Zaginięcie Iwony Wieczorek. "Nazwisko sprawcy jest na wyciągnięcie ręki"
Śledczy mają w aktach nazwisko mężczyzny, która stoi za zaginięciem Iwony Wieczorek? Tak uważa Janusz Szostak, który przeprowadził dziennikarskie śledztwo w tej sprawie i odkrył, kto stoi za zbrodnią. – Ona go znała. Ufała mu i była z nim emocjonalnie związana – mówi Wirtualnej Polsce.
03.01.2019 | aktual.: 03.01.2019 14:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Iwona Wieczorek zaginęła ponad osiem lat temu. Śledztwo w tej sprawie nadal trwa, a po premierze książki Szostaka śledczy znów przeszukiwali tereny Gdańska. Dziennikarz twierdzi, że umieścił dane osoby, która stoi za zaginięciem dziewczyny w pierwszym rozdziale swojej książki "Co się stało z Iwoną Wieczorek".
- Na pewno za tym stoi jej znajomy, którego bardzo dobrze znała. Ufała mu i była z nim blisko, emocjonalnie związana. Jego nazwisko jest na wyciągnięcie reki - mówi Szostak. I podkreśla: - To wynika z akt sprawy, w tym opinii powołanych biegłych. Policyjny analityk Marek Siewiert wskazuje osoby, które mogą mieć wiedzę na temat tej sprawy. Jestem przekonany, że można ją wyjaśnić. Do tej pory zabrakło dobrej woli. To nie była zbrodnia doskonała, a przestępstwo podwórkowe. Wystarczy porządnie przesłuchać znajomych Iwony.
O tym, że to jeden z byłych partnerów Iwony Wieczorek może mieć związek z jej zaginięciem, pisał też Sylwester Latkowski. Dziennikarz opublikował rozmowę z policjantem, który zna akta tego śledztwa. Funkcjonariusz stwierdza, że były chłopak 19-latki "ma coś za uszami". "Innych jak przesłuchiwano, to mieli luz. A on cały czas był spięty. Hipoteza jest taka, że przesadzili, że było o jedno uderzenie za dużo. Dysponowali samochodem" – mówi rozmówca Latkowskiego.
Wątpliwości osób znających akta sprawy budzą niejasności w zeznaniach mężczyzny oraz to, że przez kilka dni po zaginięciu Iwony Wieczorek nie było z nim kontaktu. Znajomy dziewczyny kilkukrotnie zmieniał zdanie, gdy śledczy pytali go o to, gdzie był w momencie zaginięcia Iwony Wieczorek. Jego telefon logował się w pobliżu trasy, którą 19-latka wracała do domu. W czasie pierwszego przesłuchania zeznał, że na deptaku przebywał do około drugiej w nocy, a następnie udał się do domu. Rok później twierdził, że wrócił około pierwszej w nocy i już nie wychodził.
Tyle że jego telefon logował się o godzinie drugiej przy ulicy Parkowej w Sopocie, a następnie o 2:54 w okolicy Obrońców Wybrzeża, 3:27 przy ulicy Brzozowej, 3:31 i minutę później przy Obrońców Wybrzeża. Śledczy dopytywali go, dlaczego w poprzednich zeznaniach stwierdził, że był w domu już o pierwszej w nocy. "To nie był dla mnie żaden wyjątkowy dzień. Ja nie pamiętam nawet, co robiłem dwa dni temu" – odparł mężczyzna.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie chcę się odnosić do treści książki Janusza Szostaka. W połowie grudnia policja prowadziła przeszukania z użyciem psów wyspecjalizowanych w odnajdywaniu zwłok oraz z pomocą wykrywaczy metali na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. W pracach pomagała straż pożarna, która wypompowywała wodę ze studzienek kanalizacyjnych. - Te przeszukania nie przyniosły żadnego rezultatu - mówi Wirtualnej Polsce prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Ciało bez krwi. Makabryczne rozwiązanie zagadki.