Zakaz przemieszczania się. Czy to legalne? Prawnicy nie mają wątpliwości
Ograniczenia w poruszaniu się w sylwestra budzą wśród Polaków skrajne emocje. Podobnie jak zapowiedziana "narodowa kwarantanna", która okazała się być jednak "okresem przedłużonej solidarności", w pewnym stopniu również dotyczącym przemieszczania się. Czy zapowiedziane restrykcje są legalne? Spytaliśmy prawników.
Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas czwartkowej konferencji prasowej ogłosił przedłużenie obowiązujących obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 oraz zapowiedział "narodową kwarantannę", która potrwa od 28 grudnia do co najmniej 17 stycznia i poszerza aktualne rygory. Od końca grudnia m.in. ponownie zostaną zamknięte galerie handlowe, funkcjonowanie hoteli będzie mocno ograniczone, zamknięte będą stoki narciarskie, a także zostanie wprowadzona 10-dniowa kwarantanna dla przyjeżdżających do Polski transportem zorganizowanym.
- Mamy tu do czynienia z przedłużeniem tego, co premier Mateusz Morawiecki nazwał okresem stu dni solidarności. Premier mówi tutaj o rozszerzonym etapie odpowiedzialności, narodowa kwarantanna jest bliższa lockdownowi, a to nie jest sytuacja, jaką mamy w Polsce - tłumaczył w piątek słowa ministra wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w TVN24. Mówił, że mogło dojść do błędu komunikacyjnego.
I dodał: - Być może minister zdrowia nie był w 100 proc. precyzyjny, jesteśmy przed narodową kwarantanną. Jesteśmy w okresie przedłużonej solidarności, aby nie wpaść z impetem w trzecią falę.
Nowe obostrzenia. Złośliwy wpis Donalda Tuska. Cezary Tomczyk komentuje
"Narodowa kwarantanna". Konstytucjonalista: kuriozum
Zdaniem konstytucjonalisty prof. Marka Chmaja duże wątpliwości wciąż budzą obostrzenia dotyczące swobody przemieszczania się. - Osoby poniżej 16. roku życia od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16 mogą wyjść z domu tylko z opiekunem. To jest kuriozum kompletnie niezgodne z konstytucją. Osoby niepełnoletnie także są obywatelami i także mają wolność przemieszczania się gwarantowaną w konstytucji - mówi w rozmowie z WP prof. Chmaj.
- Jeśli "narodowa kwarantanna", czy też "rozszerzony etap odpowiedzialności" będzie miał związek z ograniczaniem swobody przemieszczania się, to kłóci się to z art 52. konstytucji - dodaje. - Nikt nie może nam obecnie ograniczać tej wolności w żaden sposób. To absolutnie nielegalne, tak samo jak zakaz zapowiedziany na noc sylwestrową - dodaje konstytucjonalista. W sylwestra od godziny 19 do godz. 6 dnia następnego będzie bowiem obowiązywał zakaz przemieszczania się.
Dr Mikołaj Małecki, karnista, wskazuje też, że "narodowa kwarantanna" nie ma podstawy prawnej nie tylko w konstytucji, ale także w aktualnie obowiązującej ustawie o chorobach zakaźnych. - Nie ma możliwości, żeby rozporządzeniem, które jest aktem prawnym niższego rzędu, wprowadzić ogólny zakaz wychodzenia z domu - czy to na jedną noc, czy na dłuższy czas. Rząd nie ma takiej kompetencji. To się odnosi przede wszystkim do planowanego sylwestra, czyli zamknięcia nas w domach w określonych godzinach, natomiast cała koncepcja "narodowej kwarantanny" też nie ma podstawy prawnej w obowiązującej ustawie o chorobach zakaźnych - wyjaśnia w rozmowie z WP.
"Nie można zakazać przemieszczania się"
- Zakaz wychodzenia z domu to nie jest "określony sposób przemieszczania się", o którym mówi ustawa, skoro w ogóle nie wolno się przemieszczać w przestrzeni publicznej. Ustawa nie pozwala też w ogóle "zakazać" przemieszczać się, lecz jedynie "ograniczać sposoby" realizowania tego prawa - precyzuje dr Małecki.
Pytany o szczegóły zapowiedzianego zakazu podkreśla, że jeszcze ich nie poznaliśmy, bo wszystko będzie wynikało z rozporządzenia, którego na ten moment nie ma. - Zakładam, że ograniczenie przemieszczania się obywateli zarówno podczas narodowej kwarantanny, jak i w Sylwestra ma wyglądać tak jak wiosną. Będziemy mieć zapewne ogólny zakaz wychodzenia z domu, za wyjątkiem sytuacji, w których musimy zaspokoić jakąś niezbędną potrzebę życiową, jak chociażby wizyta u lekarza czy też zakupy spożywcze - dywaguje.
- Zgadzam się z Radosławem Foglem - określenie "narodowa kwarantanna" jest "błędem komunikacyjnym", bo będzie to w istocie "nielegalne uwięzienie ludzi w domach", tak to należy określać. Można powiedzieć nawet, że to zakrawa o pozbawienie człowieka wolności, o którym mowa w kodeksie karnym - dodaje.
Surowe kary? Nawet 30 tys. zł
Dr Małecki zauważa, że jeśli rozporządzenie zostanie wprowadzone, za jego złamanie grozić będą surowe kary – nie tylko pod postacią mandatów policyjnych do 500 zł, ale także kar nakładanych przez sanepid, a te mogą sięgać nawet 30 tys. zł.
- Należy podkreślić, że będzie to egzekwowanie wykonania nielegalnego nakazu. Oczywiście policja czy sanepid nie mogą tego robić, ale w praktyce zapewne będą - ocenia.
- Podstawowe zalecenie jest takie, by nie przyjmować mandatu i skierować sprawę na drogę sądową. Wiemy, jaka jest ukształtowana linia orzecznicza – jest coraz więcej orzeczeń, które mówią o tym, że wprowadzane przez rząd restrykcje związane z maseczkami, zgromadzeniami, przemieszczaniem się, nie miały podstawy prawnej, tak samo będzie zapewne teraz. Nie przyjmujemy mandatu i kierujemy sprawę do sądu - zaleca karnista.
- Mam nadzieję, że rząd posłucha głosu osób, które alarmują o niezgodności tych restrykcji z prawem i wycofa się z przyjęcia takiego rozporządzenia - podsumowuje.
Możliwe "dalej idące restrykcje"
Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Wirtualnej Polski zapowiedział: - Rozważamy wprowadzenie dalej idących restrykcji, również dotyczących przemieszczania się, ale one wiążą się z koniecznością wdrożenia nowej legislacji.
Szef rządu pytany, czy trwają już jakieś prace w tym zakresie, odpowiedział: - Trwają rozmowy na poziomie politycznym oraz dyskusje z panem prezydentem. Obserwujemy dane i dalsze decyzje uzależniamy od nich. Już dzisiaj jednak chciałbym bardzo mocno zaapelować, by zachowywać się tak, jakby była godzina policyjna. Tak jakby obowiązywały jeszcze dalej idące ograniczenia. Także w przemieszczaniu się. Zakres zmian zależy od naszej dyscypliny.