Zakład Energetyczny ma zapłacić za brak prądu
Zakład Energetyczny Białystok SA przegrał w pierwszej instancji sprawę o odszkodowanie dla właścicielki sklepu w miejscowości Ciasne, w którym z powodu awarii wywołanej burzą przez ponad 24 godziny nie było prądu.
ZE ma jej oddać blisko 1,6 tys. zł za zepsute towary, które były przechowywane w lodówkach. Kobieta domagała się blisko 2,6 tys. zł nie tylko za towary, które się zepsuły, ale także za utracony utarg, bo sklep był zamknięty, ale w tej części powództwo oddalono.
Wyrok białostockiego sądu rejonowego nie jest prawomocny. Podczas jego publikacji nie było przedstawicieli zakładu energetycznego.
Sprawa dotyczyła awarii energetycznej z 18 sierpnia 2006 roku, gdy po wieczornej burzy połączonej z wichurą, bez prądu w północno-wschodniej Polsce było ok. 20 tys. odbiorców. W niektórych miejscach usuwanie awarii trwało dwa dni.
Kobieta, która pozwała energetyków, w swoim sklepie nie miała prądu przez ponad dobę. W pozwie zarzuciła im opieszałość, brak staranności w usuwaniu awarii. Według niej, awarie mają miejsce zawsze w tym samym miejscu i usuwane są jedynie doraźnie. Przedstawiła też spis towarów, które się zepsuły.
ZE chciał oddalenia powództwa i powoływał się na to, że awaria nie była zależna od niego. Spowodowana była tzw. siłą wyższą, co - zgodnie z Kodeksem postępowania cywilnego - powinno wyłączać odpowiedzialność energetyków.
Sąd przyjął jednak, powołując się na prawo energetyczne, że Zakład Energetyczny ma obowiązek utrzymania sieci energetycznej w stanie zdolności do zaopatrywania w energię m.in. w sposób ciągły i niezawodny. Za szkody wyrządzone w wyniku niewykonania powyższego obowiązku, przedsiębiorstwo energetyczne odpowiada na zasadzie ryzyka.
Wyłączenie tej odpowiedzialności jest możliwe wówczas m.in. gdy szkoda spowodowana jest tzw. siłą wyższą. Sąd ocenił jednak, że ZE nie udowodnił, iż taki przypadek miał miejsce i powołał się na przyjętą w doktrynie i orzecznictwie definicję "siły wyższej".
Jak mówiła sędzia Katarzyna Dąbrowska-Doroszczyk, burza i silna wichura może być uznana za siłę wyższą, ale "chodzi zazwyczaj o zjawiska nadzwyczajne, o znacznym rozmiarze". Z odpowiedzialności zwalnia jedynie taka siła wyższa, której skutkom podmiot odpowiedzialny nie jest w stanie przeciwdziałać - powiedziała sędzia.
Poza tym, jak zaznaczyła, pomiędzy zdarzeniem a powstaniem szkody musi być bezpośredni związek przyczynowy, a szkoda musi powstać w wyniku działania siły wyższej.
Powoływanie się na siłę wyższą jako okoliczność wyłączającą odpowiedzialność nie jest jednak możliwe, gdy szkoda powstała dlatego, że nie zostały usunięte skutki jej działania, mimo iż można było im zapobiec "poprzez zlikwidowanie lub skuteczne ostrzeżenie przed grożącym niebezpieczeństwem" - dodała sędzia.
Jak mówiła, z prognoz meteorologicznych nie wynika, by burza z sierpnia 2006 roku była zjawiskiem nadzwyczajnym, którego rozmiary pozwalałyby uznać ją za "siłę wyższą". A podobne awarie na tej linii miały miejsce w podobnych okolicznościach.
Mąż właścicielki sklepu powiedział po ogłoszeniu wyroku dziennikarzom, że kilka dni przed pierwszą rozprawą Zakład Energetyczny Białystok SA wymienił w newralgicznym miejscu usterkowe urządzenia.