Żaglowiec "Chopin" aresztowany w brytyjskim porcie
Polski żaglowiec "Fryderyk Chopin" nie może opuścić brytyjskiego portu w Falmouth. Firma, która holowała do wybrzeży uszkodzony w październiku żaglowiec, żąda teraz 300 tys. dolarów za tę usługę. Żaglowiec został zatrzymany w brytyjskim porcie w ramach poręczenia majątkowego - poinformował armator żaglowca Dariusz Czajka.
07.12.2010 | aktual.: 07.12.2010 22:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak powiedział Czajka, obecnie trwają negocjacje z firmą. - My wyceniamy koszty ich pracy na 40 tys. funtów. Trwają rozmowy. Mamy brytyjskich adwokatów. Dopóki nie zostanie zawarte porozumienie, żaglowiec jest jednak aresztowany i nie może wyjść z portu - powiedział.
Zaznaczył równocześnie, że fundacja zamierza w ciągu najbliższych dwóch tygodni wystąpić do sądu przeciwko ubezpieczycielowi - PZU, który odmówił przyznania odszkodowania. - Obecnie by pokryć koszty związane z holowaniem i naprawą statku potrzebujemy ok. 1,5 mln zł - powiedział.
"Fryderyk Chopin" bez masztów
Kapitan żaglowca Ziemowit Barański wskazał natomiast w rozmowie z PAP, że zakaz opuszczania portu nie robi większej praktycznej różnicy statkowi, który i tak nie mógłby wypłynąć w morze, ponieważ wymaga remontu.
- Jest to ruch formalny, nie powodujący dla załogi żadnych skutków na dzisiaj - zaznaczył
Pod koniec października "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty przy sztormowej pogodzie w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly na Atlantyku i został odholowany do portu Falmouth w Kornwalii, gdzie nadal przebywa. 36 gimnazjalistów musiało przerwać rejs na Karaiby i wróciło autokarami do kraju.
Oględzin statku dokonał rzeczoznawca PZU i sporządził raport. Koszt remontu statku na miejscu, w stoczni Penndenis w Kornwalii, oceniany jest na 900 tys. złotych, zaś w stoczni w Polsce na 700 tys. - 1,5 mln zł. Jak wylicza kpt. statku Krzysztof Baranowski, koszt odpowiada około jednej trzeciej wartości statku, a w PZU ubezpieczony był do pełnej wartości.
Fundacji "Szkoła pod Żaglami" zależy, by remont przeprowadzić w Anglii, ponieważ umożliwiłoby to wznowienie przerwanego rejsu w stosunkowo krótkim czasie. Od różnych firm Fundacja otrzymała oferty pomocy - m.in. od gdańskiego żaglomistrza Sail Service oraz od gliwickiej firmy SPLOT produkującej liny i sznurki.