"Zastraszanie rodzin". Doradczyni prezydenta ws. zatrzymania Ziobry
Była europosłanka PiS, a obecnie doradczyni prezydenta Beata Kempa w ostrych słowach skomentowała działania policji w racie realizowania nakazu sądu ws. zatrzymania i doprowadzenia Zbigniewa Ziobry.
"Dziś doszło do kolejnych naruszeń prawa wobec rodziny ministra Zbigniewa Ziobry, prześladowanego przez Donalda Tuska". Policja wtargnęła do mieszkania jego żony, w którym przebywał jej 80-letni ojciec, ciężko chory na raka. Funkcjonariusze nie mieli nakazu doprowadzenia ministra z tej nieruchomości, mimo to przeprowadzili interwencję" - pisze w mediach społecznościowych Beata Kempa.
"Równocześnie ośmiu policjantów wtargnęło do dwupokojowego mieszkania na warszawskiej Woli, legalnie wynajmowanego przez rodziców żony ministra. Prawdopodobnie bez żadnych stosownych nakazów dokonali przeszukania, wywołując przerażenie u młodej kobiety, która otworzyła im drzwi. To całkowite bezprawie. Komuna i bolszewia wraca w pełnej krasie – zamiast praworządności mamy pokazówkę i zastraszanie rodzin przeciwników politycznych" - grzmi doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy na platformie X.
Policjanci ze Skierniewic, Łodzi i Warszawy od świtu szukali byłego szefa MS w jego posiadłościach. Jednak według dotychczasowych informacji, mundurowi zjawili się przed domem Ziobry w Jeruzalu, a następnie przy ul. Nowoursynowskiej w stolicy. Potwierdził to zresztą rzecznik stołecznej komendy mł. insp. Robert Szumiata w rozmowie z dziennikarzami przed siedzibą TV Republika, gdzie ostatecznie został zatrzymany poseł PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doniesienie WP ws. PGE. "Prezes powinien się wytłumaczyć"
Czy w ramach realizowania czynności policjanci - jak twierdzi Kempa - wtargnęli do lokum na warszawskiej Woli i rzekomo bez nakazu dokonali przeszukania?
- Policjanci wykonywali czynności administracyjno-porządkowe zgodnie z postanowieniem sądu, polegające na zatrzymaniu oraz doprowadzeniu wskazanej osoby do Komisji Śledczej. Podczas tych czynności osoby nie zastano - komentuje sprawę nadkom. Marta Sulowska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.