PolskaZakopane. Awantura w apartamencie "Tatarzanka". Właścicielki przedstawiły swoją wersję wydarzeń

Zakopane. Awantura w apartamencie "Tatarzanka". Właścicielki przedstawiły swoją wersję wydarzeń

Chciały wyjaśnić sprawę na spokojnie, ale turyści zaczęli je nagrywać telefonem - tłumaczą właścicielki apartamentu "Tatarzanka", w którym doszło do awantury. Urlopowicze z Pomorza, którzy się u nich zatrzymali, przedstawili zupełnie inną wersję wydarzeń z Zakopanego.

Zakopane. Awantura w apartamencie "Tatarzanka". Właścicielki przedstawiły swoją wersję wydarzeń
Źródło zdjęć: © 24tp.pl
Magdalena Nałęcz-Marczyk

15.08.2019 | aktual.: 29.03.2022 11:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W sieci pojawiło się nagranie z karczemnej awantury w jednym z zakopiańskich apartamentów. Małżeństwo z dwójką dzieci ze Stargardu Szczecińskiego zameldowało się w "Tatarzance".

Na miejscu, jak twierdzą, zastali usterki. Zadzwonili do właścicielek mieszkania i poinformowali je o tym. Gdy kobiety przyjechały na miejsce, doszło do kłótni.

Turyści twierdzą, że to właścicielki zaczęły ich nagrywać, więc postanowili zrobić to samo. Miały również od początku być agresywne. Na nagraniu widać, jak wyrzucają rzeczy swoich klientów na zewnątrz budynku.

Zakopane. "Tatarzanka". Awantura i wzajemne oskarżenia

Pojawiły się również informacje, że jedna z kobiet użyła w stosunku do turystów paralizatora. Z tego powodu do szpitala miała trafić urlopowiczka.

Reporter TVN24 w rozmowie z turystą ze Stargardu ustalił jednak, że urządzeniem uderzono mężczyznę, ale nie został nim rażony.

Właścicielki "Tatrzanki" nie chciały rozmawiać z mediami, twierdzą jednak, że to turyści je zaatakowali, gdy chciały wyjaśnić sprawę na spokojnie i samodzielnie dokonali zniszczeń, o które mieli do nich pretensje.

- Czujemy się oszukani. Straciliśmy pieniądze i musieliśmy wynająć pokój w innym hotelu. Jeszcze nikt nas nie potraktował w taki chamski sposób, a jeździmy z dziećmi po całej Polsce - mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu" turysta, który brał udział w zajściu.

- Moja matka ma złamany kręg szyjny - twierdziła z kolei jedna z właścicielek "Tatarzanki". Obie strony chcą dochodzić swoich praw w sądzie.

Sprawą zajmuje się policja.

Źródło: tvn24.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (599)