, że tak rzeczywiście było. Być może się mało na tym znam, żeby z absolutną pewnością wyważyć, która z tych służb była bardziej zależna. Na pewno służby wojskowe miały istotniejsze znaczenie dla utrzymania imperium. Moim zdaniem, były rzeczywiście bardziej podległe. Nie znam takiego przypadku - choć być może był - by służby cywilne przekazywały zdobytych agentów np. KGB.