Zagłada Odry. Wskazali dni, kiedy służby przespały zatrucie rzeki
Ustalenie sprawcy zatrucia Odry może być już niemożliwe. To dlatego, że w kluczowych dniach, gdy ktoś zrzucał słoną wodę do rzeki, nasze służby pobierały zaledwie kilka próbek dziennie, ale nie podążały śladem zanieczyszczeń. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska niechcący sam przyznał się do błędów, wrzucając do internetu wszystkie wyniki swoich badań. Wyszło na jaw, kiedy nie pobierali próbek.
26.08.2022 15:44
Dr Sebastian Szklarek i mgr inż. Paweł Cieślar, eksperci w dziedzinie jakości wody, autorzy bloga "Świat Wody" wskazali kluczowe dni dla wyjaśnienia katastrofy w Odrze. Niestety to wtedy prawdopodobnie zaprzepaszczono szansę na złapanie za rękę sprawcy zrzutu zasolonej wody. To czas od 3 do 9 sierpnia, gdy nasze służby ochrony środowiska pobierały od dwóch do czterech próbek z Odry dziennie. Wyjątkiem był 5 sierpnia, gdy przeprowadzono 15 badań. Natomiast pomiędzy 29 lipca a 2 sierpnia (5 dni) służby nie pobrały ani jednej próbki.
- Czy brak próbek pobieranych z dużą częstotliwością na początku katastrofy uniemożliwi odnalezienie sprawcy? Może być ciężko, także z powodu źle zlokalizowanych punktów poboru. W pierwszej kolejności powinno się iść w górę rzeki i pobierać próbki na każdym rozwidleniu, dopływie rzeki lub kanale, by ustalić, z którego miejsca poszła fala zasolenia - uważa dr Sebastian Szklarek, który opisał wyniki badań GIOŚ w analizie na swoim blogu.
Naukowiec wskazał miejsca, gdzie jego zdaniem zabrakło dociekliwych inspektorów. To okolice ujścia Kanału Gliwickiego, Kanału Kłodnickiego, rzeki Kłodnicy, odcinki Odry powyżej i poniżej miasta Kędzierzyn-Koźle. To o tyle ważne, że w tych okolicach potwierdzono wysokie nienaturalne zasolenie wód badaniami z 5 sierpnia. Przypomnijmy, że pierwszy alarm wędkarzy o śniętych rybach (26-27 lipca) dotyczył odcinka Odry w Oławie - czyli ok. 100 km (w dół rzeki) od Kędzierzyna-Koźla. Poszukiwanie źródła zrzutu w okolicach tego miasta miało więc duże znaczenie.
Według ustaleń niemieckiego instytutu IGB z Berlina oraz polskich ekspertów Instytutu Rybactwa Śródlądowego zasolona woda w Odrze stworzyła warunki dla zakwitu złotych alg. Te zaś wydzielały toksyny, które porażały aparat oddechowy ryb i małż. Poszukiwanie źródła zrzutu zasolonych wód ma więc kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szukajcie, skąd płynęła zasolona woda
Z danych opublikowanych przez GIOŚ wynika także, że służby zabrały się do pracy 11 sierpnia (pobrano 18 próbek, później pobierano 35 dziennie). Problem w tym, że to cztery dni po tym, jak fala zasolonej wody została wykryta w niemieckiej automatycznej stacji pomiarowej we Frankfurcie. - To, że poszedł zrzut zasolenia, jest pewne. To nie jest przypadek, że wraz ze wzrostem zasolenia (przewodnictwo - przyp. red.) na stacji we Frankfurcie wzrósł też przepływ. Gdyby ten wzrost przepływu był spowodowany jakimś innym rodzajem wezbrania, to przewodnictwo by malało poprzez proces rozcieńczenia - komentują eksperci "Świata Wody".
Ich zdaniem wyjaśnienia przyczyn katastrofy w Odrze można szukać w okolicach Gliwic (Kanał Gliwicki), gdzie woda była mocno zasolona w próbkach pobranych w dniach 3-5 sierpnia, a także 8-22 sierpnia. Wędkarze z Gliwic alarmowali o śniętych rybach 22 lipca, a nawet wcześniej, już wiosną tego roku. Czy to tam kryje je źródło katastrofy? Nie wiadomo, czy inspektorzy GIOŚ badają ten wątek.
Kuriozalna konferencja Anny Moskwy. "Próbki były pobierane na bieżąco"
O luki w badaniach jakości wód Odry Wirtualna Polska zapytała Macieja Karczyńskiego, rzecznika Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Ten odparł, iż możliwe jest, że raport o próbkach GIOŚ nie został uzupełniony o "badania interwencyjne". Jakie, ile ich było? Nie chciał mówić o szczegółach, przekonując, że to może zaszkodzić śledztwu prowadzonemu przez prokuraturę. Na koniec rozmowy poprosił o zadanie pytań mailem, ale do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Przypomnijmy, że według minister środowiska i klimatu Anny Moskwy próbki z Odry miały być "badane na bieżąco" i pochodzić "z całego reprezentatywnego okresu". Zapewniła o tym 16 sierpnia podczas dziwacznej konferencji prasowej. Dziennikarz TVN dociskał polityk serią pytań "od kiedy działają służby?", a rzecznik ministerstwa powtarzał jak katarynka "od wtedy". "Czyli od kiedy?", "Od wtedy" - padało na konferencji.
Minister Moskwa wyraźnie zirytowana pytaniem dziennikarza, czy służby mają próbki z końca lipca, odparła: "Nie wydaje mi się konieczne, abym wykonywała teraz telefony do inspekcji i dopytywała jaką próbkę teraz badają".
Kilka dni po tej konferencji GIOŚ opublikował wszystkie wyniki badań pobranych próbek z Odry jako dowód, że działa od początku katastrofy. Dopiero wnikliwy czytelnik, chcący zapoznać się ze źródłowymi plikami mógł zobaczyć, że od 29 lipca do 2 sierpnia służby nie pobrały ani jednej próbki, a do 11 sierpnia pobierano ich tylko kilka dziennie. Teraz, aby odkopać te pierwsze wyniki, trzeba na rządowej stronie przejrzeć około 500 wyników badań.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski