Zagrożenie pyłem to fikcja? "Nie ma żadnej chmury"
Samolot tanich linii lotniczych Ryanair przeleciał nad obszarem Szkocji, gdzie według służb lotniczych istnieje wysoka koncentracja pyłu powstałego po erupcji islandzkiego wulkanu Grimsvotn. Zdaniem Ryanaira "czerwona strefa" nad Szkocją nie istnieje.
W oświadczeniu irlandzki przewoźnik podał, że rano dokonał lotu weryfikacyjnego z Glasgow nad Inverness i Aberdeen do Edynburga. Są to obszary uznane przez brytyjski urząd lotnictwa cywilnego za "czerwoną strefę" występowania wysokiej koncentracji pyłu wulkanicznego.
- Nad obszarem nie widać było chmury pyłu, ani żadnego innego pyłu wulkanicznego - poinformował Ryanair, dodając, że kontrola po zakończeniu lotu nie wykazała obecności pyłu "na kadłubie, skrzydłach czy w silnikach" samolotu.
- Lot weryfikacyjny Ryanaira potwierdza, że "czerwona strefa" nad Szkocją nie istnieje - stwierdził przewoźnik.
Irlandzkie tanie linie lotnicze otrzymały pisemne potwierdzenie od producentów płatowców i silników, których zdaniem latanie nad "czerwonymi strefami" jest bezpieczne.
Ryanair, największy w Europie tani przewoźnik lotniczy, ostro krytykował zeszłoroczną decyzję o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Starym Kontynentem, do której doszło w kwietniu i maju po erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull. Przewoźnik odwołał wówczas prawie 10 tys. lotów i poniósł straty rzędu 30 mln euro.
We wtorek rano po wstrzymaniu lotów przez kilka linii lotniczych tysiące pasażerów zostały zablokowane na szkockich lotniskach.
Czytaj więcej: Wybuch wulkanu spowoduje globalne ochłodzenie?